reklama
reklama

Sezon na bób uważam za otwarty! Zapraszam więc na wersję makaroniarską

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Sezon na bób uważam za otwarty! Zapraszam więc na wersję makaroniarską - Zdjęcie główne

z archiwum Wspólnoty

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kulinaria- wyższa szkoła gotowania na gazieBób mogę jeść bez końca i w każdej postaci, bo jest warzywem na tyle uniwersalnym, że pomysłów na jego przyrządzenie jest mnóstwo. Nie wymaga żadnych specjalnych zabiegów, po prostu wystarczy nie zepsuć.
reklama

Kiedy tylko pojawi się na straganach i jego cena spadnie do umiarkowanej zaczynam robić zapasy na całą zimę - zamrażarka zaczyna się szybko zapełniać. Właściwą metodą jest zamrażanie surowego. 
Co do jedzenia bobu są dwie szkoły w narodzie: jedni jedzą w całości, drudzy wyłuskują same zielone ziarenka. Osobiście zaliczam się do pierwszej: w łupinach jest mnóstwo smaku i jeszcze więcej substancji odżywczych. Najwyżej czasem obieram kilka sztuk, żeby mieć dla ozdoby dania. 
Z bobu zrobić można absolutnie wszystko, Poczynając od ugotowania, umieszczenia w miseczce i podjadania przed telewizorem. Często podaję na ciepło przesmażone na oliwie i maśle z pikantną papryczką, mnóstwem czosnku i natką albo koperkiem. Dobrym pomysłem są kotlety z serem feta albo pożywna zupa. Kulinarny samograj. 
Bób jest warzywem bardzo popularnym nie tylko w Polsce, ale i we Włoszech. Zapraszam więc na wersję makaroniarską. Spaghetti!
Garnek z wodą na gaz i jedziemy. 

reklama

500 gramów surowego bobu
cebula
5 ząbków czosnku
papryczka chilli albo piri-piri
natka pietruszki
masło
oliwa
500 gramów makaronu spaghetti nitki (typ 5)
sól, pieprz
opcjonalnie: ser typu parmezan, żółtko, skwareczki z boczku

Zaczynamy od ugotowania bobu. Młody gotuje się ok. trzech minut, starszawy nawet 10-12. Co ważne: po wyjęciu z garnka natychmiast przelewamy go zimną wodą (Włosi wkładają go nawet do takiej z kostkami lodu!). Chodzi i przerwanie procesu gotowania - nie chcemy, żeby był miękki. 
Zgodnie z gustem obieramy go albo i nie. 
Na patelni roztapiamy dwie łyżki masła i jedną oliwy. Wrzucamy posiekaną drobniutko cebulę, rozciśnięty czosnek i jakąś pikantną papryczkę. W zależności od naszych upodobań i ostrości usuwamy pestki albo i nie. Chwilkę dusimy razem. Na koniec dodajemy nasz bób.

reklama

Teraz makaron. Pamiętamy o zasadach: wodę solimy, dopiero kiedy zawrze, pod koniec gotowania odbieramy filiżankę płynu, odlewamy na durszlak wtedy, kiedy będzie jeszcze bardziej niż al dente: makaron i tak jeszcze będzie przez chwilę sam dochodził. 
Makaron wrzucamy na patelnię z naszym sosem, dolewamy nieco wody z gotowania i mieszając, pozwalamy przeniknąć się smakom przez minutę.
Można pokusić się o podkręcenie na koniec jakimiś dodatkami. Na wydaniu można np. posypać talerz jakimś wyrazistym serem, można dać trochę drobniutkich skwarek z boczku, można wbić i wymieszać z makaronem żółtko. Mnie jednak wystarcza trochę tłuczonego czarnego pieprzu i gałązka natki. Bo to bób ma być bohaterem tego dania. Zbigniew Smółko

reklama

Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)

Zobacz również: Przepisy Czytelników

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama