reklama
reklama

Wojna na Ukrainie: Mieszkańcy Charkowa chronią się w piwnicach. "Niektórzy są bez jedzenia, bo nie zrobili zapasów"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum Natalii Gmurkowskiej

Wojna na Ukrainie: Mieszkańcy Charkowa chronią się w piwnicach. "Niektórzy są bez jedzenia, bo nie zrobili zapasów" - Zdjęcie główne

Kolejka do sklepu w Charkowie. Na sklepowych półkach brakuje już podstawowych towarów, część sklepów jest zupełnie zamknięta. Niektórzy mieszkańcy nie mają co jeść | foto Archiwum Natalii Gmurkowskiej

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina - Mieszkańcy przesiadują w piwnicach lub stawiają materace przy ścianach mieszkań na wypadek ostrzałów. Półki sklepowe świecą pustkami, po ulicach szwendają się porzucone psy - tak według relacji Ukrainki Natalii Gmurkowskiej wyglądają obecnie realia życia w Charkowie.
reklama

Charków: materace obok ściany nośnej w razie ostrzałów

Od czwartku na terenie Ukrainy trwają działania wojenne w związku z atakiem Rosji na naszego wschodniego sąsiada. Natalia Gmurkowska, Ukrainka od lat mieszkająca na Lubelszczyźnie, zrelacjonowała nam, jak wyglądają realia życia jej bliskich w ostatnich godzinach.

W Charkowie, drugim największym mieście Ukrainy, położonym tuż obok granicy z Rosją, sytuacja jest trudna. Od czwartku w mieście i jego okolicach słychać było odgłosy wybuchów. W internecie pojawiły się zdjęcia pocisków-niewybuchów wbitych w jezdnię w centrum miasta.

- Obydwie noce były dość spokojne, ale w centrum w dzień wybuchały rakiety. W centrum mieszkańcy prawie cały czas siedzą w piwnicach. Brat z rodziną spali w mieszkaniu, bo nie maja piwnic w tym bloku. Okna zasłaniali od kocami i grubymi zasłonami, mieli przygotowane materace obok ściany nośnej w razie ostrzałów - mówi Natalia Gmurkowska, powołując się na relację swojego brata, mieszkańca Charkowa.

Są też problemy z dostępem do żywności i innych najpotrzebniejszych produktów.

- Część sklepów nie działa, a niektórzy są bez jedzenia, bo nie zrobili sobie zapasów. Jeszcze trzy dni temu na półkach sklepowych były kasze, makarony, warzywa i owoce, teraz prawie nic z tych artykułów nie ma - dodaje nasza rozmówczyni. - Po ulicach biega dużo psów. To pewnie tych, którzy wyjechali z miasta. Obraz jak z 2014 roku z Ługańska, z początku ówczesnego konfliktu - zaznacza.

Mieszkańcy Charkowa cierpią też z powodu braku ogrzewania.

- 70 bloków nie ma ogrzewania, bo uszkodzona została ciepłownia. Dobrze, że nie ma mrozów. Ludzie dogrzewają się farelkami luba nawet uruchamiają piekarniki - podkreśla Natalia Gmurkowska.

Co się dzieje na Ukrainie?

Jak sytuacja wygląda w innych miastach?

- W Ługańsku, gdzie mieszka część mojej rodziny jest w miarę spokojnie. W centrum Odessy są ostrzały. Moi znajomi mieszkają na obrzeżach miasta i mówią, że jest spokojnie. Siedzą w domu. W niektórych rejonach Kijowa też jestw miare spokojnie, mam kontakt ze znajomymi, którzy nie zdążyli wyjechać do rodziny na Węgrzech. Inny znajomy z Melitopola, który jest asystentem deputowanego w Radziej Najwyższej, po tym jak miasto przejeli Rosjanie, ruszył z żoną i malutką córeczką do Winnicy, dziś mieli próbować przedostać się do Iwano-Frankowska - opowiada Ukrainka.

Rosyjska propaganda dzieli rodziny

Dużym problemem wydaje się być, według przekazu Natalii Gmurkowskiej postawa mieszkańców samozwańczych republik prorosyjskich w obwodach w rejonie Ługańska i Doniecka.

- Jest straszna propaganda... Tam część ludzi cieszy się, że Ukraina zaraz będzie "nasza" czyli ich, prorosyjska.I nareszcie nastanie wspaniałe życie. Oni twierdzą, że w Ukrainie są sami narkomani i neofaszysci, a rządzi nimi banderowska hunta - relacjonuja Natalia Gmurkowska. - Znajomi przestali kontaktować się z rodziną w Ługańsku, bo nie wytrzymują już moralnie chyba... Następuje całkowity brak zrozumienia i rozłam nawet wśród bliskich - dodaje.

I podaje przykład, jak wygląda sytuacja na Ukrainie w odbiorze mieszkańców Rosji.

- Żona brata wczoraj rozmawiała z koleżanką, która mieszka teraz w Rosji. Wcześniej razem pracowały w Ługańsku do końca 2014 roku. Pokłóciły się mocno. Ta z  Rosji twierdziła, że Putin wyzwala Ukraińców i broni się. Broni całą Rosję przed... nie wiadomo kim. Na koniec zerwała z nią kontakty - mówi Ukrainka.

I przesyła:

A to zapis rozmowy mojej mamy z kuzynką z Rosji:
- Tanya, jesteśmy bombardowani. Cywile są zabijani.
- Nie trzeba było przyjaźnić się ze Stanami Zjednoczonymi i wybierać żydowskiego prezydenta. Oni sami są winni.

Rosjanie zaatakowali Ukrainę w czwartek nad radnem. Jest już kilkaset ofiar po stronie ukraińskiej, w tym wielu cywilów. Celem ataków było wiele miast, również te w zachodniej części kraju. Walki trwają już w samym Kijowie, stolicy Ukrainy.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama