– Według mnie rywale zwyciężyli, bo mieli dobry plan na ten mecz i realizowali go bardziej konsekwentnie od nas – ocenił trener Feio. – Spotkanie było rozgrywane w dobrym tempie. Oprócz strzałów w pierwszej połowie z 18. metra przeciwnik nie stworzył wielkich sytuacji, ale daliśmy im prezent, który wykorzystali i wygrali zasłużenie. Drużyny dobrze przygotowały się na siebie, ale mecz był praktycznie bez ostatniej tercji. Przed przerwą mieliśmy problem z założeniem pressingu. Dobrze zamykaliśmy za to nasze pole karne. Były też momenty, że doszliśmy do tego, co nas interesuje. Dużo utrzymywaliśmy się przy piłce, ale to nie jest gra na posiadanie, tylko na bramki. Poprzez dobrą organizację obrony rywale zamykali nasz środek jeden na jeden. Jak na nas, wygraliśmy mało pojedynków w ataku i gospodarze praktycznie nas zneutralizowali. Poza stałymi fragmentami nie byliśmy w stanie stworzyć nic więcej. Druga połowa była podobna, nic nie miało prawa się wydarzyć. To był mecz bez stuprocentowej sytuacji bramkowej. Puławianie objęli prowadzenie, a potem mądrze i dojrzale zarządzali meczem do końca. Wiem, że Wisła ma problemy z kontuzjami, więc tym bardziej należą im się gratulacje. Oczywiście biorę w stu procentach odpowiedzialność za mecz i wynik, ponieważ prowadzę ten zespół i on gra, tak jak ja chce. Dziękuję kibicom, którzy w licznej grupie nas wspierali. Pomimo porażki, po raz kolejny udowodnili, że są z nami, nie tylko wtedy, gdy jest dobrze – dodał szkoleniowiec.
Następnie Portugalczyk został zapytany o to, czy jego podopieczni zagrali w Puławach najsłabsze spotkanie w rundzie wiosennej. – To był najsłabszy mecz, odkąd jestem trenerem Motoru. Trzeba uznać, kiedy rywal jest dobrze przygotowany i umieć to docenić. Przykro mi to mówić, ale uważam, że z punktu widzenia mentalnego ten zespół po raz pierwszy był zablokowany. Wiem, jaki był powód, ale fakt, że zbliżamy się do możliwego awansu, nie może nas blokować. To powinno nas napędzać. Jednak tak nie było i to moja wina. Przygotowuję tę drużynę pod każdym względem. Jak jest dobrze, to słyszę różne pochwały, ale kiedy jest źle, to trzeba wziąć to na klatę i nie mam z tym problemu. Dalej wierzę w tych piłkarzy, którzy są fantastyczną grupą ludzi i profesjonalistów. Nadal będziemy pracować, żeby było lepiej. Zarówno po zwycięstwach, jak i po porażkach podsumowujemy mecze i wyciągamy wnioski – powiedział 33-latek.
CZYTAJ TAKŻE: Wisła lepsza od Motoru (ZDJĘCIA)
Na koniec, trenera Motoru zapytano, czy czynnikiem, który zaczyna odgrywać dużą rolę, jest presja. – To jest absolutnie bezsensowne, bo powinniśmy ją czuć, kiedy przejmowałem ten zespół na ostatnim miejscu w tabeli. Od tego momentu jesteśmy najlepiej punktującym zespołem w lidze i wyciągnęliśmy się do strefy barażowej, więc jaka presja może tu być? Musimy o tym porozmawiać, bo to jest nienormalne. Presję powinniśmy odczuwać, jak zaglądało do nas widmo spadku i do meczu z Zagłębiem II Lubin byliśmy pod kreską. Jednak od tamtej pory mamy najlepszy atak pod kątem strzelonych bramek, najlepszą obronę ze względu na najmniej straconych goli. Celem jest następny mecz i nic nie może się zmienić. Jeżeli będziemy żyć tym, co będzie za półtora miesiąca, to nie mamy szans. Tak się nie dzieje zarówno w życiu, jak i w piłce. Trzeba żyć następnym dniem, treningiem, odprawą i spotkaniem z Hutnikiem Kraków, bo tylko tyle nam zostało – zakończył Feio.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.