Szczodre małżeństwo z Lublina zapisało fortunę KUL-owi
Małżeństwo Franciszka i Marii R. z Lublina uzyskało ogromne środki dzięki odzyskaniu nieruchomości w centrum Lublina. Kamienica przy ul. Czystej w przeszłości należała do przodków Franciszka R., a tuż po wojnie obiekt przejęło wojsko, natomiast w 1996 roku nieruchomość przeszła na własność miasta Lublin.
CZYTAJ TAKŻE: Ruszył proces trójki prawników. Są oskarżeni o przywłaszczenie gigantycznej darowizny, która miała trafić na KUL
Reprezentowanie w tej sprawie przed sądem Franciszek i Maria R. zlecili jednej z lubelskich kancelarii prawnych. W swoim testamencie Franciszek R. zapisał, że po wejściu we władanie nieruchomości majątek ma zostać przepisany na KUL. Sprecyzowano, że z przekazanych pieniędzy miał zostać utworzony fundusz na realizację projektów naukowych i badawczych nauczycieli akademickich KUL. Naukowcy z uczelni mogliby w jego ramach dostawać nawet do 150 tys. zł rocznie na swoje badania.
Majątek nie trafił do uniwersytetu
Majątek został odzyskany w 2013 roku, już po śmierci Franciszka R. Sąd przyznał jego żonie ponad 4 mln zł odszkodowania, w tym odsetki. Część z tych pieniędzy miała zostać przeznaczona dla kancelarii prawnej, która wygrała proces, reszta przekazana KUL-owi. W 2017 roku Maria R. zmarła. Jak wskazują śledczy, pieniądze nie trafiły na konto uczelni. KUL złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury.
CZYTAJ TAKŻE: Prawnicy oskarżeni o przywłaszczenie wielkiej darowizny dla KUL-u. "Mogliśmy zakładać lokaty. Chodziło o pomnażanie środków"
O przywłaszczenie mienia znacznej wartości - nie mniej niż 2,9 mln zł - oskarżono trójkę lubelskich prawników: Krzysztofa P., Iwonę K. oraz Katarzynę P.-B. Zdaniem śledczych rozporządzali pieniędzmi wbrew umocowaniu z pełnomocnictwa, dokonywali wypłat na 14 lokat terminowych, działając na szkodę Marii R. i jej spadkobierców.
Katarzyna P.-B. (na zdj. z lewej) nie przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu.
Proces w tej sprawie ruszył w styczniu w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Oskarżeni odpowiadali z wolnej stopy. Żadna z osób oskarżonych nie przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu.
Miał być wyrok. Sąd zdecydował inaczej
Wyrok miał zostać ogłoszony w poniedziełak, 16 września. Do tego jednak nie doszło. Sędzia Marcelina Kasprowicz zdecydowała, że przed wydaniem wyroku musi przeanalizować jeszcze pewne dowody. Chodzi o zwrócenie się do KUL-u o wydanie dokumentów w sprawie zasad funkcjonowania w ramach uczelni podobnego funduszu do tego, jaki zamierzali założyć Franciszek i Maria R.
W efekcie sędzia Marcelina Kasprowicz wznowiła przewód sądowy. Kolejna rozprawa została wyznaczona na koniec października. Oskarżonym grozi do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.