reklama

Sekielski: Kościół dba o oprawców, a nie o ofiary

Opublikowano:
Autor:

Sekielski: Kościół dba o oprawców, a nie o ofiary - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościBIAŁA PODLASKA: Ponad setka osób wzięła udział w spotkaniu autorskim z Tomaszem Sekielskim, dziennikarzem niezależnym, znanym najbardziej z dokumentu "Tylko nie mów nikomu" opowiadającym o pedofilii wśród duchownych.

Pomysł na film powstał jeszcze w 2013 roku. Wtedy też Sekielski po raz pierwszy spotkał ofiary księży pedofilów. Poznał dramatyczne historie. Ciężko mu było przejść obojętnie obok faktu, że ci ludzie mieli zniszczone życia.

 -  Pomyślałem, że dla dziennikarza-reportera jest to w pewien sposób wymarzony temat, bo z jednej strony jest ludzki dramat, a z drugiej zmowa milczenia i działania instytucji, która ma olbrzymie wpływy i władzę, i systemowo tuszuje te sprawy. Wówczas miałem jednak inne zobowiązania zawodowe i nie miałem czasu się tym zająć w stu procentach. Minęło kilka lat i w 2017 wróciłem do tego tematu. Koniec końców, stało się dobrze, że film powstał teraz - opowiadał Sekielski.

Olbrzymie zainteresowanie

 Tłumaczył, że film w 2013 roku nie miałby tak ogromnej siły rażenia i nie spotkałby się z tak masową reakcją społeczeństwa, jak teraz.

- Przez kilka lat od 2013 roku wszyscy oswajaliśmy się z myślą, że także wśród księży są przestępcy seksualni, a kościół wbrew temu co głosi, nie rozwiązuje problemu i nie pomaga ofiarom, a dba o los oprawców. To oni przez te lata byli chronieni. Pojawiały się artykuły, doniesienia prasowe, był film "Kler". To wszystko musiało się wydarzyć, aby nasz dokument tak zarezonował i spotkał się z olbrzymim zainteresowaniem - wyjaśniał dziennikarz.

 Przyznaje też, że podczas prac nad dokumentem, kościół nie przeszkadzał w jego realizacji. Instytucja właściwe zbagatelizowała tę produkcję, bo wydawało im się, że jeśli coś nie jest robione przez dużą telewizję, a z pieniędzy zebranych w internecie, to nie ma się czym martwić.

- Dziś telewizja nie jest potrzebna, by robić ważne produkcje, które wstrząsną krajem. Gdy kościelna machina usłyszała, że film robiony jest ze zbiórki internetowej to machnęli ręką, potem było zdziwienie. Proponowałem kościelnym hierarchom, by wystąpili w filmie, aby zajęli stanowisko. Nie skorzystali. Damy im szansę w kolejnym filmie. Zobaczymy, czy udzielą komentarza. Obstawiam, że nie wszyscy - wspominał Sekielski.

Ofiary czują się winne

Opowiadał też o trudnej sytuacji ofiar, które zgłosiły się, by wystąpić przed kamerą w dokumencie. Sekielski twierdzi, że dziecko wykorzystywane przez dorosłego, najpierw zaczyna czuć wstyd, a później żyje w poczuciu winy.

- Oprawca wbija w to swoją ofiarę. Ci ludzie, co potwierdzają badania w stanach, są właściwie dopiero po 30 roku życia gotowi, by o tym rozmawiać.  Przez kilkanaście lat nie mówią o tym nikomu, a później albo rodzina lub znajomi ich do tego przekonują, albo nie potrafią sobie radzić z alkoholizmem i trafiają do psychologa i tam nagle do nich dociera, że to jest związane z tym co przeżyli w dzieciństwie - przyznaje dziennikarz.

Jak mówi, kościół tuszował przez wiele lat pedofilię, a ofiary traktowano jak wrogów. Stawiano ich w sytuacji, gdzie ofiara czuła się jak przestępca, która przez kościół "powinna być objęta opieką, a czuła się intruzem". Wiele osób spotkało się z dziennikarzem, tylko po to, żeby porozmawiać na ten temat. Nie wszyscy chcieli wystąpić w filmie i przedstawić światu swoją historię. Kilka osób zrezygnowało.

 - One się wycofały ze względu na presje rodziny, zaczynały się protesty, groźby czy szantaże emocjonalne. Uważali, że ze względu na dobro rodziny, nie wystąpią. Ci co wystąpili bardzo przeżyli te rozmowy, bo wrócili wspomnieniami do tych tragicznych wydarzeń. Wcześniej nikomu tak dokładnie i szczegółowo o tym nie mówili, ale było to swojego rodzaju oczyszczenie, miało to terapeutyczne znaczenie - wyjaśniał Sekielski.

Trudne pytania

Mieszkańcy mieli wiele pytań do Tomasza Sekielskiego. Pytali m.in. czy jest możliwe, że druga część filmu pojawi się przed wyborami jesiennymi?
- Robiąc ten film w ogóle nie myślę o wyborach, bo ten film nie powstaje na wybory. To film o problemie, który nie powinien mieć barw politycznych i nie powinien być postrzegany z punktu widzenia tej czy innej partii. Nie powinien być przed wyborami, bo z tego co PiS mówi, mają być one 13 października, więc nie wydaje mi się, że zdążymy go zmontować - wyjaśnia.
Padały również pytania odnośnie kierowania spraw księży pedofili od razu do prokuratury. Sekielski wcześniej mówił, że powinna powstać niezależna komisja śledcza.
- Prokuratura w momencie, gdy sprawa jest przedawniona, przestaje być zainteresowana tematem. Jest wtedy umorzenie. Dlatego musi powstać specjalna komisja i musi być poprowadzone śledztwo, które wykracza poza okres przedawnienia. Chodzi o poznanie skali problemu, przygotowanie raportu i wyjaśnienie sprawy. To nie będzie typowa komisja, kierująca sprawy do sądu - tłumaczy dziennikarz.

Film o SKOK-ach wkrótce
Oprócz kolejnej części dokumentu o pedofilii wśród księży, Sekielski przygotowuje film na temat SKOK-ów. Film prawdopodobnie ukaże się wiosną przyszłego roku.
- Mam mnóstwo informacji. Po premierze "Tylko nie mów nikomu", zgłosiło się do mnie bardzo dużo osób, które uznało, że warto przekazać nam dużo informacji ws. SKOK-ów. Sprawdzamy to, analizujemy i weryfikujemy. Chcę mieć wszystko sprawdzone dokładnie. Boję się, że ktoś będzie próbował prowokować. Możliwe, że ktoś coś przyniesie, będzie to wyglądało wiarygodnie, a później okaże się, że ktoś coś podsunął - tłumaczył.


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE