Kwiaty zbierać należy w pogodny dzień. Wybierać należy baldachy nie do końca rozwinięte, na których płatkom towarzyszą jeszcze też pączki. Układamy w koszu luźno, żeby się nie pogniotły. W domu rozkładamy na dwie godziny na białym arkuszu papieru, żeby rozeszły się, mieszkające wewnątrz, owady. Używamy dość krótko przyciętych kwiatostanów, gałązki i listki dodałyby cierpkości.
Nalewka:
50 (albo 100) kwiatostanów czarnego bzu
dwa litry wódki
szklanka białego słodkiego wina
pokrojona w plasterki limonka
odrobina soli
ewentualnie 50 gramów cukru
Nalewka z bzu powinna być rekreacyjna, orzeźwiająca, dlatego używamy do niej wyłącznie najlepszej jakościowo czystej wódki osłabionej do mocy około 30-35 proc. Ja robię to, dodając nieco białego, słodkiego wina. W grę nie wchodzi użycie domowej produkcji - na "twórców ludowych", na owoce ich pracy przyjdzie czas, gdy zaowocują śliwki.
Kwiaty układamy w słoju i zalewamy alkoholem. Stawiamy w dość ciemnym i chłodnym miejscu. Mogą tak stać z miesiąc, ale ja namawiam, żeby zwiększyć natężenie smaku: po 10 dniach odlejcie płyn i zalejcie nim kolejną porcję kwiatów! Po trzech - czterech tygodniach oddadzą co dobre i możemy wtedy przystąpić do komponowania smaku. Nie podam proporcji, kombinujcie, próbujcie, żeby to wam smakowało. Z pewnością słodycz przełamać trzeba czymś kwaśnym i rześkim - ja używam do tego limonki, może być cytryna. Jeżeli uznacie, że za mało słodkie - to parę kropel syropu cukrowego, ale nie chcemy "ulepka". Czasem dodaję też - tak na czubku noża - odrobinę... soli! Jest niewyczuwalna, ale wyostrza pozostałe smaki. Zajmie to wam z tydzień, ale warto.
Nalewka odstać musi ok. dwóch miesięcy, w sierpniu można już śmiało kosztować, z wiekiem specjalnie nie zyskuje. Podaję lekko schłodzoną, może być też dodatkiem do delikatnych drinków z szampanem i wodą mineralną.
Syrop:
50 kwiatostanów bzu
2 litry gorącej wody
pół kilograma cukru
sok z cytryny
Zrobienie syropu jest też banalnie proste. Pięćdziesiąt kwiatostanów układamy w wyparzonym słoju i zalewamy dwoma litrami gorącej wody. Kiedy wystygnie, odstawiamy na dwie noce do lodówki. Potem odciskamy sam płyn, zagotowujemy z pół kilograma cukru, przyprawiamy nieco sokiem z cytryny wedle smaku. Przelewamy wrzący do butelek i szybko zakręcamy. Możemy zapasteryzować, ale z moich doświadczeń wynika, że nie jest to konieczne. Taki syrop jest podstawą do świetnych domowych lemoniad, zdaniem zielarzy ma też doskonałe działanie przeciwgorączkowe.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.