Dyskusja o Studium wzbudziła najwięcej emocji, zwłaszcza że z tego projektu przede wszystkim wykreślono nieruchomości zgłoszone przez byłych włodarzy gminy oraz ich bliskich – Krzysztofa Urbasia, byłego wójta gminy Niemce, Henryka Smolarza, byłego zastępcy wójta, dziś posła na Sejm RP, Marka Podstawki, byłego przewodniczącego Rady Gminy Niemce, dziś radnego gminy oraz Iwony Pulińskiej, byłej sekretarz gminy Niemce, dziś zastępcy starosty lubelskiego.
Byłe władze gm. Niemce: To krzywdzące decyzje
Henryk Smolarz i Krzysztof Urbaś pojawili się w Urzędzie Gminy, gdzie organizowane są sesje Rady. Byłemu wójtowi towarzyszyły dwie córki. Działki jednej z nich także zostały wykreślone ze Studium. Przybyli goście próbowali przekonać radnych, że decyzje o wykreśleniu ich nieruchomości są krzywdzące, traktowane bardzo wybiórczo i nie mają racjonalnego uzasadnienia. Chcieli się dowiedzieć, jakie są przyczyny wyrzucenia ich nieruchomości ze studium, zwłaszcza że wiele działek, porównywalnych powierzchniowo i położeniowo, zostało ujętych w planie?Radni i zainteresowani nie otrzymali jednoznacznej odpowiedzi. Koronnym argumentem urzędującego wójta są protesty mieszkańców, odnoszące się do nieruchomości byłych włodarzy. Z kolei Marek Gruda, przewodniczący Rady, zasugerował, że 11 odrzuconych wniosków dotyczyło 44 hektarów i jest łatwo policzyć, jak duży areał przypadał na jeden wniosek.
Poseł RP odpowiedział, że jest to duża manipulacja, ponieważ dany wniosek był składany w imieniu wielu osób i w rzeczywistości wspomniane 44 hektary dotyczą około 50 osób, będących właścicielami gruntów. Jego wniosek obejmował grunty m.in. własności dzieci i sąsiadów. Henryk Smolarz, podobnie jak i Marek Podstawka domagali się też, aby przedstawić protokoły ze spotkań, gdzie miały miejsce wspomniane przez wójta protesty. Kto i dlaczego sprzeciwiał się uwzględnieniu ich działek w Studium? Czy były to merytoryczne uwagi, czy tylko osobiste urazy?
Radny Podstawka otwarcie zarzucił wójtowi mijanie się z prawdą, ponieważ według jego wiedzy, w przypadku jego nieruchomości, nie wie o żadnych protestach, nie ma na to żadnego dokumentu.
Wójt odpowiedział posłowi Smolarzowi, iż gdyby był na spotkaniu z mieszkańcami, kiedy było pierwsze wyłożenie Studium, to usłyszałby, jak gwałtowny jest sprzeciw. Marian Golianek tłumaczył, że musiał uwzględnić te głosy podczas prac nad Studium.
Henryka Smolarza nie przekonał ten argument. Stwierdził, że takim postępowaniem władza dokonała precedensu, drastycznie ograniczając teren, który w przyszłości mógłby być przekształcany. Poza tym wciąż nie widzi dowodów, dotyczących skali tych protestów i konkretnych zarzutów, które spowodowały wykreślenie działek.
Dla wyjaśnienia, działki, które znalazły się w Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, nie będą automatycznie przekwalifikowane na działki budowlane. To dopiero otwarcie drogi do dalszego procedowania i ewentualnej zmiany przeznaczenia gruntu. Jednak wykreślenie ze Studium może jednak zamknąć tę drogę na wiele lat.
W kuluarach wrzało: Zemsta
Do dyskusji włączył się radny Artur Łucka, który wytknął byłym włodarzom, że w przeszłości ich działania związane z przekształcaniem gruntów też nie były kryształowe i wyrządziły krzywdę wielu osobom. Za przykład podał swoich rodziców, którzy kilkanaście lat czekali na pozytywną decyzję.I tak doszliśmy do osobistych doświadczeń bohaterów sesji. W kuluarach najczęściej padały głosy, że awantura z byłymi wójtami to pokłosie złych relacji Krzysztofa Urbasia i Mariana Golianka w czasach, kiedy tan pierwszy był przełożonym obecnego wójta, wówczas dyrektora Zakładu Komunalnego.
– To zemsta - stwierdził jeden z radnych i nie był odosobniony w swojej opinii. Jedna z córek Krzysztofa Urbasia skierowała do radnych apel
- Proszę nie karać nas za nasze pochodzenie. Jesteśmy takimi samymi mieszkankami gminy jak wszyscy tu obecni. Jest dokument, w którym wykreślono tylko nasze działki, chociaż figurowały w planie wcześniej i nie było żadnych podstaw, aby je usunąć - mówiła. Później zwróciła się z prośbą o rzetelną i merytoryczną ocenę wniosku.
Apel nie poskutkował. Radni taśmo odrzucali uwagi nie tylko obecnych na sesji gości. Zdarzały się pojedyncze głosy przeciw lub wstrzymujące, ale generalnie blisko 400 uwag odrzucono. Taki scenariusz był do przewidzenia, ponieważ zdaniem autorów studium, przyjęcie chociaż jednej uwagi skutkowałoby powtórką całej procedury. Na uchwalenie dokumentu bardzo długo czeka ponad 1200 osób i radni ponownie nie chcieli zawiść tak dużej grupy mieszkańców.
Poza tym osoby, które uważają, że zostały pokrzywdzone działaniami władz gminy, mogą zaskarżyć postępowanie w Sądzie Administracyjnym. I taki rozwój wydarzeń wydaje się wielce prawdopodobny, chyba że emocje opadną.
Wójt: Uwzględniłem głosy sprzeciwu
Wójt na nasze pytanie, czy przy decyzjach miał znaczenie pierwiastek emocjonalny, ponieważ w kuluarach padało słowo "zemsta", odpowiedział, że decyzje były merytoryczne i nie ma tu mowy o jakiejkolwiek zemście.- Podczas pierwszego wyłożenia studium było wiele głosów sprzeciwu dotyczących konkretnych działek i musiałem te głosy uwzględnić - odparł. - Nie były to wyimaginowane opinie, jak mi się insynuuje, a realne protesty. Jakie są nastroje społeczne, najlepiej świadczy wypowiedź radnego Łucki.
Czy ostatnia uchwała kończy sprawę? Najpierw trafi do wojewody lubelskiego będącego organem nadzorczym. Wojewoda nie ma pełnej swobody działania. Może ponownie uchylić uchwałę w przypadku błędów proceduralnych (tak było ostatnio), stwierdzenia naruszenia prawa. Nie ma jednak uprawnień do samodzielnego uchylania Studium w celu wprowadzenia zmian, które uważa za korzystniejsze.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.