Ponad dwadzieścia lat za kratami
Mirosław B. to recydywista. W latach 90-tych odsiedział siedem lat w więzieniu za przestępstwo z artykułu 148 kodeksu karnego - zabójstwo lub usiłowanie zabójstwa. Za czyn z tego samego artykułu trafił za kraty w 2004 roku. Przesiedział 15 lat, na wolność wyszedł w 2019 roku. Najpierw zamieszkał w lokalu przy ul. Mełgiewskiej, ale później udało mu się odnaleźć brata - Wiesława. Niedługo potem się do niego wprowadził. Mężczyzna mieszkał w lokalu socjalnym wraz ze swoją konkubiną - Iwoną M.
Nie byli w stanie ustalić daty. Przez alkohol...
Cała trójka często piła razem alkohol w dużych ilościach. W ich mieszkaniu dochodziło do wielu awantur. W końcu jedna z nich zakończyła się tragicznie. Między 25 a 28 lutego ub.r. Wiesław B. dostał kilka ciosów nożem. M.in. w plecy, ostrze weszło tak głęboko, że uszkodziło mu płuco. Kluczowy był jednak cios w szyję, który przeciął tętnicę. Śledczym nie udało się ustalić dokładnej daty zgonu pokrzywdzonego, bo uczestnicy zdarzenia byli pod bardzo silnym wpływem alkoholu.
Mirosław krwawił, Wiesław był już martwy
Zwłoki Wiesława B. znajdującego się w jego mieszkaniu znalazł sąsiad. W tym samym lokalu był wówczas też Mirosław B. Mężczyzna krwawił - próbował podciąć sobie żyły w zgięciach obu rąk. Sąsiad wezwał służby ratunkowe. Mirosław B. został opatrzony w szpitalu. Szans na ratunek nie było już za to na ratunek dla Wiesława B. - medycy stwierdzili jego zgon.
Policjanci zatrzymali Mirosława B. i Iwonę M. Z pierwszych zeznań oskarżonej wynikało, że doszło między nią i Wiesławem B. do kłótni, w efekcie czego zadała mu ciosy nożem w plecy. Później brata miał zaatakować Mirosław B. Po jego ataku pokrzywdzony miał upaść na podłogę i już się nie podnieść.
Wielokrotne zmiany wersji
Kobiecie postawiono zarzut zabójstwa. Nie przyznała się do popełnienia takiego czynu. Stwierdziła, że co prawda dźgnęła konkubenta w plecy, ale tak maym nożykiem, że ten nawet tego nie odczuł. Podczas kolejnego przesłuchaniu powiedziała, że nie zaatakowała Wiesława B. żadnym ostrym narzędziem. Przekonywała też, że chciała powiadomić o tragedii służby ratunkowe, ale Mirosław B. pobił ją i zakazał jej opuszczać mieszkanie. Później, według jej relacji, miał próbować powiesić się na pasku od spodni i podciąć sobie żyły. Kobieta ostatecznie zdołała opuścić mieszkanie przy ul. Chłodnej. Uciekła do matki.
Mirosław B. najpierw przyznał się do zabójstwa brata, wyjaśnił, że zrobił to pod wpływem nerwów - zawsze się kłócili. Nie był w stanie odtworzyć całego zdarzenia. Na kolejnym przesłuchaniu stwierdził, że nie dokonał zarzucanego mu zabójstwa. A przyznał się tylko dlatego, że z dnia zabójstwa niczego nie pamięta i przyjął wersję przedstawioną mu przez Iwonę M. Przekonywał, że kiedy się obudził jego brat już nie żył. Wskazał, że według niego to konkubina zabiła Wiesława B. Podczas konfrontacji z Iwoną M. oskarżony powiedział, że nie zabił i nie wie, kto tego dokonał, bo nic nie pamięta - był bardzo pijany.
Sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Lublinie. Oskarżonym grozi nawet dożywocie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.