Upłynęły 3 lata od ostatniego festiwalu miłośników fantastyki Falkon, jakby Pan ocenił tegoroczny StarFest?
Franciszek M. Piątkowski: W Lublinie pojawiłem się z olbrzymią nadzieją. Ponieważ przez ostatnie 3 lata nic się nie działo, a przecież lubelski Falkon miał olbrzymią renomę. Najważniejszą imprezą po poznańskim Pyrkonie był właśnie Falkon. Mam nadzieję, że StarFest się utrzyma gdyż w porównaniu z innymi podobnymi imprezami StarFest wyróżnia się lokalizacją. Miejsce jest przestronne, o ogromnej powierzchni wystawowej. O sporym potencjale. Nie zawiodłem się jeśli chodzi o frekwencję.
Co Pana zaskoczyło?
Choćby to, że StarFest stara się nie zamykać w jednej stylistyce tylko wychodzi szerzej, w mojej opinii, w stronę szeroko pojętej popkultury. Panuje eklektyzm stylistyczny ponieważ mamy wszystkiego po trochu. Jest coś dla fanów Mangi, fanów Tolkiena, fanów słowiańszczyzny, alternatywnej historii, miłośników biżuterii itp.
Zauważyłem, że zwiedzający są bardzo spragnieni takich spotkań. Lublin nie jest tutaj wyjątkiem.
Rozmawiał:
MG
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.