reklama
reklama

Lublin: Ruszył proces trójki prawników. Są oskarżeni o przywłaszczenie gigantycznej darowizny, która miała trafić na KUL

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: DSM

Lublin: Ruszył proces trójki prawników. Są oskarżeni o przywłaszczenie gigantycznej darowizny, która miała trafić na KUL - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

Proces w tej sprawie ruszył w czwartek, 18 stycznia, w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy | foto DSM

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Z Lublina Pracownicy KUL-u mieli dostawać w ramach tego funduszu nawet 150 tys. zł rocznie na badania naukowe. Pieniądze, które rodzina R. chciała przeznaczyć na uczelnię, ostatecznie do niej nie trafiły. O przywłaszczenie co najmniej 2,9 mln zł została oskarżona trójka lubelskich prawników.
reklama

Samo centrum Lublina

Wolą Franciszka i Marii R. było przekazanie dużej sumy pieniędzy na rzecz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Skąd skromnie żyjące małżeństwo w podeszłym wieku miało wziąć tak duże środki? Geneza tej sprawy wiąże się z wydarzeniami niemal sprzed stu lat. Otóż krewny Franciszka R. w 1936 roku kupił nieruchomość przy ul. Czystej w samym centrum Lublina (boczna ul. Wieniawskiej). Tuż po wojnie obiekt przejęło jednak wojsko, a w 1996 roku nieruchomość przeszła na własność miasta Lublin. 

Odzyskali majątek. Ale nie trafił do KUL-u

To wszystko nie zniechęciło Franciszka R. i jego żony Marii do walki o to, co im się należało. Poprowadzenie sprawy sądowej, mającej na celu przywrócenie nieruchomości jej prawowitym właścicielom, jeszcze w latach 90-tych, małżeństwo zleciło jednej z lubelskich kancelarii prawnych. W swoim testamencie Franciszek R. zapisał, że po wejściu we władanie nieruchomości majątek ma zostać przepisany na KUL. Sprecyzowano, że z przekazanych pieniędzy miał zostać utworzony fundusz na realizację projektów naukowych i badawczych nauczycieli akademickich KUL. Naukowcy z uczelni mogliby w jego ramach dostawać nawet do 150 tys. zł rocznie na swoje badania. 

Majątek został odzyskany w 2013 roku, już po śmierci Franciszka R. Sąd przyznał jego żonie ponad 4 mln zł odszkodowania, w tym odsetki. Część z tych pieniędzy miała zostać przeznaczona dla kancelarii prawnej, która wygrała proces, reszta przekazana KUL-owi. W 2017 roku Maria R. zmarła. Jak wskazują śledczy, pieniądze nie trafiły na konto uczelni. KUL złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. 

O przywłaszczenie mienia znacznej wartości - nie mniej niż 2,9 mln zł - oskarżono trójkę lubelskich prawników: Krzysztofa P., Iwonę K. oraz Katarzynę P.-B. Zdaniem śledczych rozporządzali pieniędzmi wbrew umocowaniu z pełnomocnictwa, dokonywali wypłat na 14 lokat terminowych, działając na szkodę Marii R. i jej spadkobierców.

Nie przyznają się

Proces w tej sprawie ruszył w czwartek, 18 stycznia, w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Do zarzutów na pierwszej rozprawie odniosły się Iwona K. i Katarzyna P.-B. Obie konsekwentnie nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów. 

- Ani ja, ani wspólnicy nigdy nie mieliśmy zamiaru przywłaszczenia pieniędzy Marii R. Przeczą temu pisma, które były wysyłane z kancelarii do KUL-u w 2014 roku, w których informowałam o stadium postępowania o odszkodowanie. Później wysyłałam pismo w 2017 roku, w którym informowałam KUL, że wszystkie sprawy dotyczące nieruchomości przy ul. Czystej zostały zakończone. Informowałam o powołaniu funduszu, przesłałam jego regulamin. Od tego czasu KUL nie interesował się sprawą funduszu, a zainteresował się nią w momencie, gdy złożyłam w 2019 roku do KUL-u informację, że wystąpiłam z kancelarii - powiedziała w sali rozpraw Iwona K. 

Wysokie wynagrodzenie

Uwagę zwraca fakt, jak wysokie wynagrodzenie za prowadzenie sprawy związanej z nieruchomością przy ul. Czystej ustalono z Marią R. - 55 proc. całości przyznanych pieniędzy Marii R. przez sąd.

- Maria R. nie wyłożyła na sprawę nawet złotówki, my we troje składaliśmy się na wpisy, opłaty, ekspertyzy, pełnomocnictwa i inne. Sprawa o odszkodowanie była bardzo ciężka, wieloletnia, jej wynik nie był wiadomy. Maria R. ustaliła, że jeśli uzyska wyrok korzystny, to wtedy zrekompensuje nam koszty wysokością wynagrodzenia. Pieniądze miały pochodzić nie z jej emerytury, a z odszkodowania - wyjaśniła przed sądem Iwona K.

Oskarżone przyznały, że pieniądze uzyskane z odszkodowania kancelaria umieściła na specjalnie w tym celu założonym rachunku bankowym. Potem środki zostały rozdzielone na lokaty. 

- Maria R. nie miała pełnomocnictwa do wglądu na rachunek, na którym było odszkodowanie. Pani R. po 20-letniej współpracy miała do kancelarii pełne zaufanie. Wiedziała, że na pewno nie będziemy działali na jej szkodę - stwierdziła Iwona K.

Krzysztof P. ma odnieść się do zarzutów i złożyć wyjaśnienia na kolejnej rozprawie. Oskarżonym grozi do dziesięciu lat pozbawienia wolności.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama