reklama
reklama

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin): Budowa składu nie jest zakończona

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: KK

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin): Budowa składu nie jest zakończona - Zdjęcie główne

Na zdjęciu trener Mateusz Stolarski | foto KK

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportJuż w najbliższą niedzielę piłkarze lubelskiego Motoru rozegrają pierwszy mecz w PKO BP Ekstraklasie po 32 latach przerwy. Dla prowadzącego żółto-biało-niebieskich trenera Mateusza Stolarskiego nadchodzące spotkanie będzie debiutem w krajowej elicie.
reklama

Kiedy Motor po raz ostatni grał na najwyższym szczeblu, Stolarskiego nie było jeszcze na świecie. Aktualnie jest najmłodszym ekstraklasowym szkoleniowcem. Jakie uczucia mu towarzyszą przed ligową inauguracją? – To spotkanie, na które Lublin czekał 32 lata. Sam ten fakt, a także otoczka i możliwość pokazania się w ekstraklasie dodają fajnej energii i powodują, że warto w niedzielę się na tym meczu pojawić. To na pewno będzie święto w Lublinie. Bardzo cieszymy się z tego, że piłkarze będą mogli być głównymi aktorami tego widowiska i mam nadzieję, że to będzie kolejny bardzo dobry dzień w historii Motoru i tego miasta – przyznał trener podczas przedmeczowej konferencji prasowej.

Lubelska drużyna rozpoczęła treningi przed nowym sezonem 17 czerwca. Od tamtej pory zespół rozegrał pięć sparingów, w których zanotował dwa zwycięstwa, taką samą liczbę remisów oraz porażkę. 21 lipca "Motorowcy" wreszcie rozegrają mecz o stawkę. Jak Stolarski ocenia ostatnie tygodnie? – Czas przygotowań podzieliłbym na dwa rodzaje. Pierwszy był związany z organizacją klubu i szybkim utworzeniem pionu sportowego. Trzeba jasno powiedzieć, że w pierwszej lidze głównymi odpowiedzialnymi za pion sportowy byli prezes Zbigniew Jakubas i pierwszy trener. Natomiast po awansie bardzo szybko powstał pion sportowy w postaci dyrektora sportowego Michała Wlaźlika i Grzegorza Koprukowiaka, który dołączył do nas trochę wcześniej. W bardzo krótkim czasie musieliśmy przeprowadzić transfery, szybko dobierając odpowiednich zawodników do naszego systemu, sposobu gry oraz mentalności zawodników. Wszystko zaczęło się w zasadzie od zakończenia ostatniego meczu w poprzednim sezonie. Wcześniej nie było żadnych planów transferowych, bo nikt nie wiedział, w jakiej lidze będziemy grali. Po wywalczeniu awansu bardzo szybko musieliśmy zrobić coś nadzwyczajnego i mocno popracować nad ewolucją tej drużyny. Nie używam słowa "stworzyć", ponieważ czołowe postacie z minionych rozgrywek zostały z nami, a do nich dobraliśmy nowych. Co do kwestii sportowych, mieliśmy bardzo krótką przerwę w treningach. Po dwóch tygodniach wolnego po wygranej z Arką Gdynia zawodnicy nie zatracili pełnych zdolnych motorycznych, tylko lekko się zregenerowali, choć idealnie by było gdyby mieli 21 dni na wypoczynek. Okres przygotowawczy był dość specyficzny, ponieważ musieliśmy zadbać o graczy kontuzjowanych, którzy odnieśli urazy jeszcze w tamtej kampanii. Oni wracali do pełni zdrowia w różnych momentach, choć niektórzy jeszcze tego nie zrobili, więc trzeba było się adaptować do tych warunków. Jestem pewien, że zrobiliśmy wszystko tak, jak umiemy najlepiej, by być optymalnie przygotowanymi do ligi. Jednak runda jesienna to wszystko zweryfikuje – stwierdził 31-latek.

