reklama
reklama

Lublin: 101. rocznica Bitwy Warszawskiej. Historyk KUL o Cudzie nad Wisłą

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Lublin: 101. rocznica Bitwy Warszawskiej. Historyk KUL o Cudzie nad Wisłą - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Bez motywacji religijnej, bez wiary, nie da się wytłumaczyć poświęcenia i heroicznej walki polskich żołnierzy w wojnie z bolszewikami i zwanej "cudem nad Wisłą” Bitwie Warszawskiej z 1920 r. - podkreśla dr Robert Derewenda z Instytutu Historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
reklama

15 sierpnia na pamiątkę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej (nazywanej również Cudem nad Wisłą) w 1920 roku, stoczonej w czasie wojny polsko-bolszewickiej, obchodzone jest Święto Wojska Polskiego. Bitwa była stoczona nad Wisłą, pomiędzy oddziałami sowieckiej Armii Czerwonej, a armiami Wojska Polskiego. Oddziały Wojska Polskiego odepchnęły i pokonały nacierające wojska sowieckie. Zwycięstwo strony polskiej w bitwie pozwoliło zachować niepodległość odradzającej się Rzeczypospolitej i przekreśliło radzieckie plany ofensywy na Europę Zachodnią.

- Zwrot "Cud nad Wisłą” na określenie wielkiego zwycięstwa narodu polskiego nad bolszewikami w 1920 roku zawdzięczamy Stanisławowi Strońskiemu. Ten wybitny polityk związany z Narodową Demokracją 14 sierpnia 1920 roku na łamach "Rzeczypospolitej” prosił o "cud Wisły”. Była to analogia do "cudu nad Marną”, który powstrzymał wojska niemieckie ciągnące na Paryż we wrześniu 1914 roku - wskazuje dr Robert Derewenda z KUL.

reklama

Przypomina, że Stroński pisał: "I gdy w jutrzejszą niedzielę zbiorą się miliony ludności polskiej w kościołach i kościółkach naszych, ze wszystkich serc popłynie modlitwa: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę, Wolność, zachowaj nam Panie. Błogosławiony tą modlitwą ojców, matek, sióstr i małej dziatwy o ziszczenie się cudu Wisły, żołnierz polski pójdzie naprzód z tem przeświadczeniem, że o to przypadło mu w jednej z najcięższych chwil w naszych tysiącletnich dziejach być obrońcą Ojczyzny”.

reklama

- I cud się ziścił. Polacy nie tylko obronili stolicę, ale wygrali całą operację warszawską, a w kolejnej bitwie rozegranej we wrześniu 1920 roku nad Niemnem pokonali armię bolszewicką. Określenia "cud nad Wisłą” chętnie używali przeciwnicy polityczni Piłsudskiego, ale trzeba również przyznać, że rychło przyjęło się w szerokim użyciu społecznym i publicystycznym - podkreśla historyk z KUL.

Zaznacza również, że określenie "cud nad Wisłą” oddaje dramatyczność sytuacji w jakiej znalazła się odrodzona po latach zaborów Polska.

reklama

- Bolszewicy z tak wielką siłą uderzyli w roku 1920, że doszli aż na przedpola Warszawy. Michaił Tuchaczewski był przekonany, że Warszawa zostanie zajęta. Bolszewicy przygotowywali już rewolucję dla kolejnych krajów Europy: dla Niemiec, Austrii, Węgier. Rosja bolszewicka była zaskoczona determinacją Polaków. Mimo sprawnego i zmasowanego ataku Armii Czerwonej, Polacy utrzymywali się na przedpolach Warszawy, bronili Płocka i Lwowa. Dalecy byli zarówno od paniki jak również od współpracy przy tworzeniu sowieckiej Republiki Polskiej - zaznacza.

reklama

Dr Derewenda ocenia, że poświęcenie polskich żołnierzy, którzy niejednokrotnie szli wprost pod kule nieprzyjaciela, związane było z motywacją religijną i wiarą.

