– Już w poprzednim sezonie sprawiłyśmy niespodziankę, zajmując drugie miejsce, ale w tym roku zaskoczyłyśmy jeszcze więcej osób – przyznaje 28-latka. – Myślę jednak, że zasłużyłyśmy na mistrzostwo, walcząc do samego końca. To nie był dla nas łatwy sezon, mieliśmy swoje problemy, lecz w trakcie rozgrywek nic się na nic nie skarżył mediom, tylko postawiliśmy na ciężką pracę i to przyniosło efekty – dodaje doświadczona rozgrywająca.
Przypomnijmy, że lublinianki wygrały mistrzostwo po pasjonującym, wygranym 3:2 finałowym boju z obrończyniami tytułu z Polkowic (więcej TUTAJ). – Trudno nie być zadowolonym z tego, jak drużyna zaprezentowała się w play-offach. Zaczęłyśmy od pokonania 3:0 VBW Arki Gdynia, potem wygrałyśmy 3:1 z rywalkami z Gorzowa Wielkopolskiego. Następnie walczyłyśmy z polkowiczankami. Poza drugim ze spotkań praktycznie każde było wyrównane. Przed decydującym starciem wiedziałyśmy, jak dużą stawkę ma ten mecz i że jego zwycięzca bierze wszystko. Wierzyłyśmy w sukces od pierwszej do ostatniej sekundy i każda z zawodniczek pokazała się z bardzo dobrej strony. Cieszymy się, że to nasz zespół sięgnął po mistrzostwo. Na pewno dużą rolę podczas finałów, jak i całego sezonu odegrali nasi kibice. Zwłaszcza podczas ostatnich meczów pełne trybuny i wspaniały doping bardzo nam pomogły. Szkoda, że nie wygrałyśmy złota w Lublinie, tylko na wyjeździe, ale na szczęście była też okazja do radości razem z fanami we własnej hali – mówi Stanacev.
Serbka trafiła do lubelskiego klubu latem 2021 roku. W trakcie dwóch ostatnich sezonów była niezwykle istotną zawodniczką w szeregach zespołu trenera Krzysztofa Szewczyka. W swojej pierwszej kampanii na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet notowała średnio 9,8 punktów oraz 7,4 asyst na mecz. Natomiast w zakończonych niedawno rozgrywkach rzucała już 12,6 punktów i zaliczała 7,3 kluczowych podań. 235 asyst było najlepszym dorobkiem w całej lidze. Rozgrywająca lubelskiej drużyny była także rekordzistką pod względem liczby czasu spędzonego na parkiecie w rozgrywkach krajowej elity. Zapisała na swoim koncie bowiem łącznie 1042 minut i 46 sekund, będąc jedyną koszykarką w EBLK, która przekroczyła barierę ponad 17 rozegranych godzin. Jej spokój, doświadczenie oraz umiejętność dźwigania ciężaru gry na swoich barkach były nieocenione.
– Na pewno przychodząc do zespołu dwa lata temu, nie spodziewałam się takich sukcesów, nie wiedziałam praktycznie nic na temat koszykówki w Polsce. Czuję bardzo dużą satysfakcję, że miałam wkład w zdobywanie medali. Jaka czeka mnie przyszłość? Czas pokaże. Zdaję sobie sprawę, że w Lublinie jest szansa na występy w Eurolidze, ale udział klubu w tych rozgrywkach zależy od wielu czynników. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. W kolejnym sezonie ważne będzie nienakładanie na drużynę zbyt dużej presji, bo to z pewnością nikomu nigdy nie pomaga. Trzeba po prostu skupić się na odpowiednim przygotowaniu do każdego kolejnego meczu. Jestem pewna, że nawet jeśli nie będzie mnie w składzie, to sztab szkoleniowy wraz z działaczami skompletuje mocną kadrę. To są ludzie, którzy znają się na budowaniu zespołu – kończy zawodniczka z mistrzowskiego składu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.