reklama
reklama

PiS pozbawione pieniędzy. Czy partia przetrwa? Politolog: To sprawdzian dla jej zwolenników

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

PiS pozbawione pieniędzy. Czy partia przetrwa? Politolog: To sprawdzian dla jej zwolenników - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW czwartek Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. To nie koniec finansowych kłopotów partii. Co to oznacza? Dla naszego portalu wyjaśnia to politolog, doktor habilitowany nauk społecznych – Szymon Ossowski.
reklama

PKW poinformowała, że po kolejnym posiedzeniu, na którym rozpatrywała sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych, ostatecznie  podjęła decyzję. – Jest to uchwała precedensowa. Dotychczas PKW tak daleko nie wchodziła w kwestię wydatków w kampanii wyborczej – przyznał szef komisji, Sylwester Marciniak.

Obniżona subwencja to nie wszystko. PiS może zostać pozbawione pieniędzy na kolejne lata

Decyzją członków PKW dotacja, czyli jednorazowy zwrot za koszty kampanii, wyliczona na 38 mln zł zostanie pomniejszona o trzykrotność zakwestionowanej kwoty – czyli o 10,8 mln zł.

reklama

To jednak nie koniec. Sylwester Marciniak tłumaczył, że jeśli chodzi o subwencje, to partia może być jej pozbawiona na najbliższe trzy lata. Ta uchwała jeszcze nie została podjęta.

Szef komisji przyznał, że obrady były burzliwe i że nie było wśród jej członków jednomyślności. Decyzja zapadła stosunkiem głosów 5 głosów za, 3 przeciw, 1 głos wstrzymujący. – Ja wstrzymałem się od głosu – poinformował. 

Co wzięto pod uwagę? Między innymi przypadki agitacji na piknikach wojskowych, na których namawiano do głosowania na Prawo i Sprawiedliwość. 

reklama

Prezes PiS: "To oznacza próbę zlikwidowania jedynej w gruncie rzeczy partii opozycyjnej, to jest droga, którą obrał Władimir Putin"

Zdaniem polityków PiS, decyzja PKW to "skandal". Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego została ona podjęta z uwagi na obawy koalicji rządzącej przed równą rywalizacją z jego partią przed wyborami prezydenckimi w 2025 roku.

To oznacza odrzucenie zasad demokracji, to oznacza w praktyce próbę zlikwidowania jedynej w gruncie rzeczy partii opozycyjnej, to jest droga, którą obrał sobie Władimir Putin

– stwierdził. 

Natomiast Mariusz Błaszczak, przewodniczący lubu parlamentarnego PiS, stwierdził, że wszystko wskazuje na to, że członkowie jego partii są "inaczej traktowani niż inne podmioty działające na polskiej scenie politycznej".

reklama

To jest nierówne traktowanie partii politycznych i to samo w sobie jest złamaniem prawa. A jeżeli do tego dodamy fakt, że mimo pozytywnego orzeczenia biegłego rewidenta, mimo pozytywnej opinii Krajowego Biura Wyborczego, wciąż stawiane są nam zarzuty, no to w tym wszystkim chodzi o to, żeby w Polsce skończyła się demokracja, żeby rządzący mogli utrzymać swą władzę nie poprzez kartę wyborczą, tylko poprzez właśnie zdominowanie polskiej sceny politycznej

– powiedział Błaszczak. I dodał:

Aby była demokracja, to oprócz rządzących musi być opozycja. Uderzenie w Prawo i Sprawiedliwość ma na celu zniszczenie opozycji w naszym kraju. Będziemy domagać się zadośćuczynienia, jeśli sprawozdanie PiS zostanie odrzucone. My nie jesteśmy gorszą partią polityczną. To na Prawo Sprawiedliwość zagłosowało najwięcej Polaków jesienią ub. r., bo 7 mln 600 tys. A więc nie pozwolimy traktować się tak, jak traktowani są nasi wyborcy na Campusie Polska, a więc metodą "ośmiogwiazdkową".

reklama

Zdaniem rzecznika PiS Rafała Bochenka, "Donald Tusk i cała Koalicja 13 grudnia boją się uczciwej konkurencji demokratycznej pomiędzy partiami politycznymi". – Zbliżają się kolejne wybory, wybory prezydenckie, a potem będą wybory parlamentarne. Niezadowolenie społeczne z rządu obecnej Koalicji 13 grudnia narasta. Pojawiają się kolejne sondaże wskazujące, że już ponad 60% Polaków nie popiera tej polityki, którą prowadzi obecna Koalicja 13 grudnia. Więc co w takiej sytuacji wymyślił sobie Donald Tusk? Że trzeba zniszczyć realną opozycję w Polsce, którą jest Prawo i Sprawiedliwość. Prawdziwą opozycję, która patrzy władze na ręce. Oni boją się Prawa i Sprawiedliwości, boją się demokracji i uczciwej konkurencji pomiędzy partiami – mówił na konferencji prasowej.

