W nocy z soboty (26 marca) na niedzielę (27 marca) przestawiane są zegarki - o godzinę do przedu, czyli z godz. 2 na 3.00. To sezonowa zmiana czas z zimowego na letni.
- Ta trwająca już od ponad 100 lat tradycja, zdaniem pomysłodawców, ma przyczynić się do efektywnego wykorzystania energii słonecznej oraz oszczędności energetycznej. Czy dziś taka zmiana ma jeszcze uzasadnienie ekonomiczne? Zapraszamy do zapoznania się z opinią naszego eksperta, dra hab. Mariusza Kici, dziekana Wydziału Ekonomicznego UMCS - zachęca Katarzyna Skałecka z Centrum Prasowego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Tekst powstał w ramach inicjatywy Centrum Prasowego UMCS pn. "Okiem eksperta”. Specjaliści z uczelni tworzą komentarze eksperckie, opinie, analizy i prognozy branżowe związane z ich zainteresowaniami badawczymi.
- Mówi się, że żeby zgubić tę jedną godzinę, związaną ze zmianą czasu, potrzeba jednego dnia. Dla osób, które śpią nieregularnie albo niespokojnie to pewnie nie zrobi różnicy, a z kolei ci, którzy muszą się wyspać, po dniu będą funkcjonować już normalnie. Oczywiście z punktu widzenia ekonomicznego można wyliczać pośrednie koszty przesunięcia godziny – np. to, że przyjdziemy do pracy jeden dzień niewyspani i pojawią się napięcia z tym związane. Szybko się jednak do tego dostosujemy. Z ekonomicznego punktu widzenia, zmiana czasu nie ma zatem istotnego znaczenia. Wprost przeciwnie – generuje więcej problemów, niż oszczędności - czytamy fragment komentarza.
Pełna treść komentarza znajduje się na stronie internetowej UMCS.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.