Tak podsumowali pierwszy finał Orlen Oil Motoru. "To nie był nasz dzień"

Orlen Oil Motor Lublin przegrał 36:54 z Pres Grupą Deweloperską Toruń w pierwszym finale PGE Ekstraligi na toruńskiej Motoarenie. "Koziołki" nie kryły rozczarowania wynikiem spotkania, ale nie zabrakło również nadziei na odrobienie strat na własnym torze. 

- W pierwszym biegu mieliśmy upadek Jacka Holdera, później w biegu 12. podniesienie koła Fredrika Lindgrena - to na pewno zabrało nam punkty. Tak się zdarza. Na pewno zabrakło nam zwycięstw indywidualnych o tego, żeby osiągnąć korzystny rezultat. "Trójek" było bardzo mało, nie wygrywaliśmy wyścigów i trudno było wybrać kogoś do rezerwy poza Bartkiem Zmarzlikiem. Porażka jest wysoka i nie liczyliśmy na tak wysoką - przyznał menadżer zespołu Jacek Ziółkowski. 

- Nie poddajemy się. Przed nami jeszcze 15. biegów na domowym torze. To nie był nasz dzień, ale musimy o tym zapomnieć i przygotować się jak najlepiej do meczu rewanżowego - dodał krótko Jack Holder. 

- No niestety, przegrywamy dziś sporo, ale to nic. Już raz to zrobiliśmy i dokładnie taki sam wynik był kilka lat temu z Gorzowem. Mamy 15 biegów w Lublinie, żeby oddać serducho na torze i walczyć o marzenia. Ciężko walczyliśmy o finał i mamy biegi u siebie, żeby pokazać na coś nas stać. Przed nami pracowity tydzień - zaczął z kolei Dominik Kubera.

- Źle jechałem, po trasie straciłem punkty. Miejscowi mają świetnie opanowany tor i wiedzą, którą ścieżkę wykorzystać. Mnie tego zabrakło. Żałuje też, że na 15. wyścig nie zmieniłem motocykla. Mogłem przywieźć jeden-dwa punkty więcej i tego żałuje - dodał zawodnik, który zdobył w tym spotkaniu 10 punktów. 

Rewanżowe spotkanie zaplanowano na niedzielę 28 września o 19:30 na Best Auto Arenie przy al. Zygmuntowskich w Lublinie. Złoty medal ekstraligi zgarnie zespół, który wygra w dwumeczu, więc nic nie jest przekreślone. Zwłaszcza że w fazie zasadniczej Motor wygrał z rywalami 55:35 na własnym stadionie.