Na powrót do gry w meczu o stawkę czekał dokładnie 316 dni. To było długich 10 miesięcy, podczas których ciężko pracował, by odbudować formę po poważnej kontuzji kolana. W spotkaniu czwartej kolejki z Lechią Gdańsk stanął między słupkami po raz pierwszy od 29 września 2024 roku. Nie mógł zaliczyć tego występu do szczególnie udanych, ponieważ trzykrotnie wyjmował piłkę z siatki, a jego zespół zremisował 3:3. W minioną sobotę zachował premierowe czyste konto w obecnym sezonie. Dzięki temu trafił do jedenastki kolejki PKO BP Ekstraklasy. Brkić czuje, że wraca na właściwe tory. - Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Lubię grać w Lublinie. Są tu wspaniali kibice, którzy wspierają nas, niezależnie od wyników. Bardzo to doceniamy. Musimy rosnąć jako drużyna i ciągle pracować, bo to jedyna słuszna droga - mówi doświadczony bramkarz.
Jednocześnie Chorwat przyznaje, że czuł niedosyt po ostatnim gwizdku zakończonego bezbramkowym remisem starcia z Piastem Gliwice. - Zaczęliśmy dobrze pierwszą połowę. Przez początkowy kwadrans dużo pressowaliśmy rywali i mogliśmy otworzyć wynik. Nie udało się, ale ogółem można uznać, że graliśmy nieźle. Po zmianie stron było już trudniej, zwłaszcza po czerwonej kartce, gdy musieliśmy radzić sobie w osłabieniu. Wiem, że na lubelskim stadionie kibice wymagają i spodziewają się zwycięstw oraz ofensywnej gry. Oczywiście my również nie jesteśmy szczęśliwi. Szczególnie że z mojej perspektywy byliśmy lepsi od przeciwników. Jednak, jeśli nie możesz wygrać, to chociaż zremisuj. Futbol jest nieprzewidywalny, zwłaszcza w ekstraklasie, gdzie każdy może pokonać każdego. Myślę, że każdy punkt w tej lidze ma znaczenie. Co nie zmienia faktu, że jesteśmy rozczarowani - wyznaje.
30-letni zawodnik pochodzący z Koprivnicy trafił do Motoru latem ubiegłego roku. W poprzednim sezonie zaliczył 10 występów, dopóki nie doznał kontuzji. W obliczu dłuższej absencji Brkicia zimą do lubelskiego klubu sprowadzono o pięć lat młodszego Gašpera Tratnika. Słoweniec zagrał w siedmiu spotkaniach rundy wiosennej oraz rozpoczął bieżące rozgrywki. Po porażce 1:4 z Pogonią Szczecin wylądował na ławce rezerwowych. Czy teraz to Chorwat czuje się numerem jeden w bramce żółto-biało-niebieskich? - Każdy pracuje na swoje konto. Wiemy, że miejsce między słupkami jest jedno. Tratnik to także dobry golkiper, ale taką mamy sytuację, że rywalizujemy o wyjściowy skład. To właściwie wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia - ucina Brkić.
Najbardziej doświadczony z bramkarzy w obecnej kadrze Motoru nie ukrywa, że okres kontuzji był dla niego bardzo bolesny. - Cierpiałem, ale w trudnych momentach było mi łatwiej, gdy czułem, że mam za sobą tę drużynę i cały klub. To nie są tylko słowa, tylko prawdziwa rodzina. Dziękuję bardzo wszystkim za wsparcie. Cieszę się, że wróciłem do miejsca, w którym czuję się najlepiej - tak Brkić opisywał w klubowych mediach ostatnie miesiące.
Po czterech rozegranych konfrontacjach "Motorowcy" legitymują się bilansem wygranej, dwóch remisów oraz porażki. W następnej kolejce lublinianie zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce. Spotkanie zaplanowano w sobotę, 23 sierpnia o godzinie 17:30. - Zagramy z dobrym zespołem. Musimy się dobrze przygotować, odpowiednio zregenerować i przeanalizować błędy z meczu z Piastem. Trzeba walczyć o trzy punkty - zapowiada bramkarz z Chorwacji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.