Ogromny pożar wybuchł około godziny 22:30. Kilkudziesięciu strażaków walczy z ogniem od godziny, posiłki wciąż przybywają. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze wiadoma.
Aktualizacja wkrótce.
Aktualizacja 23:50
Ogień objął wszystkie stragany targowiska pomiędzy Dworcem PKS (ul. Nadstawną) a ul. Ruską. Jak informuje rzecznik straży pożarnej Andrzej Szacoń, żywioł jest trudny do opanowania, ponieważ palą się tekstylia, chemikalia, wyroby tworzywa sztucznego. Sytuacja wyglądała od początku na tyle źle, że już w momencie, kiedy pierwsze zastępy przybyły na miejsce, natychmiast wezwano posiłki.
Aktualnie strażacy walczą o to, aby ogień nie zajął budynków sąsiadujących przy ul. Nadstawnej. W tym momencie z żywiołem na miejscu walczy 10 zastępów straży oraz ponad 30 ratowników - kolejne 3 są w drodze.
Straż nie może zdradzić przyczyn pożaru - przy tej skali żywiołu dochodzeniem zajmie się policja.
Aktualizacja 00:28
Strażacy zlokalizowali źródło pożaru i opanowali sytuację. Jedyne ocalałe miejsce na całym targu to rząd straganów ulokowanych najbliżej dworca. O stratach trudno cokolwiek powiedzieć, oszacują je we własnym zakresie właściciele stoisk.
W akcji wzięło udział łącznie 13 zastępów straży pożarnej i 50 ratowników. Aktualnie trwa dogaszanie ognia, które potrwa kilka godzin i prawdopodobnie zakończy się przed świtem.
Aktualizacja 13:05
Ponad miliony złotych - tyle wynoszą wstępne szacunki strat po pożarze. Dopiero po przesłuchaniu poszkodowanych będziemy mogli coś więcej powiedzieć – mówi
Poza kilkunastoma kontenerami i straganami od strony dworca PKS niczego więcej nie udało się uratować. W jednej chwili bazarowi kupcy stracili cały towar. Obuwie, tekstylia (bielizna, kurtki, spodnie), chemia gospodarcza - wszystko poszło z dymem w niespełna dwie godziny.
Handlarze nie mają wątpliwości i jako przyczynę pożaru wskazują jednogłośnie podpalenie. - Zaczęło się palić w środku na stoisku z butami - mówi jeden z nich - a chwilę później płomienie buchnęły w dwóch innych miejscach. Nie było szans na uratowanie czegokolwiek. - Chcieli nas się pozbyć i udało im się - wtrąca drugi, Ale nie precyzuje, kto. Żaden nie chce podać imienia i nazwiska ewentualnych sprawców. Jeden z mężczyzn handlował kurtkami. Tej nocy stracił kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Żywioł udało się opanować przed pierwszą w nocy, dogaszanie trwało do trzeciej. W tej chwili miejsce, które jeszcze wczoraj tętniło życiem pozostaje zamknięte, wygrodzone taśmą. Targowiska pilnują policjanci i strażnicy miejscy.
Okoliczności zdarzenia badać będą policyjni biegli.
Głos w sprawie zabrał prezydent Lublina:
- Każde tego typu wydarzenie jest dramatem, ci ludzie stracili swój warsztat pracy, miejsca, które gwarantowały im środki na życie. Zagrożenie były duże, na szczęście nikt nie zginął – powiedział Krzysztof Żuk. Prezydent zapewnił, że będzie współpracować z właścicielem terenu, czyli ze spółką Lubelskie Dworce.
foto. Cezary Potapczuk