Rada rodziców piętnuje dyrektora szkoły
Rada rodziców Zespołu Szkół nr 12 przy ul. Sławinkowskiej domaga się odwołania Lucjana Miciuka - dyrektora placówki. Dlatego złożyła skargę na niego, która trafiła na ostatnią sesją (17 grudnia) Rady Miasta Lublin. Skarżący twierdzą, że dyrektor m.in. nie zapewnił opieki uczniom jednej z klas, nie wezwał Pogotowia do dziecka, które uległo wypadkowi na terenie szkoły, konfliktuje rodziców z nauczycielami i w pełni nie wykorzystuje potencjału szkoły i uczniów.
- Mamy do czynienia z wielokrotnym i rażącym naruszaniem prawa przez dyrektora Lucjana Micuka, co jednoznacznie świadczy o tym, że nie realizuje on rzetelnie zadań związanych z powierzonym mu stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły. Dzieje się to niestety za wiedzą i przy dużym zaangażowaniu w obronę dyrektora przez Jadwigę Mach, która jako radna Miasta Lublin i przewodnicząca Komisji Oświaty i Wychowania powinna stać na straży etyki, nieskazitelności zawodu nauczyciela i dobrych praktyk w kierowaniu placówką. Ogromne starania radnej o powstanie naszej szkoły nie mogą usprawiedliwiać jej działań prowadzących do destabilizacji i funkcjonowania szkoły - mówiła Agnieszka Ciszewska, przewodnicząca rady rodziców, dodając, że Miciuk utracił zdolność wykonywania powierzonych mu obowiązków.
Ciszewska odczytała też radnym komentarz jednego z uczniów szkoły, który teraz jest już w liceum. Napisał, że z tego co pamięta, w szkole można bylo robić "co dusza zapragnie", a nauczyciele nie mogli karać. Podkreślił, że jednak było kilku nauczycieli, którzy nie bali się tego robić i należy im się za to szacunek, bo starali się dobrze wychować młodzież. Dodał też, że nie bali się wystawiać ocen niedostatecznych na koniec roku i semestru, co równiez było zakazane. - Wiele zmieniłbym w tej szkole, bo piękne mury to nie wszystko, trzeba również solidanego gospodarza - zacytowała ucznia, przewodnicząca rady rodziców.
Dyrektor odpiera zarzuty
Dyrektor stwierdzil, że nie zgadza się z zarzutami. Poinformował m.in., że w ramach rady pedagogicznej podejmowane są wspólne decyzje o celach, kierunkach działań władze i pracowników szkoły. Zapewniał, że ma stały kontakt z rodzicami, codziennie jest obecny w szkole, gdyby któryś z rodziców chciał sie z nim spotkać. Wyjaśniał też wystawienie kolejnych ocen niedostatecznych nie ejst ncizym dobrym dla ucznia, który przez to traci motywacje i schodzi na złą drogę. Podkreślił również, że sprawę, gdy nie wezwał Pogotowia do ucznia wyjaśnił rzecznik dysycyplinary, który nie dopatrzył się problemu. Odniósł się też do zarzutu, że nie zapewnił uczniom bezpieczeństwo, bo nie zorganizował zastępstwa.
- Nigdy nie mówiłem, że te zajęcia przeprowadziłem - tłumaczył Miciuk, wyjasniając, że był wtedy na spotkaniu w Ratuszu i nie mógł zorganizować zastępstwa. - Nie mogłem przewidzieć, że to spotkanie potrwa tak długo - mówił, podkreślając, że „szybko się zorientowano”, że go nie ma, więc inna nauczycielka zaopiekowała się klasą, a uczniowie byli sami tylko 7 minut.
Wspomniał też o konfliktowaniu rodziców z nauczycielami. - Nigdy nie konfliktowałem nauczycieli z rodzicami, nigdy nie konfliktowałem nauczycieli - zapewniał dyrektor i przy okazji zaprzeczył, że 64 procent pracowników ankietowanych anonimowo przez Wydział Audytu i Kontroli Urzędu Miasta skarżyło się na niewłaściwe zachowania z jego strony. - Nie dotyczą one absolutnie dyrektora szkoły, tylko „współpracowników i przełożonych” - sprecyzowała Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania UM.
Miciuk zaznaczał, że z przewodniczącą rady rodziców współpraca kiedyś układała się bardzo dobrze. Jako przykłady wymienił współną organziację festynów, koncertów, spotkań.
- Zależy nam, aby w tej sprawie oddzielić emocje od twardych faktów - mówił Mariusz Banach, zastępca prezydenta ds. oświaty i wychowania - Decyzja dotycząca tego co stanie sie z dyrektorem, nie nalezy do mnie, a do prezydenta miasta - Krzysztofa Żuka.
"Coś jest na rzeczy"
W dyskusji głos zabrali też radni. Elżbieta Dados (klub radnych prezydenta Krztysztofa Żuka) stwierdziła, że słowa przewodniczącej rady rodziców, nie są dla niej wiarygodne - Współczuję szkole, która ma radę rodziców wywołujących niesnaski, donoszącą na dyrektora, piszących skargi do różnych instytucji zamiast pracować na rzecz szkoły i współpracować z dyrekcją. Wiele lat przeproacowałam w szkole i wiem jak łatwo wywołać w szkole zamęt. Wystarczy jeden prowodyr, który uweźmie się - stwierdziła Elżbieta Dados, podkreślając, że zarzuty wobec radnj Mach są oburzające, bo włożyła wiele pracy w powstanie placówki.
Z kolei Leszek Daniewski (klub radnych Żuka) powiedział, że skarga jest przykładem na to jak mozna zniszczyć dorobek życia jednej oosby, czyli w tym przypadku dyrektora. - Sam bym się podał do dymisji, mając przewodniczącą rady w pani osobie - skwitował radny, który był dyrektorem innej szkoły.
Inne podejście do konfliktu ma Stanisław Brzozowski (Prawo i Sprawiedliwość), który na wstępie zaznaczał, że w wypowiedzi poprzednich radnych słychać "soldiarność korporacyjną", czyli, że nauczyciele i dyrektorzy stają murem za dyrektorem ZS nr 12. - Uważam, że jeśli taka atmosfera panuje w szkole, a widzę, że jest zła, to może odbić się nagatywnie na poziomie nauczania - stwierdził Stanisława Brzozowski - Nie doszłoby do skarg, gdyby była dobra atmosfera. Coś jest na rzeczy.
Ostatecznie Grzegorz Lubaś (klub radnych Żuka) zgłosił wniosek, żeby skarga rady rodziców wróciła znowu do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji RM, co umożliwi by każdy mógł poznać szczegóły sprawy. Radni na to przystali i skarga będzie ponownie rozpatrywana najwczesniej na styczniowej sesji Rady Miasta.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.