84-latek z Hordzieżki
(gmina Adamów) zmaga się nie tylko z chorobą. Mówi, że ma na pieńku
także z urzędnikami i lekarzem orzecznikiem. Starszy pan uznał, że
zdiagnozowana u niego w 2018 roku borelioza to tak na prawdę choroba
zawodowa. Wszak, przez wiele lat był rolnikiem i w codziennej pracy
narażał się na kontakt z kleszczami. - Z resztą kilka razy już mnie
gryzły - przekonuje. - Widocznie mam słodką krew - żartuje.
Teraz mężczyzna oczekuje - jak pisze w liście do redakcji "Wspólnoty" - "należnego odszkodowania".
Rolniczy odpoczynek
Piętocha
pracował na roli do 1977 do 1992 roku. Gospodarował na ponad 20
hektarach. Poza produkcją roślinną w rodzinie od lat hodowało się bydło
opasowe (obecnie gospodarkę przeją wnuczek). Pan Grzegorz przekonuje, że
kiedy przeszedł na emeryturę zaczął odczuwać różne dolegliwości: m.in.
sztywnienie stawów i bóle mięśniowe. W liście do redakcji pisze też, że
kłopoty ze zdrowiem skłoniły go, żeby zrobić badania w kierunku
boreliozy. Okazało się, że jest chory.
Zrugany przez lekarkę
Czy
boreliozę można uznać za chorobę zawodową w przypadku pana Grzegorza
miało wyjaśnić postępowanie prowadzone przez Wojewódzki Ośrodek Medycyny
Pracy w Lublinie. Piętocha wspomina wizytę u lekarza orzecznika. Mówi,
że niedosłyszał i wszedł do gabinetu nie proszony. - Lekarka mnie
zrugała - wspomina. Jego zdaniem to była przyczyna decyzji odmownej
mówiącej o tym, że odszkodowania nie dostanie.
Borelioza tak, ale nie jako choroba zawodowa
Co
innego wynika z dokumentów - jakie sporządził WOMP. W orzeczeniu
lekarskim czytamy, że boreliozę udało się stwierdzić u pana Grzegorza na
podstawie badań, historii leczenia, ale nie tylko. - Pan Grzegorz
pracując na roli był narażony na możliwość ukąszenie przez kleszcze. I
jak wynika z wywodu chorobowego był przez nie wielokrotnie kąsany -
czytamy w dokumencie. Jednak, zdaniem lekarza orzecznika, to
prawdopodobnie ukąszenie z 2017 roku było przyczyną wywołania choroby.
To po fakcie (ukąszeniu w okolicy zgięcia łokciowego - prawego) pan
Grzegorz zgłosił się do lekarza. Dostał antybiotyki i skierowanie na
badania. - Ich wynik oraz konsultacja z lekarzem zakaźnikiem pozwalają
na rozpoznanie boreliozy - pisze badająca Piętochę lekarz medycyny
pracy. - Schorzenia tego nie można jednak wiązać z pracą zawodową.
Badany od końca 1991 roku nie pracuje - czytamy w uzasadnieniu. Stąd nie
można mówić o chorobie zawodowej.
Piętocha z taką oceną się
nie zgodził. Odwołał się do instytucji nadrzędnej. Jest nią w tym
przypadku Instytut Medycyny Pracy Prof. Nofera w Łodzi.
Odpowiedzi póki co nie ma. O dalszych losach tej sprawy będziemy informować na bieżąco.