Jak poniedziałkowy mecz wyglądał z twojej perspektywy?
Pojechaliśmy bardzo dobre zawody. Z powodu kontuzji straciliśmy Dominika Kuberę i spodziewaliśmy się trudnej przeprawy, ale każdy wykonał kawał dobrej roboty, co najlepiej oddaje końcowy rezultat. Oczywiście dedykujemy tę wygraną "Dominowi".
Byłeś bardzo zawiedziony faktem, że w swoim pierwszym wyścigu przyjechałeś na metę na ostatniej pozycji?
Niespecjalnie. Startowanie w pierwszym biegu z zewnętrznego pola przy płocie nigdy nie jest łatwe. W trakcie wyścigu czułem, że mam odpowiednią prędkość, ale po prostu nikogo nie wyprzedziłem. Postanowiliśmy nie zmieniać niczego w ustawieniach i to przyniosło pozytywny efekt.
Warunki torowe chyba nie okazały się dla was zaskakujące?
Stan nawierzchni był bardzo dobry, biorąc pod uwagę, ile deszczu padało w poniedziałek. Przecież dopiero o godzinie 19:00 zdjęto z niego plandekę ochronną. Na szczęście okazało się, że tor jest dość suchy i nie potrzebował wielu prac, żebyśmy mogli odjechać zaległy mecz. Cieszymy się, że mogliśmy rywalizować pomimo pogody, która przez większość dnia wyraźnie nam nie sprzyjała.
Czujesz, że poznałeś już odpowiednie ścieżki na lubelskim torze?
Zdecydowanie coraz lepiej się na nim odnajduje. Przed sezonem nie mieliśmy tylu okazji do treningów, co pozostałe drużyny. Na pewno było to pewne utrudnienie, choć czasami duża ilość treningów też nie jest dobra, bo można zagubić się nieco pod kątem ustawień i różnego rodzaju przemyśleń dotyczących sprzętu. Teraz wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Porażka z Betard Spartą Wrocław w pierwszym domowym meczu mogła wam nieco podciąć skrzydła, ale chyba szybko o niej zapomnieliście?
Najważniejsze są zawsze najbliższe zawody. Początek sezonu był dla nas trudny, ponieważ treningi i mecze były przekładane, przeszkadzała nam przedłużająca się zima czy deszczowe dni. Zaczęliśmy trochę z opóźnieniem w porównaniu do reszty ekstraligowej stawki, ale nabieramy rozpędu. Ostatnie spotkania to pokazują.
Po poniedziałkowym meczu kibice podarowali ci klubowy szalik. Chyba nie miałeś problemów z zadomowieniem się w Lublinie?
Lubelscy kibice są fantastyczni i wszyscy w środowisku żużlowym o tym wiedzą. Nawet kiedy przyjeżdżałem na stadion przy Alejach Zygmuntowskich z drużynami gości, to zawsze byłem miło witany. To uczucie, kiedy otrzymujesz oklaski w trakcie przedmeczowego obchodu toru, jest naprawdę bardzo miłe i motywujące. Jazda dla takich fanów to duży zaszczyt. Mam nadzieję, że przyniesiemy im jeszcze wiele radości.
Atmosfera na trybunach i duże ambicje klubu sprawiły, że chciałeś do niego dołączyć po wielu latach spędzonych w Toruniu?
Tak, to były jedne z istotnych czynników. Czułem potrzebę zmiany i zrobienia czegoś, co będzie dla mnie dobre. Chciałem znaleźć się w nowym otoczeniu. Przejście do Platinum Motoru było dobrym ruchem. Chociażby ze względu na fakt, że mogę czerpać tu z wiedzy i doświadczenia trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata, Bartka Zmarzlika. To duży atut.
Zapewne czujesz, że rozwijasz się jako zawodnik. Po Grand Prix na stadionie PGE Narodowym twoja pewność siebie jeszcze bardziej wzrosła?
To było niesamowite uczucie. Pojechałem w moim pierwszym w życiu finale Grand Prix. Co prawda, gdy byłem na prowadzeniu w trakcie wyścigu, doszło do wypadku na torze i potrzebna była powtórka, ale drugie miejsce także jest dla mnie dużym osiągnięciem. Ucieszył mnie fakt, że stanęliśmy na podium razem z Fredrikiem Lindgrenem i Bartkiem Zmarzlikiem, czyli moimi klubowymi kolegami. Szczerze mówiąc, to nie zwróciłem wcześniej uwagi, na to, że we trzech jedziemy w finale i trzeba przyznać, że w tym biegu nie brakowało zaciętej walki do samej mety. Kibice z Lublina na pewno również czuli dumę, że trzech zawodników Platinum Motoru pokazało się z dobrej strony w tak prestiżowej imprezie. Mogę być bardzo zadowolony ze swoich ostatnich startów, ale przede mną jeszcze wiele wyzwań.
Po takich występach twój apetyt wzrasta? Jakie stawiasz sobie cele w tym sezonie?
Chcę po prostu utrzymywać dobrą formę i cieszyć się jazdą. Póki co, w tym roku wszystko układa się dobrze i nie mogę na nic narzekać. Mechanicy wykonują mnóstwo wspaniałej pracy, motocykle świetnie się sprawują. To cieszy, zwłaszcza że przed sezonem zmieniłem właściwie tylko klub, reszta wygląda mniej więcej tak, jak w poprzednich latach. Moim celem jest wykonywać to, co umiem jak najlepiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.