Z ozora wołowego można zrobić najróżniejsze rzeczy: udusić w czerwonym winie jak policzki wołowe, zalać galaretą, podać z sosem chrzanowym albo musztardowym - w żadnej formie nas nie zawiedzie. Ja ponamawiam dziś na zrobienie z niego kanapki przypominającej nieco burgera, tyle że nie z jakąś podejrzaną amerykańską bułą, a z naszymi poczciwymi, lubelskimi parowańcami. Są one zupełnie genialnym wynalazkiem: pasują do wszystkiego: można na słodko, można do burgerów...
jeden ozór wołowy (ok. 1,2 kg)
sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie, warzywa do rosołu
Do podania:
grillowany boczek, czerwona cebula, pomidor, ogórek, sałata, sosy
Parowańce:
na 12 porcji:
550 gramów mąki
szklanka mleka
40 gramów ciepłego masła
łyżeczka cukru
łyżeczka soli
7 gramów drożdży
Ozór najpierw starannie myjemy pod bieżącą wodą. Ma dość chropawą powierzchnię i mogą się na niej gromadzić różne zanieczyszczenia. Musimy się też starannie przyjrzeć, czy u nasady języka, po jego dolnej stronie, rzeźnik przypadkiem nie pozostawił ślinianek czyli pary okrągłych "oczek" - należy je wyciąć ostrym nożem.
W garnku zagotowujemy wodę, dodajemy do niej łyżkę octu i wkładamy cały kawałek. Gotujemy przez 15 minut. Zmieniamy wodę, dodajemy liść laurowy, ziele angielskie, pieprz, sól oraz rosołowe warzywa (od biedy można kostkę...) i dalej gotujemy, tym razem przez co najmniej trzy godziny. Jeżeli chcemy doprowadzić mięso do takiego stanu, że będziemy je mogli szarpać na drobne włókna widelcem, możemy śmiało zostawić mięso na całą noc na minimalnym możliwym ogniu. Będzie się rozpadać.
Po zakończeniu gotowania zdjęcie skóry nie będzie nastręczać żadnych kłopotów, schodzi łatwo jak skarpetka. Jeżeli chcemy użyć ozora np. do galarety, zrobić z niego kanapkę, albo np. dodać do jakiejś majonezowej sałatki, to można z obieraniem zaczekać, aż wystygnie. Do naszych burgerów będziemy potrzebować jednak ciepłego mięsa. Więc ostrożnie, żeby się nie poparzyć, zaczynając od najgrubszej części, pomagając sobie widelcem... Mięso albo kroimy w niewielkie plasterki, albo szarpiemy na włókna.
Kiedy ozór się gotował, my mamy czas na zrobienie parowańców.
Zaczynamy od przygotowania rozczynu. Mieszamy dwie łyżeczki mąki, łyżeczkę cukru, pół szklanki lekko ciepłego mleka i 7 gramów suchych drożdży. Odstawiamy na kwadrans. Do miski przesiewamy pół kilograma jasnej mąki, kolejne pół szklanki ciepłego mleka, dwa jajka (pamiętajmy: nigdy prosto z lodówki, muszą odleżeć!), czubatą łyżkę dobrej jakości masła i rozczyn. Starannie wyrabiamy, aż ciasto odejdzie od rąk i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę. Potem wykładamy na lekko oprószoną mąką stolnicę, chwilę wyrabiamy i dzielimy na porcje. Powinno ich być około 10-12. Formujemy zgrabne bułeczki. Pozwalamy przez 15 minut wyrosnąć, a potem gotujemy na parze przez 12-14 minut.
Każdą kluchę przecinamy ostrym nożem na połowę i komponujemy kanapkę - mięso, a do tego dodatki: plasterki cieniutko pokrojonego zgrillowanego boczku, listek sałaty, kawałki pomidora i ogórka surowego bądź kiszonego, czerwoną cebulę oraz ulubione sosy. Nie muszą to być wcale popularne keczup czy majonez - do tej kanapki świetnie będą pasować tatarski czy nawet najprostszy chrzanowy.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.