reklama
reklama

Legenda schodzi ze sceny. Nie odchodzi jednak z MKS-u

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: MKS Funfloor Lublin

Legenda schodzi ze sceny. Nie odchodzi jednak z MKS-u - Zdjęcie główne

foto MKS Funfloor Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPo wielu owocnych w triumfy latach Kinga Achruk kończy karierę. Legendarna rozgrywająca pożegnała się z klubem i kibicami.
reklama

Każda, nawet tak piękna kariera musi mieć swój koniec. Niedawno świat piłki ręcznej obiegła informacja o zejściu ze sceny żywej legendy MKS-u Funfloor Lublin. Nigdy nie ma dobrego momentu na taką decyzję. Nie chcę już odrywać kuponów z samej swojej obecności w klubie. Czuję, że nie mogę dać drużynie tyle, ile bym chciała. Czuję, że nadszedł ten czas. Zawszę chciałam grać na maksimum swoich możliwości i dawać drużynie najlepszą część siebie. Teraz widzę, że chciałabym dać więcej, a po prostu nie mogę. To trudny moment i trudna decyzja. Dziękuję ze wsparcie przez te wszystkie lata. Szczególnie tym, którzy wspierali mnie i cały zespół w ciężkich chwilach. Nie wtedy, gdy odnosiliśmy zwycięstwa, lecz wtedy, gdy było ciężko. Moim zdaniem to definiuje prawdziwego kibica. Takie wsparcie w trudnych chwilach potrafi ponieść i dać wiatr w żagle. Jestem bardzo wdzięczna za te wszystkie lata gry. Za to, że mogłam wrócić w pewnym momencie do Lublina i reprezentować barwy tego klubu. Czułam się tu zawsze, jak w domu — mówi o swojej decyzji Kinga Achruk.

Rozgrywająca w narodowych barwach rozegrała 209 meczów, rzucając przy tym 569 bramek. To czwarte miejsce pod względem występów i piąte pod kątem zdobytych goli w historii polskiego szczypiorniaka. Z kadrą pożegnała się w lutym ubiegłego roku, a w ostatnim czasie zdecydowała także o zakończeniu kariery także w pionie klubowym. Dla zprp.pl tak mówiła po odejściu z reprezentacji - W moim przypadku drużyna narodowa zawsze była na pierwszym miejscu. Wyznaczała mój roczny kalendarz, a moja rodzina musiała się podporządkować mojemu rytmowi dnia, miesiąca itd. Jestem i zawsze byłam dumna oraz wdzięczna, że miałam możliwość przez tyle lat reprezentować mój kraj. Ta decyzja nie należała do najłatwiejszych, ale czuję, że nie mogę dać z siebie więcej, a nawet tyle, by znacząco pomóc drużynie. Na końcu tej układanki najważniejszy jest zespół. Nie Kinga Achruk.

Urodzona w Kraśniku szczypiornistka swoje pierwsze kroki stawiała w klubach takich jak: UKS 5 Puławy, UKS Dwójka Lublin i Orlik Lublin, skąd trafiła do SMS-u Gliwice. Kolejnym klubem w jej przygodzie było Zagłębie Lubin, z którym zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo Polski. Triumfowała w 2011 roku, co jednocześnie było pierwszym tytułem dla "Miedziowych". Największe sukcesy święciła w ekipie Budućnostu Podgorica. Z klubem z Czarnogóry, gdzie czterokrotnie zdobywała tytuł lokalnej ligi oraz puchar, święcąc przy tym trzy triumfy w lidze zrzeszającej najlepsze bałkańskie marki. W 2015 sięgnęła po Ligę Mistrzyń, by przez trzy pozostałe występy w niej z podgoriczankami dochodzić co najmniej do półfinału.

W 2016 powróciła na Lubelszczyznę. W 146 ligowych spotkaniach zdobyła dla biało-zielonych 414 goli. Z MKS-em trzykrotnie wygrywała polską ligę, dokładając do tego dwa srebra i dwa brązy. Szóstego lutego trafiła do siatki po raz tysięczny. WIĘCEJ TUTAJ

Tak naprawdę to nie wiem, co się mówi w tych momentach. Pierwsza rzecz, która przychodzi mi na myśl to wdzięczność. Dziękuję wszystkim, których spotkałam na swojej drodze. Nie tylko w Lublinie, ale też w gliwickim SMS, który otworzył mi wiele drzwi. W Lubinie i Podgoricy. Od każdego trenera i z każdego z tych doświadczeń wyciągnęłam coś dla siebie. To dzięki tym wszystkim osobom moja kariera była taka, jaka była. Dziękuję trenerom, asystentom, wszystkim tym, którzy pomagali, będąc nieco w cieniu. Dziękuję fizjoterapeutom i psychologom, bo z nimi też pracowałam. Choć odkryłam to stosunkowo późno, to wiem, jak ważny jest to element. Przede wszystkim dziękuję moim koleżankom z wszystkich drużyn, czy reprezentacji. Zawsze czułam się w ich towarzystwie bardzo dobrze. Oczywiście nie zawsze wszystkie się kochałyśmy, ale zawsze był ten szacunek na boisku, na treningu. Za to jestem bardzo wdzięczna. Nie jestem w stanie wszystkich wymienić. Mam nadzieję, że teraz będę miała więcej czasu dla rodziny. Sport wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, przez co bardzo dużo nas omijało. Liczę na to, że teraz będę mogła więcej czasu spędzać z najbliższymi — podsumowuje Achruk.

Żegna się z czynnym uprawianiem sportu, ale wciąż pozostanie w lubelskim zespole, tyle że w innej roli. Zajmie się umowami sponsorskimi i marketingiem.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama