Rusza "Strajkowa Partyzantka" w Lublinie
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor: Joanna Niećko
reklama
Przeczytaj również:
WiadomościW weekend ruszy akcja "Strajkowa Partyzantka" w ramach trwającego od 3 tygodni Strajku Kobiet w sprawie orzeczenia dotyczącego zakazu abrocji - Zostawmy ślad naszego buntu tam, gdzie nie docierają demonstracje - zachęcają organizatorzy.
reklama
Przerwany marsz
Od 3 tygodni trwają protesty po orzeczeniu zdominowanego przez rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość, Trybunału Konstytucyjnego, który 22 października orzekł, że aborcja z powodu ciężkiego upośledzenia płodu jest niezgodna z polską Konstytucją. W całym kraju odbywają się nawet kilkutysięczne manifestacje. Oprócz tego inicjowane są różne akcje społeczne. W zeszłą sobotę (7 listopada) odbył się marsz "Wszyscy na Lublin" w którym wzięło udział ok. 1 tys osób. Policja przez megafony wzywała od samego początku uczestników do rozejścia się, dodając, że zgromadzenie jest nielegalne. Uczestnicy nie zgodzili się na to, przeszli deptakiem, ale już na ul. Lubartowskiej organizatorzy niespodziewanie zaczęli apelować o rozejście się, jeśli ktoś chce uniknąć konsekwencji. Potem organizatorzy wydali oświadczenie.
CZYTAJ TAKŻE: Marsz "Wszyscy na Lublin". Policja wzywała do rozejścia się, uczestnicy odpowiadali - Nie ma mandatów za spacerowanie!
Pełna treść oświadczenia
Wydarzenie rozpoczęło się na placu Litewskim. Do zbierających się na nim manifestantów podchodzili policjanci, najczęściej do osób wyglądających na młode, takich, które mogą nie znać procedur i przysługujących im praw. Uniemożliwienie dojścia na plac zmierzającym tam osobom przed godz.16:00, jak również spisywanie już obecnych, miało na celu zastraszenie uczestników. Z tego powodu wiele osób zrezygnowało z wzięcia udziału w spacerze, obawiając się nieznanych im konsekwencji prawnych. Demonstrantów wyrażających swoje poglądy z pewnością byłoby więcej, gdyby nie pokaz siły ze strony lubelskiej policji. Funkcjonariusze organizowali także tzw. łapanki - wyciągali losowe osoby z tłumu, aby spisać ich dane i grozić konsekwencjami prawnymi.
Policja zamiast ochraniać demonstrantów, którzy wykorzystywali swoje prawo do jawnego i pokojowego manifestowania poglądów, postawiła na terror psychiczny. Stwarzała również niebezpieczeństwo bezpośrednie jak i epidemiologiczne, zmuszając uczestników do zbijania się w ciasne grupy. Funkcjonariusze zablokowali radiowozami oraz oddziałami prewencji wszystkie drogi, którymi uczestnicy mogliby bezpiecznie opuścić demonstrację.
Powodem nagłego przerwania manifestacji było stworzenie realnego zagrożenia przez policję wobec uczestników. Warto zaznaczyć, że cały przemarsz odbywał się w pokojowym, wolnościowym duchu. Około półtora tysiąca zebranych nie stanowiło zagrożenia. Reakcja służb była absolutnie zbędna i nieadekwatna. Wydarzenie musiało się zakończyć na ul. Lubartowskiej ze względu na kwestie bezpieczeństwa – co zostało spowodowane przesadnymi działaniami policji, otoczeniem demonstracji dziesiątkami radiowozów, nieproporcjonalnymi siłami oraz ewentualną groźbą użycia gazu wobec uczestników.
Spisano dwa banery, świętego Mikołaja, w sumie 240 osób, ale część z nich wielokrotnie, po 5 lub więcej razy, więc nie wiadomo jak rzeczywiście przebiegała praca policji.
Nie zapomnieli o protestach, czas na Strajkową Partyzantkę
Od soboty nie odbył się w Lublinie żaden protest czy marsz, ale nie oznacza to końca Strajku Kobiet. W ten weekend ruszy akcja "Strajkowa Partyzantka" w ramach której można np. obkleić miejską przestrzeń. Mogą to być: wlepki, trasnaprenty, napisy kredą, plakaty i ulotki.
- Zostawmy ślad naszego buntu tam, gdzie nie docierają demonstracje. Czas na strajkową partyzantkę! - czytamy na wydarzeniu Facebook akcji, gdzie również zamieszczono informację, co można napisać na plakacie, transparencie, ulotce, wlepce, krędą - To, co leży Wam na sercu, co składnia do wyjścia na ulicę! To, co pisałyście i pisaliście na transparentach, co krzyczałyśmy na demonstracjach. A jeśli nie macie pomysłu - piszcie numery do pomocy aborcyjnej. Każda osoba, której pomożecie dotrzeć do informacji o aborcji, jest na wagę złota.
Jest jeden warunek. Nie można rozklejać materiałów i zostawić w i na miejscach do tego nieprzystosowanych oraz tam, gdzie jest to zabronione.
Powstał też profil na Facebooku "Plakaciary przeciw przemocy wobec kobiet", gdzie są zamieszczane zdjęcia "efektów partyzantki". Wśród nich są już zdjęcia m.in z Lublina.
- Publikujemy zdjęcia PLAKACIAR wyklejających feministyczne plakaty w przestrzeni publicznej. Walczymy z kulturą gwałtu i z patriarchatem - czytamy na profilu.
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama