Wiadomo, wędzonki na polskim stole to podstawa, ale nie zawsze jest czas i możliwości. Dlatego zaproponuję cudowną wędlinę wołową, którą można przyrządzić w kuchni i ręczę: zrobi na biesiadnikach ogromne wrażenie. Ja planuję podać ją na zimno, ale np. pół Irlandii jada ją z zapałem na świeżo i na ciepło.
Dobra, do roboty, samo się nie zrobi.
Składniki:
Półtora kilograma wołowiny z łopatki
Marynata:
2 litry wody, ok. 200 gramów soli, wszystkie przyprawy, jakie nam przyjdą do głowy
do gotowania:
marchew, pietruszka, kapusta, cebula, seler
No i dwa tygodnie czasu.
Wybieramy ładny, mniej-więcej półtorakilogramowy kawałek wołowiny. W wersji klasycznej to łopatka, ale nadaje się też ligawa. Płuczemy pod bieżącą wodą.
Szykujemy solankę. Na dwa litry wody wsypujemy mniej- więcej 200 gramów soli. Jeżeli zależy nam na różowym kolorze mięsa w środku, możemy część zamienić na sól peklową. Ja za nią nie przepadam. Do tego dodajemy mnóstwo przypraw: ziele, liść, pieprz ziarnisty, jałowiec, gałkę muszkatołową, goździki, imbir, pikantną paprykę, granulowany czosnek - co wam serce dyktuje. Amerykanie tę potrawę robią w wersji bardziej korzennej: sypią też brązowy cukier, cynamon, kardamon, mieloną kolendrę. Wszystko gotujemy razem przez pół godziny, a potem studzimy.
Mięso umieszczamy w solance, musi być w całości przykryte. Wstawiamy na 10-14 dni do lodówki, codziennie obracamy, żeby soki krążyły równomiernie. Moim patentem jest użycie do tego foliowego woreczka z zamknięciem strunowym - zajmuje w lodówce dużo mniej mięsa niż brytfanka.
Kiedy wołowina jest już pięknie zamarynowana, przeszła całą dobrocią, musimy ją ugotować.
Do dużego garnka wkładamy sporo warzyw: seler, marchew, kapustę, cebulę, pora, czosnek. Uwaga: broń Boże, nie solimy! Żeby mi się ktoś nie rozpędził! Zalewamy wodą i zagotowujemy. Do wrzącego wywaru wkładam wyjęte z zalewy mięso. Gotujemy na maleńkim ogniu 3-4 godziny.
Brytyjczycy jedzą to natychmiast i na ciepło w towarzystwie gotowanych warzyw. Ja namawiam jednak, żeby podać to jako, pokrojoną w plasterki wędlinę. Cudownie pasuje do marynowanych grzybków, wszelkich pikli albo np. sosu tatarskiego. Amerykanie swojej wersji używają do robienia, niesłychanie popularnych tam, kanapek z wołowiną.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.