W 2020 roku podczas pandemii koronawirusa odbyły się wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja. Te częściowo miały odbyć się drogą kopertową, ale doszło do problemów z terminami. "Ustawę regulującą przebieg tych wyborów Sejm przyjął 6 kwietnia 2020 roku i Senat miał 30 dni na procedowanie jej i wniesienie ewentualnych poprawek. Czekanie na przejście ustawy przez Senat oznaczało, że nie da się zorganizować tych wyborów 10 maja. Dlatego rząd postanowił nie czekać i już 16 kwietnia powierzył Poczcie Polskiej organizację wyborów" - pisze portal siecobywatelska.pl. Część gmin nawet przekazała poczcie spisy wyborców, co było niezgodne z prawem.
Jak wiadomo, finalnie wybory odbyły się pod koniec czerwca 2020 i nie pocztą, a w lokalach wyborczych. Obecnie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie trwa śledztwo, a zarzuty usłyszał już były premier Mateusz Morawiecki. Według śledczych jego rząd miał podjąć próbę organizacji wyborów "pomimo braku właściwych kompetencji, wynikających z przepisów prawa oraz uzyskania negatywnych opinii prawnych".
W zeszłym roku śledztwo w tej sprawie przeprowadziła też sejmowa komisja i przesłuchiwany przez nią był Jarosław Kaczyński. Komisja stwierdziła, że szef PiS również miał podejmować decyzję w sprawie wyborów korespondencyjnych. W środę 22 października również w celu złożenia zeznań udał się do prokuratury.
- Odczytuję to jako element tej operacji, która mam nadzieję będzie kiedyś rozliczona przez sądy. To ma stworzyć pozory, że za naszych rządów doszło do jakichś przestępstw. Nie doszło, przestępstwa popełnia obecna władza i to bardzo ciężkie - mówił Kaczyński przed godziną 10:00 w rozmowie z dziennikarzami. Jego słowa cytuje m.in. "Fakt".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.