reklama
reklama

Piotr Ceglarz (Motor Lublin): Cały czas płacimy frycowe jako beniaminek

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Motor Lublin

Piotr Ceglarz (Motor Lublin): Cały czas płacimy frycowe jako beniaminek - Zdjęcie główne

foto Motor Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPiłkarze lubelskiego Motoru mają za sobą drugą porażkę w trwającym sezonie PKO BP Ekstraklasy. W 7. kolejce rozgrywek podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego przegrali na wyjeździe z Legią Warszawa 2:5. Zdaniem kapitana żółto-biało-niebieskich drużyna pokazała w tym meczu dwa oblicza.
reklama

Spotkanie zaczęło się dla "Motorowców" znakomicie. Już w 9. minucie gry na listę strzelców wpisał się Sebastian Rudol. Natomiast przez dwa kwadranse lublinianie zachowali czyste konto, a stojący między słupkami Ivan Brkić obronił rzut karny wykonywany przez Tomasa Pekharta. Ostatecznie jednak do przerwy gospodarze prowadzili 2:1, a po powrocie na murawę zdobyli jeszcze trzy trafienia i zasłużenie wygrali – Uważam, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu niezła, do momentu odgwizdania drugiego rzutu karnego. Widziałem tę sytuację i już szczerze nie wiem, kiedy jest zagranie ręką w polu karnym, a kiedy nie ma. Naprawdę coraz trudniej to stwierdzić. Niestety, interpretacja sędziego była taka, a nie inna. Rozmawialiśmy o tym przez dłuższą chwilę na boisku. Do przerwy było sporo pozytywnych okresów w naszej grze. Strzeliliśmy gola, Ivan obronił pierwszego karnego – takie rzeczy napędzają drużynę. Po zmianie stron trochę niepotrzebnie wyszliśmy na wymianę ciosów. Zwłaszcza że w szatni mówiliśmy sobie, żeby podejść do drugiej połowy spokojnie, bo dzieli nas tylko jedna bramka. Potem jednak było zdecydowanie za dużo faz przejściowych, których chcieliśmy uniknąć. Poza trafieniem Jacquesa trudno powiedzieć cokolwiek pozytywnego na temat naszej gry po przerwie. Cóż, cały czas płacimy frycowe w ekstraklasie jako beniaminek – mówi Piotr Ceglarz.

32-letni zawodnik broni żółto-biało-niebieskich barw od pięciu lat. Po raz pierwszy jednak zagrał z Motorem na stołecznym stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Spotkanie obejrzało z wysokości trybun ponad 27 tysięcy kibiców, którzy stworzyli fantastyczną atmosferę. – Wiadomo, że takie mecze cieszą i po to się gra w piłkę, żeby rywalizować na takich stadionach przy świetnym dopingu. Jestem w Motorze od III ligi i dobrze pamiętam, jak to wyglądało jeszcze parę lat temu. Dlatego miejsce, w którym obecnie jesteśmy to duży powód do satysfakcji, ale jako ambitny sportowiec nie mogę się tym zadowalać. Nie wystarcza mi to, że gramy w ekstraklasie. Ja chcę w niej wygrywać mecze, zdobywać punkty, strzelać bramki i asystować. Zawsze trzeba sobie stawiać poprzeczkę coraz wyżej. Jestem pozytywnie nastawiony do dalszej pracy – przyznaje kapitan zespołu z Lublina.

Z uwagi na przerwę reprezentacyjną następny mecz czeka Motor dopiero 13 września. Wówczas na Arenę Lublin przyjedzie Górnik Zabrze. Czy po wysokiej porażce z Legią żółto-biało-niebiescy potrzebują trochę więcej czasu, by ochłonąć i zgrywać się podczas wspólnych treningów? – Wolałbym chyba nawet zagrać po kilku dniach, bo takie przerwy mogą trochę wybić z rytmu. Mieliśmy już pauzę związaną z przełożeniem spotkania z Jagiellonią Białystok, teraz czeka nas kolejny weekend bez ligi. Najważniejsze to dobrze się przygotować na kolejnego przeciwnika i w końcu zwyciężyć u siebie. Musimy stworzyć z naszego stadionu twierdzę, w której będziemy regularnie wygrywać. Do tej pory przegraliśmy z Rakowem Częstochowa i zremisowaliśmy z Koroną Kielce oraz Puszczą Niepołomice. Czas na trzy punkty – kończy popularny "Cegi".

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama