- Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, bo nie jest łatwo grać, gdy masz serię czterech spotkań bez wygranej, licząc jeszcze zeszłoroczny mecz z Rakowem w Częstochowie. Po ostatnich dwóch porażkach nie obawiałem się o to, co się dzieje wewnątrz drużyny, bo widziałem, jak pracują oraz reakcje w spotkaniu z Jagiellonią Białystok, gdzie mieliśmy dobre 45 minut. Zaczęła pojawiać się narracja, że "Motor wpada w kryzys i coś jest nie tak, a ta runda może nie być już tak dobra, jak poprzednia". A wiadomo, że jeśli pracujesz każdego dnia tak samo, to minimalizujesz ryzyko kryzysu. Natomiast dobra energia po wygranym meczu sprawia, że cały czas się budujesz. Po ostatnich wynikach zaczął wkradać się brak naszego rytmu. Chwała drużynie za to, że wygrała, bo mierzyliśmy się z bardzo dobrym rywalem. W wielu momentach tego spotkania przeciwnik był od nas lepszy, więc tym bardziej duży szacunek dla moich zawodników. Gdy masz serię i jesteś na fali, to zwycięstwa budują przekonanie, że zaraz wciśniesz, a dziś zespół dostał bramkę na początku meczu, odrobił, a potem znów odbił od stanu 2:2. To pokazuje odpowiednią mentalność. Czy możemy grać lepiej? Oczywiście. Jesteśmy zespołem, który umie zarządzać meczem, trenuje to i dużo o tym rozmawia. Moi zawodnicy są inteligentni, więc nie wymagam większej mądrości, ale chodzi mi o wzięcie odpowiedzialności, utrzymanie piłki na połowie przeciwnika i trochę wyrachowania. Czasem nie rozumiem z boku piłki nożnej i nie tak było w pewnych fragmentach dzisiejszego spotkania. Wymagamy od siebie lepszej gry, ale to jest ekstraklasa. Cracovia nie wygrała od ośmiu kolejek, a Lech Poznań miał serię, gdy w pięciu meczach zwyciężył tylko raz. Swoje kryzysy miał także Raków Częstochowa. My jesteśmy beniaminkiem, który występuje na tym poziomie po 32 latach przerwy i łącznie ze mną buduje doświadczenie w krajowej elicie. Dlatego bardzo się cieszę, że na razie nie mieliśmy dłuższej passy, niż dwie porażki z rzędu. Zdobyliśmy 32 punkty. Pozostało nam 12 spotkań, żeby wywalczyć osiem kolejnych oczek i wykonać jasny cel, jaki był na ten sezon, czyli utrzymanie. Im szybciej to uzyskamy, tym bardziej będziemy patrzyli na to, co możemy zrobić dalej - powiedział w ramach początkowego podsumowania meczu szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
Następnie Stolarskiego zapytano o ocenę gry stojącego między słupkami Kacpra Rosy. - Odkąd Kacper wszedł do bramki, miał zdecydowanie więcej lepszych meczów, niż słabszych. Buduje swoją pozycję w drużynie i ekstraklasie. Cieszę się, że znowu pomógł. W paru sytuacjach sam sobie nabijał te interwencje, ale fajnie, że ostatecznie je wybronił. Jestem pełen uznania za dwie parady, które uchroniły nas przed stratą bramki i pomogły przetrwać trudny okres meczu. To był bardzo dobry występ - przyznał trener.
CZYTAJ TAKŻE: Arena Lublin zmieniła nazwę
A co, zdaniem 32-latka wpłynęło na fakt, że Motor wreszcie się przełamał? - Byliśmy bardzo skuteczni w momentach, które mieliśmy. Najpierw zremisowaliśmy 1:1 z Lechią Gdańsk. Jak się okazało, nie jest to słaby zespół, który zleci z hukiem do niższej ligi. Był to pierwszy mecz po przerwie, wiele niewiadomych i mogliśmy w nim zdecydowanie lepiej grać z piłką. Natomiast prowadziliśmy 1:0 i mogliśmy to dowieźć do końca. Z Koroną Kielce był nasz najsłabszy mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Natomiast, o ile rozumiem podyktowany przeciwko nam rzut karny z gdańszczanami, to nie rozumiem tego w Kielcach. Po straconym golu mieliśmy najlepszy fragment i mieliśmy trzy duże sytuacje, w których powinniśmy być bardziej konsekwentni i strzelić do siatki. Z Jagiellonią Białystok do czerwonej kartki było dobrze, ale trzeba podkreślić jakość przeciwnika i jak bardzo mądrze budowany jest to zespół. Nie spodziewaliśmy się tam wielkiego meczu, tylko raczej, że nas zdominują. Mimo to zagraliśmy najlepszą pierwszą połowę w tym sezonie, w której zabrakło bramki. Dziś zrobiliśmy robotę w ofensywie. Stworzyliśmy cztery sytuacje w ataku i trzy z nich wykorzystaliśmy. Bardzo się cieszę z trzech punktów, bo to jest w piłce najważniejsze - stwierdził szkoleniowiec.
CZYTAJ TAKŻE: Zwrot ws. transferu do Motoru. Chodzi o bramkarza
W następnej kolejce "Motorowcy" zmierzą się na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Dla rywali będzie to szczególne spotkanie, bowiem po raz pierwszy w historii klubu zagrają na własnym stadionie w PKO BP Ekstraklasie. Od momentu awansu do krajowej elity w czerwcu 2023 roku, ekipa prowadzona przez Tomasza Tułacza występowała w roli gospodarza na stadionie w Krakowie. Teraz macierzysty obiekt Puszczy został dostosowany do wymogów najwyższego poziomu rozgrywek, a na niedzielną konfrontację z Motorem wykupiono już wszystkie dostępne bilety. - Znam ten stadion doskonale, bo rodzinny dom mojej żony jest niedaleko i często chodziliśmy tam na randki. Bardzo mile wspominam ten kameralny, fajny obiekt. Przed nami trudne spotkanie z bardzo dobrym zespołem. I nie mówię tego z kurtuazji, bo jeśli trener Tułacz robi z taką drużyną taką robotę i pracuje tam dziewięć lat, a za każdym razem, kiedy wieszczą mu koniec, to oni trwają przy swoim. Jeżeli oni w czwartek pokonają Polonię Warszawa, to możemy w niedzielę zagrać z półfinalistami Pucharu Polski, ale jednocześnie z ekipą na pograniczu strefy spadkowej w ekstraklasie. Oni dodatkowo będą zmotywowani, bo otwarcie stadionu to naprawdę będzie święto dla tej niedużej społeczności. Piłkarze na pewno będą zbudowani tym, że wrócili do domu, bo wszędzie dobrze, ale najlepiej się czujesz w domu. To będzie duże wyzwanie. Jesteśmy już po analizie, mamy wstępnie przygotowany plan i od wtorku zaczynamy go wdrażać - podkreślił Stolarski.
CZYTAJ TAKŻE: Motor Lublin go nie wziął, zrobił to brazylijski gigant
Na koniec, trener ekstraklasowego beniaminka podziękował kibicom za wsparcie oraz wspomniał o Rafale Królu, którego oficjalnie pożegnano po tym jak przeniósł się w styczniu do Stali Kraśnik. - Szacunek, bo był poniedziałek i minął ten pierwszy "wow" na ekstraklasę, bo rozpoczęła się wiosna. Mimo wyników, które mogły być niezadowalające, na stadion dla Rafała Króla i drużyny przyszło blisko 12 tysięcy ludzi. To tylko pokazuje, że mamy wsparcie cały czas i podchodząc pod sektor kibiców i patrząc na pełny stadion, czuć, że trzeba zrobić dla tych ludzi zrobić jeszcze więcej. Pożegnaliśmy dziś Rafała. Powiedziałem zawodnikom na odprawie przedmeczowej, że nie będziemy tutaj ze sobą całe życie. Ludzie się zmieniają, przychodzą i odchodzą. Jednak na całe życie zostaną z nami chwile, które budujemy w swoich karierach i doświadczeniach życiowych. Fajnie było być częścią tego miłego dla Rafała pożegnania, które zakończyło się zwycięstwem. Fajnie jest się spotkać z ludźmi, którzy pomogli ci zrobić sukces i wspominać z nimi chwile, które były. Jeszcze raz bardzo dziękuję Rafałowi za te lata, które tutaj spędził i za to, jakim był człowiekiem. Za mojej kadencji nie był już podstawowym piłkarzem, ale mimo wszystko trzymał bardzo mocno szatnię, entuzjazm i energię, budując wszystkich wokół dalej. Społeczność Motoru godnie go pożegnała i on na to zasłużył. Cieszę się, że tak się tu wszyscy wzajemnie budujemy, bo naprawdę łatwiej się gra, gdy ma się wokół siebie wsparcie i dobrych ludzi, a to w Lublinie czuć. Oczywiście, na pozytywny odbiór zespołu i pracy trzeba zasłużyć. Ta drużyna na razie to robi i mam nadzieję, że będzie tak dalej, ale wspólnie będziemy żegnać kolejne legendy, budować następnych piłkarzy i dalsze zwycięstwa - zakończył szkoleniowiec.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.