Biegają po ulicy, chodzą po dachach
Dapieżniki zostały zauważone w pobliżu centrum miasta, obok obiektów Politechniki Lubelskiej. Dwa osobniki o jasnej barwie sierści upodobały sobie opuszczoną działkę znajdującą się pomiędzy zabudowaniami jednorodzinnymi. Biegają po ulicy, chodzą po dachach budynków gospodarczych. Poruszają się bardzo sprawnie - są zwinne i skoczne, niczym koty. Niespecjalnie boją się obecności człowieka.
"To jest coś między lisem a psem"
Z pytaniem o określenie, co to za zwierzęta, zwróciliśmy się do Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego w Lublinie.
- Ciężko określić na podstawie zdjęć, ale wydaje się, że to jest coś między lisem a psem. Skłaniamy się ku temu, że to zwierzę z rodziny szakalowatych. Widać na zdjęciach, że to młode zwierzęta, tak to określamy według naszej skromnej wiedzy. A skoro są młode, to muszą być też dorosłe osobniki. Prawdopodobnie te zwierzęta jeszcze urosną - ocenia Tomasz Brzana, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Lublinie. - Podobne zwierzęta były widziane w Lublinie już jakiś czas temu. Można więc przypuszczać, że są u nas już od dłuższego czasu. Nie sądzę, by były niebezpieczne dla człowieka. Na wszelki wypadek zalecam jednak ostrożność - podkreśla nasz rozmówca.
Późny miot?
O opinię poprosiliśmy też przedstawiciela Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Ten wątpi w to, by w centrum miasta mogły pojawić się szakale.
- Mam wątpliwości interpretacyjne, ale na 99 proc. skłaniam się ku temu, że są to młode lisy. Młode lisy nie są ubarwione intensywnie rudo, są umaszczenia biało-szarego. W procesie dojrzewania ich sierść zmienia barwę na rudą. Być może to jest jakiś późny miot i jeszcze nie są w pełni wybarwione na okres zimowy. Trudno powiedzieć, jak procesy rozrodcze mogły przebiec w warunkach zurbanizowanych. Skoro są młode, to pewnie gdzieś w okolicy się urodziły, one nie przywędrowały - mówi dr hab. Marian Flis, kierownik Zakładu Gospodarki Łowieckiej UP w Lublinie.
Prawdopodobieństwo jest niskie
Naukowiec nie wyklucza jednak, że osobniki sfotografowane przy Politechnice Lubelskiej to szakale.
- Młode szakale są w podobnej kolorystyce. To musiałyby być szakale złociste, innych szakali w Polsce nie ma. Trudno stwierdzić na podstawie takich zdjęć, że to jest szakal. Choć jakieś podobieństwo jest, trudno na podstawie takich fotografii, które są niskiej jakości, wydać jednoznaczną opinię w tej kwestii - przyznaje dr hab. Marian Flis. - Szakale w Polsce to bardzo jednostkowe przypadki, to osobniki migrujące, które nie zajęły swojego areału, głównie przechodnie. Z tego też powodu podchodziłbym sceptycznie do tezy, że szakal rozmnożył się w centrum miasta. Przy tak małej liczebności i tak małym zagęszczeniu to bardzo wątpliwa teoria. Nie można jej oczywiście wykluczyć, bo przecież wiele o przyrodzie nie wiemy. Może para szakali osiedliła się w Lublinie, koło Politechniki? Ja prawdopodobieństwo tego oceniam jednak na bardzo niskie - dodaje.
Większy niż lis, mniejszy niż wilk
Szakal pojawił się na terenie naszego kraju kilka lat temu, w lipcu 2017 roku został wpisany na listę zwierząt łownych. Od poprzedniego sezonu łowieckiego można na szakale polować.
- Najpierw pojawiły się relacje myśliwych, którzy widzieli zwierzę większe niż lis, ale mniejsze niż wilk. Przypuszczano, że może to być wyrośnięty lis albo hybryda wilka z psem. Udało się jednak znaleźć osobniki martwe, po wypadkach komunikacyjnych. Przeprowadzono badania, które potwierdziły, że to szakale. Wtedy pojawiły się w Polsce jako nowy gatunek: obcy i inwazyjny. Naturalny zasięg występowania szakala nie obejmuje naszego kraju - wyjaśnia kierownik Zakładu Gospodarki Łowieckiej UP w Lublinie.