Latem Motor zasiliło jak dotąd pięciu nowych piłkarzy Okienko transferowe trwa jednak aż do 9. września i w szeregach ekstraklasowego beniaminka należy się spodziewać kolejnych ruchów kadrowych. – Tworząc zespół, trzeba być ostrożnym. Drużyna musi się rozumieć nie tylko na poziomie piłkarskim, ale też mentalnym. Cały czas powtarzam, że to, w jakim miejscu obecnie jesteśmy, jest zasługą kolektywu, a nie jednostek. Profil zawodniczy, a osobowościowy to różne kwestie, choć są ze sobą bardzo mocno powiązane. Wiemy, że okno transferowe nie jest dla nas zamknięte. Do Motoru dołączą jeszcze kolejni nowi zawodnicy. Nie wiemy jeszcze, kiedy to się stanie, natomiast sytuacja jest wciąż otwarta. Trochę dłużej są z nami Krzysztof Kubica i Marek Bartos, a od początku przygotowań był z grupą Christopher Simom. Później doszli Ivan Brkić i Kaan Caliskaner. Proces wprowadzania tych dwóch ostatnich do drużyny jeszcze nieco potrwa. Ten zespół ciągle ewaluuje i budowa składu nie jest zakończona. Nie jest jednak tak, że jesteśmy kompletnie nową drużyną, co jest naszą siłą. Mieliśmy podstawy, na których mogliśmy się opierać. Celem nie była wymiana zespołu, tylko dobranie do niej właściwych zawodników. Ile transferów jeszcze przeprowadzimy? Nie chcę mówić o liczbach i składać konkretnych obietnic. Chciałbym, żebyśmy zobaczyli jeszcze nowe twarze, ale nie potrzebuje ich zbyt wielu – powiedział opiekun żółto-biało-niebieskich.

Z nowych graczy Motoru aż czterech jest obcokrajowcami. Czy Stolarski nie obawia się, że będą oni mieli problem z aklimatyzacją w szatni, w której zdecydowaną większość stanowili do tej pory Polacy? – Wielonarodowość w drużynie to naturalna rzecz. Nieważne, w jakim języku kto się porozumiewa, chodzi o dopasowanie profilowe do zespołu. My dobraliśmy takich ludzi, zarówno do sztabu, jak i składu. Każdy w miarę w komunikatywny sposób posługuje się językiem angielskim. Dla zawodników z Senegalu na pełny etat został zatrudniony tłumacz języka francuskiego. To młoda osoba, która miała styczność z piłką nożną i rozumie wszystkie slogany. W razie czego zawsze też jest Mathieu Scalet, który służy swoją pomocą. Oczywiście, jesteśmy ukierunkowani na to, żeby w zespole byli jak najlepsi piłkarze z naszego kraju. Natomiast też nie robiliśmy tak, że zakładaliśmy konkretną liczbę polskich lub zagranicznych transferów. Z kilkoma Polakami nie udało się doprowadzić rozmów transferowych do końca, następnymi opcjami byli gracze innych narodowości, dlatego też decydowaliśmy się na takie transfery – tłumaczył szkoleniowiec.

Transfery do klubu były przygotowywane przez Stolarskiego wspólnie z nowymi pracownikami Motoru. Jak trener ocenia współpracę z dyrektorem sportowym i jego zastępcą? – Z Michałem Wlaźlikiem znamy się trochę dłużej, ponieważ pracowaliśmy razem w Stali Rzeszów. Z Grześkiem Koprukowiakiem mamy okazję współpracować pierwszy raz, choć też poznaliśmy się wcześniej. Myślę, że te funkcje są potrzebne w każdym klubie chcącym robić coś dużego. Komunikacja między nami jest bardzo dobra. Czuję duże wsparcie nie tylko pod kątem transferowym, ale też organizacyjnym oraz dbałości o drużynę jako całość. Często zapomina się o tym, co się ma, kosztem tego, kogo chce się pozyskać. Jeszcze raz pragnę podkreślić, że ten zespół już ma w środku naprawdę bardzo dużo. Musimy to pielęgnować i podwyższać nasze standardy. Tak było w przypadku przedłużenia umowy z Piotrkiem Ceglarzem. Kolejne nowe kontrakty są w drodze i myślę, że uda się je dopiąć. To też jest rola dyrektorów. Na razie dobrze oceniam ich działania, bo zawsze możemy zrobić coś lepiej, ale też wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy. A wszystko dzieje się bardzo szybko – wyznał.

A jakie będą cele Motoru w nadchodzącym sezonie? – Największym jest adaptacja do PKO Ekstraklasy. Chodzi nie tylko o płaszczyznę sportową, ale i organizacyjną oraz specyfikę tej ligi. O sile drużyny i człowieka nie świadczy to jak mocno się coś zapowiada, ale to jak szybko w nowych warunkach można się zaadaptować. My jako klub będziemy walczyć, by stało się to jak najszybciej. Cieszy mnie to, że na początku swojej drogi trenerskiej mam aż takie doświadczenie w budowie klubu ekstraklasowego. Nie obserwuje bowiem działań wewnątrzklubowych tylko na poziomie piłkarskim, ale też organizacyjnym. Chylę czoła przed wieloma osobami, które pracują "za kulisami" i mają wpływ na to, jak Motor teraz wygląda i idzie mocno do przodu. Wymagania ciągle wzrastają, ale dajemy sobie z nimi radę w lepszy lub gorszy sposób. Natomiast przechodząc do wyniku sportowego, najważniejsze jest to, żeby ekstraklasa w Lublinie była też w przyszłym sezonie. Nie oznacza to jednak, że interesuje nas tylko utrzymanie. Będziemy walczyć w każdym kolejnym meczu. Wszyscy doskonale wiedzą, jak się toczyły nasze losy w ostatnich dwóch kampaniach. Czy dla Motoru utrzymanie będzie sukcesem? To będzie spełnienie celu sportowego. Natomiast sukcesem będzie wspomniana wcześniej adaptacja i sprawdzenie, czego nam jeszcze brakuje. Podoba mi się podejście prezesa Jakubasa, który patrzy szerzej, zawsze chce więcej. To mnie napędza mnie jako trenera, żeby się rozwijać – wyjaśnił Stolarski.

W niedzielę na Arenę Lublin przyjedzie zespół, który w 2023 sięgnął po mistrzostwo Polski. Czy piłkarze Motoru czują przed nadchodzącym spotkaniem jego duży ciężar gatunkowy? – Stawką są trzy punkty. To pierwsze spotkanie z 34. kolejek sezonu. Bardzo szanujemy rywala, ale się go nie boimy. Cieszymy się, że zagramy z drużyną, która wyznacza trendy i ma bardzo mocny sztab szkoleniowy, jest bardzo intensywna oraz gra o najwyższe cele w tej lidze. To powoduje, że wspomniany proces adaptacji przyjdzie znacznie szybciej, bo zaczynamy z wysokiego C – powiedział trener żółto-biało-niebieskich.

W składzie Motoru najprawdopodobniej będzie tylko jedna absencja spowodowana urazem. W meczu nie zagra środkowy obrońca Arkadiusz Najemski. – To jeden z zawodników, który nie szczędził swojego zdrowia dla Motoru, by ten grał w jak najwyższej lidze. To ile, poświęcił dla tego klubu, najlepiej wie on sam oraz najbliżsi, którzy przebywają z nim na co dzień. Motor może być dumny z takiego piłkarza. Arek udowadnia swoją mentalnością, że nie ma dla niego żadnych ograniczeń. Aktualnie potrzebuje nieco dłuższej przerwy, by dojść do siebie. Ostatnia runda bardzo go wycieńczyła. Jest to jednak „żołnierz”, który jest obecnie lekko ranny i niebawem znowu pojawi się na polu bitwy. Co do pozostałych zawodników, z ich zdrowiem jest ok – zdradził Stolarski.

Na trybunach lubelskiego stadionu podczas nadchodzącego meczu pojawi się komplet publiczności. Atmosfera z pewnością będzie wspaniała i na to liczy Stolarski. – Kierowałem już wiele pozytywnych słów do kibiców, bo taki tez jest mój odbiór ludzi, którzy nas wspierają bez względu na okoliczności i to, jak daleko od domu gramy. Nie powiem niczego specjalnego, co dotąd nie padło, ponieważ moje słowa są od serca. Nie przygotowuje specjalnych sloganów, które wypada mówić. Liczę tylko, że fani stawią się w komplecie i będą nas nieśli, a drużyna już na samym początku złapie synergię pomiędzy tym, co jest na boisku i na trybunach. To spowoduje, że pokonamy kolejne granice – skomentował trener pochodzący z Krakowa.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama