Minęła godzina 20, gdy właściciel szlifierni kamieni szlachetnych przy ul. Turkusowej w Lublinie zbierał się już do wyjścia i zamknięcia interesu. Był 23 marca 2022 roku. Współpracownicy jubilera wyszli nieco wcześniej. Jak później ustalili śledczy, sprawcy napadu doskonale wiedzieli, jakie zwyczaje obowiązują w tym zakładzie.
Spray do kamer
O godz. 20.30 do zakładu wpadło trzech zamaskowanych mężczyzn. Dwóch miało kominiarki, trzeci maskę, przypominającą nieco te, które przywdziewali bohaterowie popularnego serialu "Dom z Papieru". Pierwszy z napastników trzymał w ręku pistolet. Wycelował nim w głowę stojącego za ladą jubilera. Chwilę później przedsiębiorca leżał już na brzuchu na podłodze, a napastnicy krępowali mu ręce i nogi opaskami zaciskowymi. Bandyci niemal natychmiast po wejściu do zakładu spryskali kamery monitoringu czarnym sprayem.
Mężczyźni podczas napadu mieli zakryte twarze. Fot. Policja
W kilkanaście minut napastnicy zgarnęli do worków 170 tys. zł i 40 tys. euro w gotówce, dziesięć sztabek złota, złotą biżuterię oraz kamienie szlachetne: diamenty, rubiny, szmaragdy. Wszystko o łącznej wartości około 3 mln zł. Napastnicy wraz z łupami oddalili się w nieznanym kierunku.
Apel i zatrzymanie
Śledztwo długo nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. W styczniu 2023 roku, a więc dziesięć miesięcy później, policja opublikowała w internecie zdjęcia i film z napadu, zarejestrowane przez kamery monitoringu.
PISALIŚMY O TYM TUTAJ: Napadli i okradli jubilera. Policja prosi o pomoc w poszukiwaniu sprawców
"Prowadzone działania operacyjne do chwili obecnej nie doprowadziły do ustalenia sprawców napadu. Osoby, które na podstawie nagrania są w stanie rozpoznać mężczyzn po sylwetce lub ubiorze, a także posiadają informację na temat tego zdarzenia, prosimy o kontakt" - apelowała policja.
To najwyraźniej przyniosło efekt, bo już kilka dni później podejrzani o napad byli w rękach mundurowych. Zatrzymano trzech mężczyzn: 49-letniego obecnie Tomasza B. (ps. "Niuniek"), 43-letniego Marcina L. (ps. "Pampion") i 28-letniego Marcina N. (ps. "Maniek"). To pierwszy z nich miał mieć w ręku pistolet, on też miał wydawać swoim wspólnikom polecenia podczas napadu.
PISALIŚMY O TYM TUTAJ: Napadli na jubilera. Grozili użyciem broni [WIDEO]
"28 i 43-latek to mieszkańcy Łęcznej. Trzeci z nich, 49-latek, jest mieszkańcem Lublina. Wszyscy byli już notowani. Obaj mieszkańcy Łęcznej m.in. za pobicie i włamanie, z kolei 49-latek za rozbój z niebezpiecznym narzędziem, wymuszenie, oszustwo i udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym" - poinformowała w swoim komunikacie policja.
"Niuniek" utrzymywał się z handlowania autami. "Pampion" i "Maniek" pracowali z kolei w jednej z firm budowlanych, jako pracownicy fizyczni.
Gruba kasa za informacje
Przy podejrzanych nie znaleziono zrabowanych kosztowności. Tomasz B. miał przy sobie nielegalną broń palną. W ręce policji w związku z tą sprawą wpadło jeszcze sześć osób.
Wśród nich 34-letni Krzysztof W. z Lublina, który sprawcom napadu miał udzielić szczegółowych informacji co do funkcjonowania zakładu jubilerskiego przy ul. Turkusowej. Miał tę wiedzę, bo przez dwa lata współpracował z jubilerem przy handlu biżuterią. Według śledczych trójka bandytów miała mu zaoferować za te informacje 100-200 tys. zł. 34-latek wyjaśniał, że mężczyzn poznał podczas spotkania towarzyskiego. Zastrzegał, że o napadzie dowiedział się z mediów, a obiecanej kasy i tak nie dostał, bo sprawcy tłumaczyli się problemami z upłynnieniem łupów.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: Oskarżony o usiłowanie zabójstwa policjanta chciał na wolność. "Jeżeli bym się ukrywał, to tym samym bym się przyznał"
Kolejne dwie osoby, według policji, zamieszane w sprawę, to 46-letnia Katarzyna A. i jej ojciec, 72-letni Zdzisław S. z Warszawy i okolic. Zdaniem śledczych zajmowali się przetapianiem biżuterii i sprzedażą części łupów zrabowanych z ul. Turkusowej w Lublinie.
Listę oskarżonych uzupełniają trzy partnerki podejrzanych o napad, którym prokurator zarzuca paserstwo - kobiety miały przyjmować część łupów.
Tylko jeden taki fragment ciała
"Kluczowe znaczenie dla niniejszego postępowania miała opinia biegłego z zakresu antroposkopii (dziedzina w kryminalistyce, zajmująca się opisem cech budowy twarzy/głowy w celu identyfikacji - przyp. red.) i profilowania kryminalnego. Porównano wizerunki podejrzanych widoczne na nagraniu z zabezpieczonego monitoringu z przedstawiającymi ich fotografiami" - czytamy w akcie oskarżenia.
CZYTAJ TAKŻE: Międzyrzec Podlaski: Trzech młodych mężczyzn oskarżonych o nękanie migrantów. Będzie próba mediacji [ZDJĘCIA]
Szczególnie w przypadku jednego z oskarżonych ustalono zasadnicze podobieństwo. "Jeśli nie ma bliźniaka, to statystycznie tylko on posiada wygląd fragmentów twarzy/sylwetki ciała, jak mężczyzna z nagrania" - wskazuje ustalenia biegłych prokuratura.
Oskarżeni: To nie my
Żaden z trzech oskarżonych o napad nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu. Podobnie Zdzisław S. oraz trzy partnerki oskarżonych. Do postawionych zarzutów przyznali się natomiast Krzysztof W. i Katarzyna A.
CZYTAJ TAKŻE: Zimbabwejka wyskoczyła z drugiego piętra. "Nie miałam wątpliwości, że będzie chciał mnie dźgnąć"
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Lublinie. Tomaszowi B., Marcinowi L. i Marcinowi N. grozi do 15 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.