Pokrzywdzona mieszkała z matką, ojcem i dwójką swoich dzieci. Pracowała w jednym ze sklepów spożywczych popularnej sieci, miała dobre relacje ze współpracownikami i najbliższymi. Według ustaleń śledczych wszystko zmieniło się, gdy związała się z Bartoszem J. Kobieta zaczęła nadużywać alkoholu, zaniedbywać pracę.
Osunęła się na podłogę
Do tragedii doszło 20 września ub.r. Pokrzywdzona i Bartosz J. odwiedzili znajomych w mieszkaniu przy ul. Górnej w centrum Lublina. Razem pili alkohol. Między Bartoszem J. i jego partnerką miało dojść do sprzeczki. Powodem była zazdrość. Mężczyzna był zazdrosny o to, że pokrzywdzona utrzymuje kontakty z byłym partnerem, z kolei kobieta uważała, że Bartosz J. ją zdradzał.
Jak ustalili mundurowi, w pewnym momencie imprezy między kobietą i Bartoszem J. doszło do szarpaniny w przedpokoju. Mężczyzna miał wyprowadzić dwa ciosy nożem, trafiając swoją partnerkę w klatkę piersiową i brzuch. Ta osunęła się na podłogę.
"Nabiła się na nóż"
Luiza W., jedna z uczestniczek imprezy, zadzwoniła pod numer alarmowy. Przekonywała, że pokrzywdzona "nabiła się na nóż", co miał podpowiedzieć jej Bartosz J. - jak czytamy w akcie oskarżenia. Potem miała umyć nóż, którym zadano ciosy.
Według prokuratury po tym, jak pomocy rannej kobiecie zaczęli udzielać ratownicy medyczni, Bartosz J. wrócił do spożywania pierogów. Pokrzywdzona zmarła jeszcze tego samego wieczoru w wyniku masywnego krwotoku.
29-latek trafił do aresztu. Prokurator oskarżył go o zabójstwo partnerki. Bartosz J. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Zarzut zacierania śladów przestępstwa, którego miał dopuścić się Bartosz J., usłyszała także 21-letnia Luiza W. Kobieta przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu.
Powtórzył to, co powiedział prokuratorowi
Proces w tej sprawie ruszył w piątek, 24 czerwca. Bartosz J. został doprowadzony do Sądu Okręgowego w Lublinie z aresztu. Wysoki, postawny mężczyzna był ubrany w koszulę w kratę i jeansy. Był skuty w kajdanki, pilnowało go dwóch policjantów. Zachowywał się spokojnie. W sądzie potwierdził to, co mówił wcześniej śledczym.
- Nie przyznaję się. Nie będę składał wyjaśnień. Mogę odpowiadać tylko na pytania mojego obrońcy - zastrzegł.
Bartosz J. to recydywista, był wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu czy mieniu i wolności. Miał założoną niebieską kartę. Zdaniem prokuratora działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia swojej partnerki, o czym świadczą choćby siła i lokalizacja zadanych ciosów. "Był zgoła obojętny na los pokrzywdzonej" - napisano w akcie oskarżenia. 29-latkowi grozi dożywocie.
Chce dobrowolnej kary
W sądzie wraz ze swoim obrońcą stawiła się także Luiza W. 21-latka zdecydowała się na dobrowolne poddanie się karze. Prokurator zgodził się na karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz grzywnę w wysokości 2,5 tys. zł. Sąd postanowił wyłączył jej sprawę do odrębnego postępowania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.