Sprawa urodzonej na Zamku Lubelskim Magdaleny Zarzyckiej-Redwan toczyła się w Sądzie Okręgowym w Lublinie od sierpnia ubiegłego roku. Precedensowy wyrok zapadł 19 czerwca.
Obława na ludzi "Uskoka"
Mieszkający w Kol. Łuszczów Stefania i Władysław Zarzyccy utrzymywali stały kontakt z oddziałami partyzanckimi oddziałów "Zapory" i "Uskoka". Ich posesja stanowiła punkt kontaktowy dla oddziałów partyzanckich. W nocy z 2 na 3 kwietnia 1949 r. funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz Milicji Obywatelskiej otoczyli zabudowania Zarzyckich. Doszło do strzelaniny z przebywającymi wówczas na posesji partyzantami: kpt. Zdzisławem Brońskim ps. "Uskok", Stanisławem Kuchciewiczem ps. "Wiktor" i Edwardem Taraszkiewiczem ps. "Żelazny". Partyzantom udało się wydostać z obławy. W czasie akcji zginął jeden milicjant i jeden funkcjonariusz UB, małżeństwo Zarzyckich zostało zatrzymane. Oboje zostali umieszczeni w więzieniu na Zamku Lubelskim. Aresztowana Stefania Zarzycka była w zaawansowanej ciąży.
Torturowana kobieta zaczęła
rodzić
Obydwoje małżonkowie byli bici i przesłuchiwani. Wskutek tortur, którym poddawana była Stefania Zarzycka doszło do komplikacji ciąży. Jak wynika z dokumentacji, kobieta została przyjęta do szpitala więziennego w nocy z 28 na 29 maja, wtedy rozpoczęła się akcja porodowa. Około godz. 12-12:30 nastąpił poród, natomiast o godz. 13:30 zgon Stefanii Zarzyckiej.
W protokole sekcji zwłok jako przyczynę zgonu wskazano rzucawkę poporodową, natomiast jak stwierdził sąd, przyczyna ta była fikcyjna. - Przyczyną było wyniszczenie organizmu jakie nastąpiło na skutek około dwumiesięcznego pobytu na Zamku w takim stanie, kiedy kobieta powinna mieć komfort psychiczny, dostawać pokarm o odpowiedniej kaloryczności, zawartości witamin i tym podobne – wyliczał sędzia Adam Daniel. Wobec Władysława Zarzyckiego sporządzony został akt oskarżenia, doszło do procesu i ojciec urodzonej na Zamku Magdaleny skazany został na karę 15 lat pozbawienia wolności.
Więzienne imię i
więzienne życie
Prokurator prowadzący sprawę wydał
zarządzenie, aby dziecko Zaryckich zostało umieszczone w żłobku.
Zarządzenie nie zostało wykonane i
Magdalena Zarzycka-Redwan, takie imię jej wówczas nadano, nadal
przebywała w
więzieniu na Zamku. Wiedzę na temat tego, co się z nią wtedy działo
czerpała ze skąpych informacji udzielonych jej przez więźniów,
do których po latach dotarła. Przez
pierwsze dwa tygodnie była karmiona piersią przez bliżej nie ustaloną
więźniarkę,
której dziecko zmarło. Dziecko miało urządzony "kącik zabaw" na tzw.
spacerniaku,
była tam wysypana jedynie górka piachu. Wiadomo, że przebywała w celach,
które
były niedoświetlone, a żywność nie miała odpowiedniej zawartości witamin
i kalorii.
Bita, straszona i
szykanowana
3 czerwca 1951 r. córka Zarzyckich została przewieziona do Domu Małego Dziecka w Łabuniach. Z jej relacji wynika, że pracujące tam zakonnice stosowały surową dyscyplinę. Dzieci za wszelkie przewinienia była bite, straszone, zamykane w ciemnych pomieszczeniach. Następnie dziewczynka trafiła do Domu Dziecka w Klemensowie. W 1957 roku, ojciec Magdaleny w skutek amnestii opuścił zakład karny i zabrał córkę do domu. Już wtedy okazało się, że nie jest ona w stanie nawiązać prawidłowych relacji rodzinnych z ojcem i rodzeństwem. Bała się ojca i wzbraniała przed zażyłością z nim i innymi członkami rodziny. W 1963 r. Władysław Zarzycki zmarł, a jego córka ponownie trafiła do placówek opiekuńczo-wychowawczych, tym razem były to placówki państwowe. Tam z kolei była szykanowana, dawano jej do zrozumienia, że jest córką bandytów. Była zmuszana tzw. samokrytyki czyli krytycznego ustosunkowania się do postępowania rodziców. W tego rodzaju placówkach przebywała do 1967 r.
Milion złotych za dwa lata i 4 miesiące
Magdalena Zarzycka-Redwan domagała się 15 mln zł zadośćuczynienia za czas pobytu w więzieniu i domach dziecka.
Uzasadniając wysokość przyznanego zadośćuczynienia sąd uznał, że należy się za 2 lata i 4 miesiące, wliczając okres kiedy matka Magdaleny Zarzyckiej-Redwan przebywała na Zamku Lubelskim w ciąży.
- Na rozwój jej osobowości przekładał się stres, którego doznawała matka, będąc osadzoną i poddawaną brutalnym przesłuchaniom, ale też presji osób współosadzonych – wyliczał sąd. Dołączone akta IPN wskazują, że ze Stefanią Zarzycką osadzona była agentka o ps. "Klucz".
Bez wątpienia zadośćuczynienie należy jej się za dzień 29 maja, kiedy nastąpił poród, bo wówczas przez półtorej godziny przebywała na terenie więzienia z matką, stwierdził sędzia.
Magdalena
Zarzycka-Redwan za czas pobytu w Domu Małego Dziecka w Łabuniach i
kolejnych placówkach w ocenie sądu nie może domagać się
zadośćuczynienia. Sąd nie negował faktu, że doznała w tamtym czasie
cierpień, zasugerował jednak, że może rozważyć czy za okresy pobytu w
domach
prowadzonych przez zakonnice, legitymowany biernie nie powinien być
klasztor czy
osoba Kościoła.
bez
nadmiernego wzbogacenia
Zasądzając zadośćuczynienie sąd wziął pod uwagę "stopień zamożności społeczeństwa", stwierdził, że musi zadbać o to, "by było ono godne, ale nie powodowało nadmiernego wzbogacenia". "Kwota jednego miliona złotych w odbiorze społecznym jest kwotą znaczną" w związku z tym sąd uznał, że zasądzenie zadośćuczynienia będzie w tej sprawie sprawiedliwe, mając jednocześnie świadomość, że nie da się naprawić wszystkich krzywd dziejowych.
Wyrok nie jest prawomocny, prokuratorowi i pełnomocnikom wnioskodawczyni przysługuje od tego wyroku apelacja.