Wyważył drzwi, w ręku miał siekierę. A tam jego brat...
Chodzi o wydarzenia z 14 grudnia ub.r. Łukasz Z. wpadł do mieszkania w budynku przy ul. Garbarskiej, w którym do niedawna mieszkał ze swoją żoną i jej dwójką dzieci. 38-latek w ręku miał siekierę. Para była w trakcie rozstania, nie mogła się dogadać w kwestii mebli - kupił je Łukasz Z., ale zostały w mieszkaniu zajmowanym przez jego byłą partnerkę. Kobieta przyznała później śledczym, że spodziewała się, iż mężczyzna przyjdzie do mieszkania w celu zniszczenia mebli.
38-latek wyważył kopnięciem drzwi mieszkania. Gdy wszedł do mieszkania, naprzeciwko niego stanął jego brat. Według ustaleń śledczych mężczyzna związał się z partnerką Łukasza Z. Kobieta zaczęła spotykać się ze szwagrem, gdy jej mąż przebywał w więzieniu. Na początku ich relacja była ukrywana, zaprzeczali w sprawie swojego związku. W końcu kobieta złożyła pozew o rozwód, a Łukasz Z. po wyjściu z więzienia wyprowadził się z zajmowanego przez nią mieszkania.
Skończyło się raną na głowie
Według śledczych, między mężczyznami doszło do szarpaniny. Z przedpokoju wpadli do kuchni, gdzie Łukasz Z. zadał bratu cios siekierą w głowę. Gdy pokrzywdzony zaczął krzyczeć, że został ranny, napastnik odpuścił atak. Była partnerka 38-latka zadzwoniła po policję. Wtedy Łukasz Z. opuścił mieszkanie, mówiąc, że "brat zabrał mu rodzinę" - czytamy w akcie oskarżenia. Wezwani na miejsce policjanci szybko ujęli 38-latka, był w pobliżu budynku, w którym doszło do zdarzenia.
Dla pokrzywdzonego starcie z bratem uzbrojonym w siekierę skończyło się raną głowy. Biegły z zakresu medycyny sądowej nie był w stanie określić, czy rana to efekt uderzenia ostrzem, czy obuchem siekiery.
Prokuratura: uderzał ręką w gipsie, ciągnął za włosy, wyzywał
Prokurator postawił Łukaszowi Z. jeszcze jeden zarzut: znęcania się psychicznego i fizycznego nad żoną. W okresie od listopada do grudnia 2019 roku miał wszczynać awantury, wyzywać kobietę, uderzać ją po twarzy oraz uderzyć ją w głowę ręką w gipsie. Z ustaleń śledczych wynika, że 38-latek ubliżał kobiecie przy świadkach, ciągnął ją za włosy, kontrolował jej poczynania. Zdarzało mu się wpadać w szał, partnerka bała się go.
Oskarżony: uderzałem, ale ona mnie też
Proces Łukasza Z. ruszył w piątek, 4 grudnia, w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Mężczyzna został doprowadzony na rozprawę przez policjantów, od grudnia ub.r. przebywa w areszcie. Był skuty kajdankami. Ubrany był w ciemną koszulę i jeansy. Zachowywał się spokojnie. Podobnie jak w czasie śledztwa, tak i w sali rozpraw nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Nie chciał składać wyjaśnień, ale wyraził chęć odpowiadania na pytania sędziów, prokurator oraz pełnomocniczki oskarżyciela posiłkowego - byłej żony (para wzięła prawomocny rozwód na kilka dni przed rozprawą).
Przesłuchiwany wcześniej przez prokuratora przyznawał, że zdarzały mu się awantury z żoną, ale ich inicjatorami były obie strony. Miał do niej pretensje o picie alkoholu, wychodzenie z domu i zbyt częste pozostawianie jej dzieci pod opieką jego i jego bliskich. Podkreślał, że zdarzało mu się uderzyć partnerkę, ale ona też go uderzała. Twierdził, że miał w ręku siekierę, by porąbać nią meble. Przekonywał, że nie uderzył brata siekierą w głowę.
Brat: "To była braterska bójka". Nie pamięta siekiery
W sądzie stawiła się też była żona Łukasza Z., a razem z nią jego brat. Adwokat oskarżonego zawnioskowała do sądu o przeprowadzenie pozasądowych mediacji, które mogłyby doprowadzić do porozumienia w tej sprawie. Brat 38-latka wyraził zgodę na takie rozwiązanie. Mężczyzna w czasie śledztwa odmówił składania zeznań, ale po kilku miesiącach sam zgłosił się z wyjaśnieniem, że "była to braterska bójka i czuje się winny całej sytuacji". Dodawał, że nie wie, skąd rana na głowie i nie pamięta, by brat zaatakował go siekierą.
Była żona Łukasza Z. kategorycznie odmówiła mediacji. Mediacjom sprzeciwiała się też prokurator.
Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami - sąd na wniosek obrońcy Łukasza Z. wyłączył jawność procesu z uwagi na to, że podczas jego trwania będą poruszane kwestie dotyczące spraw i relacji rodzinnych, których ujawnienie mogłoby godzić w interes m.in. pokrzywdzonych.
Łukasz Z. był w przeszłości wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu, zdrowiu i życiu oraz za czyn z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Za usiłowanie zabójstwa grozi co najmniej osiem lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.