reklama
reklama

Lublin: Koniec procesu oskarżonego o zabójstwo bezdomnego. "Zwykłe przepraszam nie wystarczy"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Dominik Smagała/Archiwum

Lublin: Koniec procesu oskarżonego o zabójstwo bezdomnego. "Zwykłe przepraszam nie wystarczy" - Zdjęcie główne

Na koniec procesu głos zabrał sam oskarżony - Andrzej U. Swoją przemowę odczytał z kartki | foto Dominik Smagała/Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z LublinaBezdomny Eugeniusz Z. skonał w zaroślach obok stadionu żużlowego w Lublinie po tym, jak - według śledczych - brutalnie zaatakował go jego znajomy Andrzej U. Prokurator domaga się wymierzenia mu kary 25 lat pozbawienia wolności. Obrońca 47-latka dowodzi, że nie doszło w tym przypadku do zabójstwa. - Bardzo żałuję z całego serca, że tak wyszło - mówi oskarżony.
reklama

Znali się z więzienia

Feralnego dnia - 28 maja ub.r., obecnie 47-letni Andrzej U. wraz z trójką znajomych spożywał alkohol w zaroślach obok stadionu żużlowego przy Al. Zygmuntowskich. Z jednym z kompanów, 67-letnim Eugeniuszem Z., znał się dobrze jeszcze z więzienia. 

W pewnym momencie biesiady między Andrzejem U., a Eugeniuszem Z. doszło do sprzeczki. Zdaniem śledczych młodszy z mężczyzn rzucił się na znajomego z pięściami, bijąc go po twarzy, a gdy pokrzywdzony upadł Andrzej U. miał skopać go po głowie i tułowiu, a na koniec skakać po klatce piersiowej mężczyzny. Ten stracił przytomność i nie dawał oznak życia.

reklama

Andrzej U. w końcu oddalił się z miejsca zdarzenia. Wezwano służby ratunkowe. Eugeniusz Z. miał liczne obrażenia, m.in. odmę jamy opłucnej, pękniętą wątrobę, połamane żebra. W ich wyniku 67-letni mężczyzna zmarł.

"Siedział za zabójstwo, był brutalny"

Mundurowi od razu zatrzymali Andrzeja U. Trafił do aresztu, w którym przebywa do tej pory. Nie przyznał się do popełnienia zabójstwa, co zarzucił mu prokurator. Proces w tej sprawie ruszył w Sądzie Okręgowym w Lublinie w październiku ub.r. 

reklama

W sali rozpraw oskarżony przyznał, że doszło do awantury i uderzył Eugeniusza Z. w twarz.

- Groził, że mnie "zaj..." i mi "dopier...". Pochyliłem się nad nim, gdy próbował się podnieść. Złapałem się rękami siatki i kopnąłem go kilka razy w tułów, ale nie w głowę. Biłem go, bo bałem się, że zrobi mi krzywdę. Siedział za zabójstwo, był brutalny - przekonywał 47-latek. 

Prokurator chce surowej kary

Proces zakończył się w poniedziałek, 20 stycznia. Prokurator nie ma wątpliwości, że doszło do zbrodni zabójstwa. Zwracała uwagę m.in. na spójne zeznania świadków zdarzenia czy opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej, dotyczącą obrażeń pokrzywdzonego. 

reklama

- Oskarżony okazał agresję w całej okazałości i nie był to pierwszy raz, kiedy popełnił przestępstwo, gdzie dobrem zagrożonym było ludzkie zdrowie. Działał w warunkach podwójnej recydywy. Większość życia spędził w warunkach zakładu karnego. To, co zrobił, świadczy o tym, że nie zasłużył na to, by przebywać gdziekolwiek indziej - powiedziała w mowie końcowej prokurator Kinga Aftyka. 

Prokurator domaga się wymierzenia Andrzejowi U. kary 25 lat pozbawienia wolności.

reklama

To nie było zabójstwo?

Zupełnie innego zdania jest obrońca 47-latka. Zdaniem adwokata Andrzeja U., w tym przypadku nie doszło do zabójstwa, a doprowadzenia przez oskarżonego do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Eugeniusza Z., którego następstwem była śmierć pokrzywdzonego. Szczególną uwagę obrońca zwracał na kwestię braku konfliktu między oskarżonym i pokrzywdzonym oraz zamiaru, jakim mógł kierować się Andrzej U.

- Należy wziąć pod uwagę późniejsze zachowanie oskarżonego: nie zacierał śladów, nie uciekł, nie umniejszał swojej odpowiedzialności. On nawet nie zdawał sobie sprawy z faktu, że Eugeniusz Z. nie żyje. Skoro nie zakładał tego, to jak się mógł na to godzić? Jak przypisać mu zamiar ewentualny zabójstwa? - mówił mecenas Piotr Selwa. - Wszystkie okoliczności przemawiają za tym, że oskarżony zabić człowieka nie chciał i za to odpowiadać nie powinien - podsumował adwokat. 

Obrońca oczekuje wymierzenia kary Andrzejowi U. według uznania sądu, ale w ramach przestępstwa ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a nie zabójstwa. Taki czyn, w przypadku śmierci osoby pokrzywdzonej, jest zagrożony karą od pięciu lat pozbawienia wolności do dożywocia. 

"Poczułem się wartościowym człowiekiem"

Na koniec głos zabrał sam oskarżony. Swoją przemowę odczytał z kartki. Przekonywał, że po opuszczeniu zakładu karnego w 2019 roku poznał kobietę, która zmieniła jego życie. 

- Zerwałem znajomości z dotychczasowym środowiskiem, podjąłem pracę, zacząłem się leczyć. Poczułem się wartościowym człowiekiem. Niestety, mój nałóg okazał się silniejszy. Doszło do tragedii - przyznał Andrzej U.

Podkreślał, że nie może sobie poradzić z tym, co się stało.

- Jest mi bardzo przykro. Zwykłe przepraszam nie wystarczy. Bardzo żałuję z całego serca, że tak wyszło - powiedział 47-latek.

W przeszłości Andrzej U. był wielokrotnie karany. Za zabójstwo grozi mu od dziesięciu lat pozbawienia wolności do nawet dożywocia. Wyrok zostanie ogłoszony pod koniec stycznia.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Lublin24.pl - Najszybszy portal w mieście Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama