W drodze do finału żółto-czarni stracili tylko dwa sety. Ta znakomita postawa oczywiście stawiała ich w roli zdecydowanych faworytów potyczki o trofeum, chociaż przyszło im mierzyć się z innym mocnym zespołem. Cucine Lube Civitanova również przeszło przez rozgrywki jak burza i straciło dwa sety we wszystkich spotkaniach.
ZOBACZ TAKŻE: Kibice na meczu Motor-Legia [ZDJĘCIA]
Wiadomo było, że Włosi postawią trudne warunki i sprawdziło się to już w pierwszej partii środowego spotkania w hali Globus. Gra była dość wyrównana z drobną przewagą lublinian, ale ta z początku nie wynosiła więcej niż dwa "oczka". Rywale zdołali nawet wyjść na prowadzenie 9:8, ale to okazało się ich jedynym w tej odsłonie. W dalszej części seta podopieczni Massimo Bottiego wyraźnie podkręcili tempo, a efektem był pewny triumf 25:20.
Na początku drugiego seta oba zespoły wymieniały się prowadzeniem, ale to LUK pierwszy zyskał pewniejszą przewagę 13:9. Wszystko dzięki wygraniu przechodzącej piłki przez Wilfredo Leona i późniejszym ataku Mikołaja Sawickiego. Zresztą ten duet grał naprawdę znakomite spotkanie. Włosi długo musieli gonić miejscowych, ale dopięli swego i zaliczyli świetny moment od wyniku 21:21. Dzięki temu to oni zwyciężyli seta 25:22 i stało się jasne, że mecz w Lublinie będzie jeszcze emocjonujący.
ZOBACZ TAKŻE: Hiszpańska gwiazda będzie grać w Lublinie
Trzecia partia kompletnie różniła się od poprzednich, a w niej byliśmy świadkami dominacji zespołu gospodarzy. Ekspresowe prowadzenie 11:4, a później 16:7 dawały do zrozumienia, że zespół trenera Massimo Bottiego zgarnie drugie "oczko" do wyniku. Tak się stało, a partia zakończyła się 25:18. Gospodarze byli więc o krok od triumfu w całym spotkaniu.
Goście nie mieli jednak zamiaru odpuścić i na początku kolejnego seta prowadzili 6:3. Miejscowi zaliczyli jednak serię czterech punktów z rzędu i za chwilę tablica wyników wskazywała 7:6 na ich korzyść. Nie udało im się jednak przejąć inicjatywy, a przyjezdni zmniejszali straty, a później nawet zyskiwali przewagę. Utrzymywali ją na poziomie jednego-dwóch punktów. Lublinianie doprowadzili do remisu dopiero w końcówce i było 18:18. Następnie Włosi zdobyli trzy punkty i zdawało się, że zmierzają ku wygraniu partii. Na to Leon i spółka odpowiedzieli również trzema kolejnymi "oczkami" i było po 21.
ZOBACZ TAKŻE: Co z nowym stadionem żużlowym? Kolejne doniesienia
Następnie oglądaliśmy serię remisów, ale pierwszą piłkę meczową mieli żółto-czarni. Nie udało się jej wykorzystać, a przy stanie 24:24 o czas poprosił trener Botti. To najwyraźniej nieco wybiło rywali z rytmu, bo zmarnowali dość prosty atak i tym razem na mecz serwował Sawicki. Mocna zagrywka sprawiła gościom tak duże problemy, że nie byli w stanie rozegrać skutecznej akcji i to lublinianie wygrali 26:24, a w pierwszym meczu finałowym 3:1.
Do Włoch LUK pojedzie więc z przewagą i jest bliżej końcowego triumfu. Rewanżowe starcie finałowe zaplanowano na 19 marca o godzinie 20:30.
Bogdanka LUK Lublin - Cucine Lube Civitanova 3:1 (25:20, 22:25, 25:18, 26:24)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.