Decyzję w sprawie kary dla PiS podjęła jednak Państwowa Komisja Wyborcza – nie Platforma Obywatelska, rząd, czy rządząca koalicja. 

To była decyzja partii. Teraz dostała bumerangiem za swoje wcześniejsze działania 

Co decyzja PKW faktycznie oznacza dla partii Jarosława Kaczyńskiego? 

Politolog, prof. Szymon Ossowski przypomina, że to właśnie PiS zmieniło skład PKW. Obecnie jest tylko dwóch sędziów, za to siedmioro prawników wybieranych przez sejm. – PiS zepsuło PKW, zmieniając skład i mamy tego skutek. Trzeba jasno sobie powiedzieć, że Państwowa Komisja Wyborcza jest faktycznie mniej niezależna niż było to wówczas, kiedy jej członkami byli tylko sędziowie. Politycy PiS-u chcieli jednak mieć tam swoich ludzi, ale teraz, kiedy przegrali wybory, widzą doskonale, że to się odwróciło przeciwko nim – tłumaczy. Co oznacza, że partia Jarosława Kaczyńskiego "strzeliła sobie w kolano".   

Zdaniem profesora Ossowskiego polskie prawo dotyczące kampanii wyborczej jest ułomne i to dotyczy również samorządów. – Dobrze wiemy, że limity na kampanię zawsze były albo obchodzone, albo naciągane. Wato jednak pamiętać, że inaczej prowadzi się kampanie, kiedy jest się pełniącym władzę, a inaczej, kiedy się o nią dopiero walczy. W PiS-ie puściły wszystkie hamulce. Te pikniki (wytknięte PiS-owi przez PKW - dop. red.) są bardzo dobrym przykładem, bo gdyby prezes Kaczyński i ówczesny minister Błaszczak po prostu na nich byli i opowiadali o wojsku, to na pewno by się obronili, ale oni agitowali do głosowania. Dlatego też uznano, że są to dodatkowe korzyści niematerialne – tłumaczy politolog. 

Profesor Ossowski przyznaje, że sam jest ciekawy, co się stanie, gdy Sąd Najwyższy uzna, iż decyzja PKW jest błędem, a jego zdaniem tak właśnie może się stać. – Pytanie też, co w takim wypadku zrobi minister finansów, który powinien te pieniądze przekazać, a przecież już się mówi, że tak się nie stanie. Ja się nie zdziwię, jak tak właśnie będzie. Dziś PiS dostał bumerangiem za swoje wcześniejsze działania od obecnie rządzących, którzy wykorzystują to, co wcześniej partia Kaczyńskiego ustanowiła – mówi.

To koniec PiS? Nie. Będzie mobilizacja elektoratu 

– Jak widać, rządzący nie mają żadnych skrupułów, żeby wykorzystywać wszystkie możliwe kruczki prawne, by rozliczyć PiS. A przecież wszyscy pamiętamy, za jakie drobnostki Nowoczesna, czy PSL traciły swoje subwencję – kontynuuje prof. Ossowski. – A tu mamy do czynienia z naprawdę poważną sprawą. I co najśmieszniejsze to "ich" PKW, czyli stworzone przez ich Sejm, zakwestionowała to rozliczenie. PKW nie jest nieznaleźnym organem, jak to było kiedyś i to jest duży problem. Myślę, że przez  najbliższe miesiące będziemy żyli w chaosie, który ma pomóc obecnie rządzącym w tym, żeby to ich kandydat został prezydentem 

Czy to koniec PiS? – Nie – mówi politolog i przypomina, że Prawi i Sprawiedliwość mobilizuje swoich wyborów i prosi ich o wpłaty. – Partia musi teraz walczyć i to jest niejako sprawdzian mobilizacyjny. Wiemy jednak, że PiS ma silny elektorat. Pytanie, ilu z tych prawie 8 mln ludzi, którzy głosowali na PiS, faktycznie wpłaci pieniądze. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama