Tabliczki "No" godzą w uczucia patriotyczne?
W czwartek (17 grudnia) na sesji Rady Miasta Lublin odbyło się glosowanie nad skargą złożoną przez mieszkańca, który uważa, że charakterystyczne niebieskie tabliczkami z białymi oznakowaniami domów na Starym Mieście, godzą w Jego uczucia patriotyczne. Uważa, że są one kopią tabliczek z czasów zaborów, bo numer budynku poprzedza skrót "No". Skargą zajmowała się Komisja Skarg, Wniosków i Petycji RM, która przypomniała, żew 2017 roku do Urzędu Miasta Lublin wniosek Rady Dzielnicy Stare Miasto o przeznaczenie środków z rezerwy celowej na zadanie: ,,Estetyzacja ulic Starego Miasta poprzez wykonanie i montaż tablic ozdobnych, numerycznych i nazw ulic w stylistyce okresu XX-lecia międzywojennego". Pomysł został uzgodniony z Warsztatami Kultury w Lublinie, a zmiany tabliczek zostały skonsultowane z mieszkańcmi tych okolic. Komisja wskazała również, że nie są one pisane cyrylicą, a łaciną, którą na terenie Rzeczypospolitej posługiwano się jeszcze na długo przed rozbiorami. Z kolei sama forma „No" została utworzona z łacińskiego numeru i pod taką postacią funkcjonuje także w języku angielskim, francuskim, hiszpańskim czy włoskim.
- Nieprawdą jest to, że znak ten został wprowadzony w okresie międzywojennym - stwierdził Wojciech Górski, autor skargi - W czasach zaborów Polacy i Żydzi w korespondecji, w reklamach w języku polskim używali skrótu "nr", a w języku łacińskim "No". To była identyfikacja kulturowa. Utożsamiam się z tą polską, natomiast absolutnie nie utożsamiam się z rosyjską. Jest mi przykro, że wciska się do naszej kultury ukryte symbole, które oznaczają zniewalanie Polski.
Celebracja komunizmu
Skarżący podał też inne przykłady. Wśród nich jest topola rosnąca wiele lat na Placu Litewskim, która według niego też jest symbolem rosyjskiego zniewolenia, bo została posadzona w 1880 roku, a około 2 lata temu została zastąpiona nowym drzewem tego samego samego gatunku. by jak zaznaczał - kultywować rosyjską tradycję.
- Prosiłem też kiedyś o uhonorowanie pierwszej kobiety zamordowanej na Zamku Lubelskim przez NKWD. Jest to temat tabu dla państwa radnych. Państwo kultywujecie tradycje PKWN. W Lublinie jest też pomnik UB-owca - szefa Wydziały Personalnego UB. Co zrobił Pan Przemysław Czarnek - były już wojewoda w ramach dekomunizacji, że zostawił ten pomnik, a ofiary UB są przemilaczane? W tej całej polityce historycznej jest celebracja komunizmu i bolszewizmu - mówił Górski.
"To dosyć logiczne"
Jako pierwszy głos w dyskusji zabrał Marcin Nowak - wiceprzewodniczący Rady Miasta z klubu radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka. Poinformował, że jeśli skarżący chce uhonorować jakąś postać, to należy złożyć stosowny wniosek do Zespołu ds. Nazewnictwa. Z kolei Adam Osiński (klub radnych prezydenta Żuka) żarobliwie stwierdził, żeby podjąć uchwałę o wycofaniu ruskich pierogów ze sprzedaży.
- Mogą to państwo komentować, że tabliczki nie mają żadnych konotacji z Rosją i z zaborami. Ale trzeba pemiętać o tym, że Polacy reagowali na to alergicznie, mieli przykre doświadczenia, byli zsyłani na Sybir. Tego typu symbole bez rorpatrzenia znaczenia tego znaku wprowadzają zamieszanie kulturowe - zaznaczał Wojciech Górski - Należy zwrócić się do Polskej Akademii Nauk w celu wydania stanowiska czy ten znak "No." jest polskiego czy rosyjskiego pochodzenia.
- Pan Wojciech dokłądnie uzasadnił dlaczego nie powinniśmy godzić sie na takie oznaczenia w Lublinie i jest to dosyć logiczne - stwierdził Piotr Gawryszczak (Prawo i Sprawiedliwość), dodając, że z tego co wie to konsultacje społeczne dotyczące tablcizek były dosyć wąskie.
- Jestem za tym, żeby uhonorować tych ludzi, którzy ginęli na Zamku, dlatego spróbujmy to zrobić. Natomiast numeracja z tabliczkami "No" nie poszła na tyle daleko jeszcze, żebyśmy nie spróbowali tego wycofać i umieścić same cyfry, by było to obiektywne - proponował Zbigniew Ławniczak (PiS).
Bartosz Margul (klub prezydenta Żuka) poinformował, że nie zgadza się z autorem skargi, bo "No" to nie jest znak z języka rosysjskiego, a łacińskiego i jest używany też w zachodniej Europie np. w Wielkiej Brytanii.
- Ma pan rację, że w czasie zaborów był narzucony, ale to nie jest znak rosyjski - mówił Margul - Co, mamy przestać używać samochodów, czy telefonów. bo Rosjanie używają? to taki trochę błąd logiczny.
- Uczyłem się łaciny i nie słyszałem takiego słowa jak „numero”. Może to jest włoskie słowo? - pytał Tomasz Pitucha (PiS).
- Stosuję symbol „No” wypisując recepty - zauważyła Maja Zaborowska (klub Żuka), będąca lekarzem weterynarii. - Nigdy nie słyszałam, żebym się posługiwała rosyjskim nazewnictwem, tylko łacińskim.
- W II RP odchodzono od takiego oznakowania ulic, na rzecz np. "nr" - dodał Piotr Gawryszczak, który cały czas bronił skarżącego.
Znaczące dla Polaków?
Natomiast wiceprzewodniczący Nowak dodawał, że można podważać wiele nazw w tej sposób np., że nazwa ul. Królewskiej pochodzi od cara Aleksandra I i to też jest źródło wielbienia caratu.
- Widzę w tej skardze trochę politycznych motywacji, ponieważ była ona skierowana do ministra (minister Spraw Wewnętrznych i Administracji - przyp.red.) z PiS-u, do wiadomości posła z PiS i przewodniczącego klub radnych PiS, a nasza przewodnicząca klubu radnych tej skargi nie dostała - dodawał Marcin Bubicz (klub prezydenta Żuka).
- To, że ktoś doszukuje się tutatj politycznego faktu, to nie zgadzam się z tym - napisałem do ministra i do przedstawiciela lubelskiej opozycji, bo rządzący nic z tym nie robią, a wręcz celebrują - zareagował Górski, podkreślając, że tego znaku w ogóle nie piowinno byc, bo jest zbędnym ozodbnikiem i wystarczyłaby tylko sama cyfra i nazwa ulicy - Nie obchodzi mnie, że mają to np. Anglicy, bo dla nich nie ma to żadnej symboliki, w przeciwieństwie do Polaków.
Ostatecznie skarge uznano za niezasadną. 21 osób było za, a przeciw - 9.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.