Od ponad 2 tygodni trwają protesty po orzeczeniu zdominowanego przez rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość, Trybunału Konstytucyjnego, który 22 października orzekł, że aborcja z powodu ciężkiego upośledzenia płodu jest niezgodna z polską Konstytucją. W całym kraju odbywają się nawet kilkutysięczne manifestacje. Oprócz tego inicjowane są różne akcje społeczne. Dzisiaj odbył się marsz "Wszyscy na Lublin" i trwał niecałą godzinę.
Uczestnicy spotkali się ok. 16.00 na Placu Litewskim. Część jak zwykle przyniosła hasła i transparenty oraz skandowała "To jest wojna!". Sporo osób przyniosło bębny., na których grano. Zebrało się ponad tysiąc osób. Tym razem Policja przez megafony wzywała od samego początku uczestników do rozejścia się.
Funkcjonariusze mówili: „Uwaga, tu policja. Zgromadzenie jest nielegalne. Proszę się rozejść". Uczestnicy manifestacji opowiadali m.in. „Jesteśmy na spacerze. Nie ma mandatów za spacerowanie", „My nie damy się zastraszyć", a organizatorzy mówili, że nie zamierzają przyjmować jakichkolwiek mandatów. Funkcjonariusze spisywali uczestników marszu.
Manifestacja ruszyła deptakiem, a przy Bramie Krakowskiej skręciła w ul. Lubartowską. Przy z skrzyżowaniu ul. Lubartowsiej z al. Tysiąclecia, organizatorzy nagle zaczęli mówić przez megafon - Proszę o rozejście się, jeżeli chcecie uniknąć konsekwencji - wzywali organizatorzy - Represje poszły o krok dalej - dodawali.
Uczestnicy zaczęli rozchodzić się. Policja spisywała demonstrantów, a pojedynczych zebierała do radiowozów.