Zacząć trzeba od zrobienia nalewu na kwiatach lipy. Nie ma znaczenia, jakiej odmiany użyjemy, acz czytałem, że najmniej nadaje się do naszych celów lipa srebrna (badyl niegodny, szkodzi też pszczołom...). Dwie szklanki kwiatów zalewamy półliterkiem dobrej jakościowo wódki. Odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce. Czekamy na przekwitnięcie drzew, bo wtedy dopiero pszczelarze dostarczą nam drugi niezbędny składnik: miód lipowy. Dwie szklanki patoki mieszamy ze szklanką letniej wody oraz taką ilością spirytusu, jaką uznamy za odpowiednią dla naszych gustów. Ja zwykle celuję w ok. 30-35%, więc do nalewu miodowego daję niecałe dwie szklanki spirytusu. Do tego zrobiona samodzielnie (przyda się przez lato jeszcze kilka razy) esencja limonkowa: należy obrać cieniutko skórkę, tak, żeby zdjąć tylko to, co zielone. Obierki zalać trzeba 50 g alkoholu, który po dwóch dniach dodamy do nalewki.
A potem przystępujemy do komponowania: zlewamy płyn znad kwiatów, dodajemy do niego miodówkę i zaprawę limonkową. Cały czas próbując, wąchając, można nawet pomlaskiwać i z zachwytu przewracać oczami. Gdy osiągniemy zadowalający efekt, odstawiamy na 3 miesiące do ciemnicy.
Nalewka lipowa ma zbawienne działanie przeciwzapalne. W sprawie gardłowej kieliszeczek przyjęty doustnie przy pierwszym podejrzeniu przeziębienia powinien skutecznie powstrzymać pochód infekcji. A jeśli pechowo akurat gardło nas nie boli, kropelka służyć może do poprawy humoru i przypomnienia sobie zapachu lata.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.