Bezproblemowy zabieg
Chodzi o wydarzenia z kwietnia 2014 roku. Pokrzywdzona przeszła zabieg na Oddziale Ginekologicznym SPSW im. Jana Bożego przy ul. Lubartowskiej w Lublinie. Podczas zabiegu nie wystąpiły żadne problemy.
Stan zdrowia kobiety pogorszył się kilka godzin później - źle się czuła, miała dreszcze i podwyższoną temperaturę ciała, wymiotowała. Pacjentka sama miała zasugerować lekarzom, że to efekt przyjęcia znieczulenia i takie objawy miała już w przeszłości w podobnej sytuacji po zabiegach.
Stan zapalny i duże osłabienie
Lekarze postanowili zatrzymać ją w szpitalu. Jak czytamy w akcie oskarżenia, kolejnego dnia rano zaczęła odczuwać bóle mięśni. Jej stan się zmieniał, bo po otrzymanych lekach się poprawiał, a później znowu pogarszał. Kolejnego dnia doszły do tego kaszel i duszności.
Badania wykazały stan zapalny organizmu i duże osłabienie układu odpornościowego kobiety. Śledczy ustalili, że w porozumieniu z lekarzami Oddziału Ginekologicznego w badanie pokrzywdzonej miał się włączyć jej mąż, prywatnie lekarz specjalista chorób wewnętrznych.
Sepsa i zapalenie płuc
Wykonano prześwietlenie klatki piersiowej, po którym stwierdzono u pacjentki guza płuca. W nocy z trzeciego na czwarty dzień pobytu w szpitalu stan kobiety jeszcze się pogorszył. Była jeszcze wówczas przytomna i, jak wskazują śledczy, miała nie wyrazić zgody na przetransportowanie jej do innego szpitala na oddział pulmonologii.
Kilka godzin później została przeniesiona na oddział chirurgii klatki piersiowej szpitala przy Jaczewskiego. Tam została podłączona do respiratora. Zmarła tego samego dnia wieczorem. Jako przyczynę jej zgonu lekarze podali sepsę.
CZYTAJ TAKŻE: Lekarz z Lublina odesłał pacjenta z SOR-u, dzień później mężczyzna zmarł. Sąd wydał wyrok
Sekcja zwłok wykazała, że pokrzywdzona miała ostrą niewydolność oddechowo-krążeniową w przebiegu zapalenia płuc.
"Mogło tu dojść do przeoczenia"
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie na początku maja 2014 roku złożył mąż zmarłej kobiety. Śledztwo trwało kilka lat, prokuratura zlecała zbadanie sprawy różnym zespołom biegłych. Ci stwierdzili, że pacjentce trzeba było wykonać badania internistyczne przed południem trzeciego dnia jej pobytu w szpitalu. Wtedy można byłoby rozpoznać, że doszło do zapalenia płuc, zastosować intensywną terapię antybiotykami i przenieść pacjentkę na oddział intensywnej terapii.
"Wdrożenie farmakoterapii w sposób znaczący (jednak niewymierny) zwiększyłoby szanse uratowania pacjentki" - przytaczają wnioski biegłych śledczy w akcie oskarżenia. Jednocześnie biegli stwierdzili, że ten "przypadek był bardzo trudny diagnostycznie", a zapalenie płuc miało wyjątkowo gwałtowny przebieg.
Biegli zaznaczają: "Trudno ocenić prawidłowość postępowania lekarzy, ale nie można go uznać za w pełni prawidłowe". "Mogło tu dojść do przeoczenia" - czytamy w akcie oskarżenia.
Zarzut nieumyślnego narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu uszłyszała czwórka lekarzy: dyżurni lekarze Hubert S. i Marek W., kierownik oddziału Mirosław S. oraz anestezjolożka Maria O. Oskarżeni nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności. Sprawę rozstrzygnie Sąd Rejonowy Lublin-Zachód w Lublinie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.