reklama
reklama

Lublin: Polscy wolontariusze ranni w Ukrainie. Trafili do lubelskiego szpitala

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina Do szpitala w Lublinie trafiła dwójka polskich wolontariuszy, którzy zostali ranni wyniku działań wojennych w Ukrainie.
reklama

Od lutego 2022 roku trwa inwazja Rosji na Ukrainę. W pomoc obywatelom Ukrainy angażują się m.in. Polacy. W ostatnim czasie dwoje polskich wolontariuszy ucierpiało i zostało rannych w trakcie wybuchu pocisku moździerzowego w Bachmucie. Dostarczali pomoc humanitarną w pobliżu linii frontu. Wybuch nastąpił, kiedy wypakowywali z samochodu pomoc dla ludności. W przypadku wolontariuszki zakończyło się to amputacją jednej goleni i uszkodzeniem drugiej nogi. Mężczyzna został raniony odłamkiem pocisku w nogę. Stan obojga jest stabilny.

Oboje trafili do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie i są pacjentami Klinicznego Oddziału Ortopedii i Traumatologii. Lubelski szpital jako miejsce leczenia dwójki wolontariuszy, wskazało Ministerstwo Zdrowa, które też koordynowało transport Polaków do Lublina.

- Ze względu na kompleksowość ośrodka - wyjaśnił minister zdrowia Adam Niedzielski, który był w SPSK Nr 4 i spotkał się z poszkodowanymi Polakami.

Za transport i opieką nad rannymi po stronie ukraińskiej odpowiadała Fundacja Humanosh. Na granicy czekał na poszkodowanych transport medyczny z Lublina.

Pani Grażyna i Pan Kamil są wolontariuszami Stowarzyszenia Klika z Krakowa.

- Pojechaliśmy do Bachmutu z pomocą humanitarną. To był nasz czwarty wyjazd, bo od jakiegoś czasu żyjemy w Ukrainie wspierając osoby z niepełnosprawnością, które nie chcą albo nie mogą stąd wyjechać - opowiadała Pani Grażyna, ranna wolontariuszka.

Wolontariusze zajmowali się m.in. wsparciem osób i dzieci z niepełnosprawnością oraz seniorów. Dla najmłodszych dostarczali sprzęt do rehabilitacji.

W dniu eksplozji, w której ucierpieli Polacy, wolontariusze część darów rozładowali w punkcie niezłomności. To jedno z miejsc, gdzie jest ogrzewanie, prąd, gniazdka i miejsca do gotowania posiłków. Wolontariusze mieli na sobie kamizelki kuloodporne i hełmy.

- Tyle, co otworzyliśmy bagażnik od auta i zaczęliśmy się przymierzać do wypakowywania, przyleciał pocisk, podobno moździerzowy - relacjonowała Pani Grażyna. - On uderzył około 30 metrów od nas w blok mieszkalny, a my zostaliśmy ranieni odłamkami od tego pocisku.

Z Polakami byli dwaj wolontariusze z Ukrainy. Oni również zostali ranni. - Mnie uratowało to, że byłem w aucie, choć jest on cały podziurawiony odłamkami. Jakimś cudem ocalałem i mogłem pomóc Grażynie - podkreślał  Pan Kamil.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama