Walka diabła z Bogiem
Coraz więcej wiadomo o tragedii, która kilka dni temu wstrząsnęła całą Polską. Trójka małych dzieci: 4-letni Alan, 2-letnia Lena i 8-miesięczna Nadia, została - najprawdopodobniej - uduszona. Do zabójstwa, do którego miało dojść przy ul. Nadbystrzyckiej w Lublinie, przyznała się matka dzieci - Paulina N.
- Skarżyła się, że słyszy głosy. Kryzczała, żeby ją ratować. Żeby "oni do niej nie mówili". To było straszne. Opowiadała cały czas o tym, że wydaje jej się, że widzi diabła zamiast własnego dziecka - wspomina w programie "UWAGA" TVN Paula, koleżanka Pauliny N.
CZYTAJ TAKŻE: Zarzuty i areszt za potrójne morderstwo
Tragedię skomentowała także Dorota, babcia dzieci i matka podejrzanej.
- Czy prosiła o pomoc? Nie bezpośrednio, ale widocznie dawała oznaki, których ja nie byłam w stanie rozpoznać. Domyślałam się, że robi się z nią chyba coś nie tak. Dbała o dzieci, nie podejrzawałam, że może się stać coś takiego - opowiada w "UWADZE" kobieta, a jednocześnie mówi: - Ostatnio często mówiła mi o końcu świata, wysyłała mi jakieś zdjęcia, że diabeł nachodzi, że na ziemi trwa walka diabła z Bogiem.
Pół roku w szpitalu psychiatrycznym
Jak wynika z reportażu "UWAGA", Paulina N. pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny, w której nadużywano alkoholu. W wieku 18-lat kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego. Brała narkotyki, była uzależniona od amfetaminy.
- Sama ją tam oddałam, jak się dowiedziałam, że bierze narkotyki. Była tam pół roku, stwierdzili, że ma schizofrenię. Po pół roku wyszła, było wszystko w porządku - wspomina w reportażu matka Pauliny N.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: Prokuratura postawiła matce zarzuty zabójstwa trójki dzieci. Kobieta się przyznała
- Brała amfetaminę, bo już nie przerabiała. Tu trójka dzieci, tu płacze jedno, się zajmij jednym, drugim, trzecim... No i jakoś sobie tak radziła, latała to tu, to tu. Podejrzewam, że teraz znowu mogła zacząć, żeby to przytłumić i zaradzać - dodaje w reportażu Patryk, brat podejrzanej.
Nie wykazywała żadnych symptomów
Paulina N. wynajmowała niewielki, zaniedbany domek przy ul. Nadbystrzyckiej od kilku miesięcy. Z reportażu "UWAGA" wynika, że wcześniej razem z partnerem mieszkała w gminie Turka pod Lublinem. Rodzina miała założoną niebieską kartę.
Według relacji najbliższych, mężczyzna znęcał się nad 26-latką. Obecnie partner Pauliny N. przebywa w zakładzie karnym. Kobieta zgłosiła się Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie.
- Nie było żadnych informacji o problemach psychicznych, zarówno z poprzedniej placówki, jak i od rodziny - zaznacza w rozmowie z reporterką "UWAGI" Magdalena Suduł z MOPR-u w Lublinie i dodaje, że kobieta nie wykazywała żadnych symptomów uzależnienia od narkotyków czy choroby psychicznej.
"To nie była wtedy moja córka"
Na martwe dzieci natrafiła ich babcia, która przyszła do córki w odwiedziny.
- Otworzyłam bramkę, bo miałam klucze. Nie mogłam otworzyć drzwi od domu. W końcu mi otworzyła. Stanęła i się przyglądała na mnie. Ale miała takie dziwne oczy. Pytam się, co jest tak cicho. "Bo dzieci śpią", odpowiedziała - opisuje w programie "UWAGA" zrozpaczona Dorota, matka Pauliny N. - Zobaczyłam u wnuka, że ma usta sine. Wpadłam, zaczęłam go trząść. Córka siedziała na dywanie, nic nie mówiła, miała błędny wzrok i patrzyła się przed siebie. Krzyczałam do niej "dlaczego?!". Ale to nie była wtedy moja córka - dodaje ze łzami w oczach.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: złamał szczękę i dusił kierowcę BOLT-a? Prokurator zarzuca mu usiłowanie zabójstwa
Kobieta wezwała pogotowie ratunkowe, ale na pomoc było już za późno. Policjanci natychmiast zatrzymali Paulinę N. Nie była pod wpływem alkoholu, pobrano od niej materiał do badań, by sprawdzić, czy nie była pod wpływem narkotyków. Prokuratura postawiła jej trzy zarzuty zabójstwa. Śledczy ustalili, że kobieta udusiła dzieci swoimi rękami. 26-latka przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów. Sąd zdecydował o jej aresztowaniu na trzy miesiące. Została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym.
Hulajnoga, znicze i list
Ul. Nadbystrzycka to jeden z głównych traktów prowadzących do centrum miasta. Przy tej ulicy mieści się kompleks Politechniki Lubelskiej. Bezpośrednia okolica jest bardzo zróżnicowana. Obok nowych domów i budynków z mieszkaniami na wynajem, stoją zaniedbane chałupy, zaśmiecone działki.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: Wściekł się, chwycił za młotek i przyłożył nim w czoło znajomej. Śledczy twierdzą, że chciał zabić
Do domu, w którym doszło do tragedii, wiedzie wąska, mało uczęszczana uliczka. Przed furtką prowadzącą na podwórko domu, gdzie mieszkała Paulina N., ustawione są znicze. Ktoś przyniósł maskotki, łosia i misia. Na sznurku zawieszonym nad podwórkiem wisi jeszcze pranie - bluza. Tuż przed drzwiami wejściowymi do domu leży bezładnie czerwona, trójkołowa hulajnoga. Obok niebieski dziecięcy samochodzik, dalej porzucona parasolka i napełniona wodą, zaniedbana plastikowa piaskownica. Na parapecie przy drzwiach stoi jeszcze kubek, obok leżą dziecięce buciki.
Na furtce zawieszono list, podpisany inicjałami "J.K.". Jego tytuł to "Cytaty z FB "Chineczki"". "Moja kochana trójca! Kochane anioły na całym świecie zróbcie co tylko możecie i chrońcie moje dzieci" - to jeden z cytatów. Na końcu listu napisano natomiast: "Tym razem nawet Twoja ogromna miłość do dzieci Paulino nie wygrała z chorobą. Bo od początku walka była nierówna".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.