W każdej części Gruzji (bo to jest bardzo zróżnicowany kraj...), zamawiając chaczapuri, dostaniemy coś nieco innego. W Imeretii ser jest zapieczony wewnątrz placka, Megrele dają go i do środka, i na wierzch, w Swanetii przyrządza się z mięsem, dość często można spotkać też nadziewany fasolą. Najpopularniejsze jest jednak chaczapuri adżarskie (Adżaria to ta część Gruzji położona nad Morzem Czarnym, okolice Batumi), czyli z jajkiem. Dostać je można na każdym rogu i stanowi chyba najbardziej rozpoznawalny - obok pierożków chinkali, szaszłyków i wina saperavi - specjał kuchni gruzińskiej.
Na 4 duże porcje
zaczyn: 7 g suszonych drożdży albo 15 świeżych
2 łyżki mąki
2 łyżki letniej wody
łyżeczka cukru
Ciasto:
500 gramów mąki 450
200 gramów kefiru
150 gramów wody
łyżka oleju
pół łyżeczki soli
Farsz:
250 gramów sera typu feta
200 gramów żółtego sera
4 jajka (po jednym na porcję)
40 gramów masła
Zaczynamy od ciasta. Przypomina ono klasyczne drożdżowe wytrawne, takie jak na pizzę. Różni się tylko dodaniem zamiast części wody kefiru, maślanki albo nawet zsiadłego mleka. Krok po kroku: sporządzamy zaczyn drożdżowy z torebki, suszonych, dwóch łyżek mąki i odrobiny ciepłej wody z cukrem i pozwalamy mu podwoić objętość. Potem wyrabiamy mąkę z wodą, kefirem, oliwą, odrobiną soli i naszym zaczynem. Odstawiamy na dwie godziny, wyrabiamy, odstawiamy na pół godziny i gotowe. Ciasto najlepsze jest, kiedy przenocuje w lodówce, ale nie zawsze jest czas.
Teraz dzielimy na porcje. Z 500 gramów mąki zwykle robi się cztery - pięć placków, ale to w gruncie rzeczy kwestia gustu. Formujemy kulki i rozwałkowujemy je na okrągłe placki - nieco grubsze niż na pizzę, grubości ok. 1 cm. Zawijamy brzegi na wysokość ok. 2 centymetrów, tak, żeby w środku powstała kieszeń na farsz. Zwykle nadaje się kształt wrzecionowaty, przypominający łódkę, ale to chyba nie ma większego znaczenia.
Powstałą przestrzeń wypełniamy serem. Gruzini używają swojego oryginalnego, stanowiącego jeden z największych specjałów tamtejszej kuchni, sera sulguni, który jest lekko słony i kwaskowy, przypominający nieco naszą bryndzę albo ser koryciński. Nie zawsze jest pod ręką, więc możemy zastąpić go pokruszoną fetą z dodatkiem potartego żółtego sera, najlepiej jakiegoś o wyrazistym smaku. Jeżeli jest wysuszony, dodajmy do niego łyżkę śmietany - nasz farsz ma być półpłynny.
Piekarnik rozgrzewamy do 240 stopni, grzanie góra - dół. Staramy się, żeby płyta, na której położymy placek, również była już nagrzana. Nie wkładam na raz zbyt wielu sztuk, bo w trakcie pieczenia będę potrzebował swobodnego dostępu do wszystkich porcji.
Po około 8-10 minutach, kiedy brzegi zaczynają się już wyraźnie rumienić, a ser się roztopił, dodajemy do naszej "łódeczki" jajko. Najlepiej wbić je wcześniej delikatnie do miseczki, żeby być pewnym, że nie naruszymy żółtka, a białko będziemy mogli równomiernie rozlać po całym wgłębieniu. Pieczemy jeszcze kilka minut, aż białko się zetnie, a żółtko nadal będzie płynne.
Łącznie trwać to będzie około kwadransa, w zależności od pieca i zadanej przez nas temperatury. Po prostu za pierwszym razem trzeba uważnie obserwować.
Wyjmujemy placek z piekarnika i do naszej łódeczki dodajemy jeszcze po kawałku masła. Rozpuści się pod wpływem ciepła farszu. Na wydaniu możemy jeszcze, dla urody, posypać posiekanym szczypiorkiem albo kolendrą.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.