Dla lubelskiego zespołu był to pierwszy w historii występ w Lidze Mistrzów. Faworytem środowego starcia, rozgrywanego w Hali Globus, byli przyjezdni - czwarty zespół poprzedniej edycji prestiżowego turnieju i drużyna na co dzień występująca w mocnej lidze hiszpańskiej. Tym bardziej, że zawody rozgrywano bez udziału publiczności.
Lublinianie zaskoczyli rywali i chyba wszystkich obserwatorów, nawet swoich najbardziej oddanych fanów. Mało kto się bowiem spodziewał, że ekipa Pszczółki Startu będzie sobie tak dobrze radzić w starciu z zespołem z Zaragozy. Po trzech kwartach gospodarze prowadzili 62:58. W ostatniej odsłonie potrafili wyjść na wysokie prowadzenie - jeszcze na niecałe cztery minuty przed końcem gry wygrywali z Hiszpanami 77:66.
Końcówka należała jednak do gości. Dzięki celnym rzutom za trzy punkty zrównali się punktami z MKS-em. Walka była zacięta. Po trafieniach z rzutów osobistych Kamila Łączyńskiego na siedem sekund przed końcową syreną było 85:83 na korzyść miejscowych. Równo z końcową syreną za trzy punkty rzucił jednak D.J. Seeley z drużyny Casademont Saragossa.
W efekcie lublinianie przegrali w środę 85:86. Najskuteczniejszy w zespole czerwono-czarnych był Martins Laksa, zdobywca 17. punktów. W następnej serii gier Pszczółka Start ma zagrać na wyjeździe z węgierskim Falco Shombately. Spotkanie zaplanowano na 3 listopada. Węgrzy mieli zagrać w środę z rosyjskim Niżnym Nowogrodem, ale w ekipie zza naszej wschodniej granicy zdiagnozowano zakażenia koronawirusem.
Pszczółka Start Lublin – Casademont Saragossa 85:86 (16:25, 22:19, 24:14, 23:28)
Start: Laksa 17, Dorsey-Walker 10, Medford 10, Sharma 10, Dziemba 9, Łączyński 8, Borowski 7, Moore 6, Szymański 5, Jeszke 3, Pelczar.
Casademont: Brussino 21, Ennis 17, Thompson 13, Benzing 12, Rupnik 11, Barreiro 6, Seeley 6, Fernandez, San Miguel, Hlinason.