- Kto nie zna Polaków i naszej kultury zakorzenionej w chrześcijaństwie łacińskim ten nie znajdzie klucza do zrozumienia bohaterstwa i wytrwałości narodu w wielu momentach jego historii. Operacja warszawska, a nawet cała wojna z bolszewikami w 1920 roku obfituje w heroiczne postawy. Do legendy przeszedł młody ksiądz Ignacy Skorupka, który na ochotnika zgłosił się do armii polskiej. W pułku do którego został przydzielony jako kapelan rozmawiał z żołnierzami, odprawiał Msze św., głosił patriotyczne kazania. Jak wspominali naoczni świadkowie, jego postawa umacniała żołnierzy, szczególnie ochotników - wskazuje.

Przypomina też, że ks. Ignacy Skorupka znalazł się na jednym z najtrudniejszych odcinków frontu, pod Ossowem.

- To tutaj 13 i 14 sierpnia trwały krwawe walki z nacierającymi na Warszawę bolszewikami. Bój był niezwykle krwawy, wielu młodych ochotników w panice zaczęło uciekać przed świszczącymi kulami karabinów. Sytuację opanowali oficerowie i poderwali polskich żołnierzy do kolejnego boju. Na czele nacierających szedł ks. Ignacy Skorupka, w narzuconej na sutannę stule z krzyżem w ręku. Jego postawa żywo przypominała bohaterów polskich z poprzednich wieków. Ks. Skorupko padł od bolszewickiej kuli. Ossów jednak został obroniony, a uderzenie bolszewickie zostało zatrzymane - dodaje.

Historyk z KUL zwraca uwagę, na zaangażowanie Kościoła katolickiego w wojnie z bolszewikami.

- W armii polskiej służyło wielu kapelanów. Sami biskupi wzywali do zaciągania się w szeregi armii polskiej, by stanąć do obrony ojczyzny na wzór obrońców Częstochowy z czasów Potopu Szwedzkiego. 27 czerwca 1920 roku biskupi Polscy zgromadzeni ja Jasnej Górze zawierzyli kraj Najświętszemu Sercu Jezusa i ponowili akt obrania Maryi na królową Polski. W kościołach całej Polski po Mszach św. odmawiano w intencji Ojczyzny litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Episkopat Polski zwrócił się o wsparcie modlitewne do papieża Benedykta XV i do biskupów świata. Poszczególni hierarchowie kościelni wzywali wiernych do zorganizowania i ochotnego zaangażowania w działania obronne - podkreśla.

Dr Derewenda zaznacza, że plan Bitwy Warszawskiej został dokładnie przygotowany przez Sztab Generalny na czele z gen. Tadeuszem Rozwadowskim.

- Kontruderzenie znad Wieprza sprawnie przeprowadził Józef Piłsudski. Jednak możliwości powodzenia całej operacji warszawskiej zostały uwarunkowane bohaterstwem żołnierzy na wszystkich odcinkach frontu i niezwykłym zjednoczeniem narodu. Choć zabrzmi to patetycznie to w tym czasie do walki stanął niemal cały naród: młodzi mężczyźni jako żołnierze na froncie, młode kobiety jako sanitariuszki - przypomina.

Dodaje też, że pozostali na tyłach frontu wspierali armię na miarę swoich możliwości: aprowizacją, pieniędzmi, kosztownościami, czy nawet pełnymi nadziei listami do żołnierzy.

- Choć początkowo trudno było o szeroki zaciąg ochotniczy do armii to w tym najtrudniejszym momencie nie zabrakło rekruta. Jeśli spojrzymy na siłę jaką dysponowała armia czerwona i porównamy możliwości młodego państwa polskiego to trzeba przyznać, że to niemal cud, że po tylu latach niewoli naród polski zdobył się na taki wysiłek i utrzymał swoją niepodległość - dodaje historyk z KUL.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama