reklama

Tłukł inwalidę taboretem po głowie, groził SOK-iście śmiercią

Opublikowano:
Autor:

Tłukł inwalidę taboretem po głowie, groził SOK-iście śmiercią - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPOW. LUBELSKI, POW. ŁUKOWSKI: Według śledczych 31-latek zadawał uderzenia taboretem i nożem niepełnosprawnemu, miał też grozić śmiercią pracownikowi Służby Ochrony Kolei w Łukowie oraz posiadać narkotyki. Marek O. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Nie poprzestał na groźbach
Działanie z zamiarem spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, znieważenie funkcjonariusza publicznego i posiadanie amfetaminy - takie zarzuty postawiono 31-latkowi urodzonemu w Warszawie, a nie posiadającemu stałego miejsca zamieszkania. W Sądzie Okręgowym w Lublinie w minioną środę, 31 lipca, rozpoczął się proces Marka O.

W październiku ub. r. mężczyzna miał znieważyć funkcjonariusza SOK na stacji w Łukowie i grozić mu śmiercią. Jak ustalili śledczy, niespełna dwa miesiące później mężczyzna nie poprzestał na groźbach. W Motyczu, w domu swojej partnerki, pobił niepełnosprawnego ojca konkubiny przy użyciu taboretu i stołowego noża. Tragedii udało się uniknąć, bo sąsiadka w porę zadzwoniła po pogotowie i policję. 
Mundurowi ujęli Marka O. W domu, w którym rozegrały się dramatyczne sceny, policjanci znaleźli też amfetaminę. 
31-latek nie przyznał się do postawionych mu zarzutów.

Złapał pasażerkę za szyję
Jeden z zarzutów dotyczy wydarzeń z 31 października ub. r. Pociągiem jadącym z Warszawy do Lublina podróżował Marek O. W pociągu było mnóstwo pasażerów, część z nich zajmowała miejsca w korytarzu, między przedziałami. Z ustaleń śledczych wynika, że 31-latek zachowywał się wulgarnie i arogancko wobec innych podróżnych, np. palił papierosy i wypuszczał dym prosto w twarz jednej z pasażerek. 
Ta zwróciła mu uwagę, w odpowiedzi mężczyzna miał chwycić ją za szyję. Uwolnić się jej z uścisku pomogli inni pasażerowie. Wezwano policję. Na dworcu w kolejowym Łukowie na krnąbrnego podróżnego czekali już mundurowi z SOK i policjanci. Mężczyzna został zatrzymany do wytrzeźwienia. Przy legitymowaniu zdążył jednak znieważyć jednego z funkcjonariuszy SOK, grożąc mu m.in. śmiercią.

Akcja jak z "Lśnienia"
Do zdarzeń, które rozgrywały się w Motyczu, doszło 19 grudnia ub. r. Marek O. przebywał wówczas w domu swojej partnerki, w którym oprócz niej mieszkał także jej ojciec. Feralnego dnia mężczyźni spożywali alkohol. W pewnym momencie 31-latek wpadł w szał, zarzucał bowiem kobiecie i jej ojcu, że ci donieśli na niego na policję. Mężczyzna wybiegł z pokoju, po czym wpadł do pomieszczenia z siekierą i zaczął rozbijać sprzęty. 
Za chwilę w domu w Motyczu rozegrały się sceny rodem z filmu "Lśnienie" Stanleya Kubricka. Kobieta uciekła w popłochu do innego pokoju i zamknęła drzwi na klucz, a Marek O. pobiegł za nią i zaczął dziabać drzwi siekierą.

Rozbił sobie kieliszek na głowie i rzucił się na inwalidę
Ostatecznie jednak od tego odstąpił, wrócił do pokoju w którym wcześniej trwała libacja i... rozbił sobie kieliszek na głowie. Rozjuszony chwycił za taboret i zaczął nim okładać po głowie ojca swojej konkubiny. Za chwilę sięgnął po nóż stołowy i kontynuował uderzanie starszego mężczyzny po głowie. Pokrzywdzony był bezbronny - nie mógł uciekać, bowiem amputowano mu nogę i porusza się na wózku inwalidzkim. 
Marek O. odpuścił, gdy w oknie zobaczył swoją partnerkę, która zdołała wybiec z domu. Ruszył za nią w pościg, ale kobieta zdołała dobiec do sąsiadki i poprosić o wezwanie pomocy. Przybyli na miejsce zdarzenia policjanci złapali 31-latka, a pogotowie zabrało pokrzywdzonego starszego mężczyznę do szpitala. Doznał poważnych obrażeń, miał m.in. złamaną szczękę oraz połamane kości jarzmową i łokciową.

Twierdzi, że nic nie pamięta
Napastnik miał prawie półtora promila alkoholu we krwi oraz był pod wpływem narkotyków i środka psychoaktywnego. Policjanci znaleźli, najprawdopodobniej należące do niego, prawie 6 gramów amfetaminy oraz klonazepam - silny lek psychotropowy.
Podczas przesłuchania Marek O. nie przyznał się do postawionych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień, choć zaznaczył, że nic nie pamięta z 19 grudnia. 
Oskarżony został przebadany przez biegłych psychiatrów, którzy orzekli, że jest poczytalny i miał zdolność do rozpoznania znaczenia swoich czynów. 
Marek O. ma wykształcenie podstawowe, dotychczas utrzymywał się z prac dorywczych. W przeszłości był kilka razy karany za przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i mieniu. Kilka miesięcy przed zdarzeniami z października i grudnia wyszedł z więzienia po odsiedzeniu prawie półtorarocznego wyroku, więc działał w warunkach recydywy.


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE