Chodzi o wydarzenia z grudnia 2015 roku. 35-letni obecnie lekarz Michał B. był oskarżony o narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pacjenta, którego badał na szpitalnym oddziale ratunkowym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Wyszyńskiego w Lublinie.
Odesłany z SOR-u. Następnego dnia zmarł
27 grudnia 2015 roku na SOR szpitala przy al. Kraśnickiej trafił mężczyzna ze skierowaniem wystawionym przez lekarza w szpitalu w Bełżycach. Pacjent uskarżał się na ból i obrzęk kolana oraz duszności. W placówce w Bełżycach zdiagnozowano u niego zapalenie oskrzeli. Jednocześnie mężczyzna zmagał się z nadciśnieniem i cukrzycą. Zdecydowano więc, że potrzebuje bardziej wyspecjalizowanej opieki lekarskiej i odesłano go do większego szpitala.
Michał B. jako lekarz dyżurny oddziału ortopedii zbadał pacjenta w SOR-ze szpitala przy al. Kraśnickiej. Według ustaleń śledczych medyk zdiagnozował u pacjenta jedynie zapalenie stawu kolanowego, po czym przypisał leki i odesłał do domu. Rankiem następnego dnia mężczyzna zmarł. Przyczyna: ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, spowodowana zatorem tętnic płucnych i zapaleniem lewego płuca. Zator był powiązany z zakrzepicą kończyn dolnych.
Czy leczenie w szpitalu zapobiegłoby śmierci pacjenta?
Wdowa po zmarłym pacjencie złożyła zawiadomienie do organów ścigania, wskazując w nim, że jej mąż zmarł w wyniku błędów lekarzy. Biegli z dwóch różnych ośrodków stwierdzili, że lekarze ze szpitala w Bełżycach zachowali się prawidłowo, wykonując pacjentowi niezbędne badania, a następnie kierując go do większej placówki medycznej.
Działania podjęte przez Michała B. biegli ze Szczecina ocenili jako błędne. Ich zdaniem błędem było ograniczenie się lekarza wyłącznie do przeprowadzenia badania kolana, bez zbadania stanu ogólnego mężczyzny. Do tego medyk nie skonsultował swojej decyzji ze specjalistą, a zdaniem biegłych specjalista ortopedii i traumatologii rozpoznałby ropne zapalenie stawu z towarzyszącym zapaleniem płuc i niewydolnością krążenia. A taki pacjent powinien być leczony szpitalnie. Zaniechania Michała B. oddaliły właściwe leczenie pacjenta i zmniejszyły szansę na rozpoznanie jego schorzeń, choć biegli nie stwierdzili, że przy podjęciu właściwego leczenia mężczyzna nie zmarłby następnego dnia.
Obrońca Michała B. zawnioskował o zasięgnięcie opinii u innego zespołu biegłych, z Warszawy. Wnioski specjalistów ze stolicy były podobne do tych, które wysnuli biegli ze Szczecina. Działanie lekarza okreslili jako nieprawidłowe, bo: nie zapoznał się z kartą informacyjną sporządzoną w szpitalu w Bełżycach, nie skonsultował pacjenta ze specjalistą i w końcu podjął samodzielną nieprawidłową decyzję o odesłaniu mężczyzny do domu. Czy leczenie w szpitalu zapobiegłoby śmierci pacjenta? Tego biegli nie są w stanie stwierdzić.
Nie przyznał się, odmówił składania wyjaśnień
Michał B. w toku śledztwa nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał w tej sprawie wyrok w miniony czwartek, 8 października. Sędzia Danuta Zarek-Ligęza przychyliła się do opinii biegłych i uznała Michała B. za winnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pacjenta. Wyrok to sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywna w wysokości 2 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.