reklama
reklama

Na wieść o wojnie wyjechał z Polski na Ukrainę. Jego ciało znaleziono w obwodzie chersońskim

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Kolejne tragiczne wieści dotarły do nas z Ukrainy. Nie żyje 33-letni Polak, który kilka miesięcy temu zaginął na froncie.
reklama

O śmierci Wiaczesława Kaurkina poinformował Żytomierski Obwodowy Związek Polaków na Ukrainie. "Z bólem w sercu i głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o kolejnej ofierze niszczycielskiej wojny rozpoczętej przez stronę rosyjską na Ukrainie. Z taką śmiercią trudno się pogodzić, ani jej wytłumaczyć się nie da."

Kiedy wybuchła wojna miał swoje życie w Polsce. Zginął za wolność Ukrainy 

Mężczyzna został już pochowany. 33-letni Wiaczesław był narodowości polskiej, mieszkał i pracował w Polsce. Jednak jego dom rodzinny, w którym wciąż przebywają jego rodzice, znajduje się w  okolicach Żytomierza. Dlatego, kiedy 24 lutego Rosja napadła na Ukrainę, nie wahał się ani chwili, wyjechał z naszego kraju i pojechał walczyć z najeźdźcą.

Jak informuje Żytomierski Obwodowy Związek Polaków na Ukrainie, po pewnym czasie rodzina straciła kontakt z Wiaczesławem i przez pięć miesięcy nic nie było wiadomo o jego losie. Ślady wskazywały na to, że zginął w obwodzie chersońskim. Jednak dopiero po deokupacji stało się możliwe odnalezienie szczątków.

Identyfikacja trwała kolejne trzy miesiące. Zmarły powrócił na tarczy do ukochanej prokatedry oraz rodzinnego domu. Msza pogrzebowa odbyła się tego samego dnia w prokatedrze św. Zofii w Żytomierzu. Nabożeństwo poprowadził biskup Aleksander Jazłowiecki w asyście czterech księży z różnych parafii

 - informuje Związek. Dodaje, że w ostatniej drodze ś.p. Wiaczesławowi towarzyszyli współmieszkańcy, parafianie oraz towarzysze broni. Został pochowany na cmentarzu we wsi Teterew koło Żytomierza. Mężczyzna był jedynakiem, nie zdążył założyć swojej rodziny. 

Polacy walczą z Rosjanami i giną na ukraińskim froncie 

Wiaczesław to kolejny, czwarty już Polak, który zginął na wojnie w Ukrainie. W połowie listopadzie informowaliśmy o śmierci ochotnika z Gdańska, który walczył w Międzynarodowym Legionie Obrony Terytorialnej.  Mężczyzna zmarł na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego, najprawdopodobniej 10 listopada.  Zginął podczas misji zwiadowczej. W zdarzeniu ucierpiał również drugi Polak. 

Na początku listopada natomiast podaliśmy wiadomość o śmierci Mariana Matusza, który walczył w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Mężczyzna zaginął pod koniec października na froncie w okolicach Chersonie. Kiedy jego ciało zostało przywiezione do Mościska, na ulicę tłumie wyszli mieszkańcy, którzy stworzyli korytarz wdzięczności "godny spotkania z bohaterem". Matusz, mimo że miał ukraińskie obywatelstwo i tam też się urodził się, miał polskie korzenie. Oboje jego rodzice są Polakami. W wojnie miał uczestniczyć niemal od samego początku napaści wojsk rosyjskich na Ukrainę. 

Natomiast w lipcu dotarła do nas informacja, że w trakcie walk zginął Tomasz Walentek – żołnierz, który zaciągnął się do Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy. Mężczyzna był weteranem misji w Kosowie i w  Afganistanie, zawodnikiem MMA i ratownikiem medycznym. Zginął podczas walk w Donbasie, wskutek ostrzału artyleryjskiego. Ratował rannych kolegów. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama