Dwunastolatka w szpitalu - matka w areszcie

- Prokuratura ma wątpliwości co do stanu poczytalności podejrzanej - informuje rzecznik zamojskiej prokuratury okręgowej prokurator Bartosz Wójcik. - Kobieta nie przyznała się do winy, złożyła obszerne wyjaśnienia, ale ich treści, z uwagi na dobro postępowania, na tym etapie śledztwa nie chcemy ujawniać - podkreśla prokurator Wójcik.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 11 marca. W mieszkaniu na terenie jednego z zamojskich osiedli policjanci znaleźli zakrwawioną dziewczynkę. Do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie trafiła w stanie krytycznym i do dzisiaj utrzymywana jest w śpiączce farmakologicznej. Szpital nie podaje szczegółów dotyczących stanu zdrowia pokrzywdzonej 12-latki. Tymczasem matka, która w tak drastyczny sposób skrzywdziła swoje dziecko, na wniosek prokuratora została umieszczona na oddziale psychiatrii sądowej aresztu śledczego w Krakowie. Kobieta usłyszała dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy usiłowania zabójstwa swojej córki, w wyniku którego dziecko doznało obrażeń realnie zagrażających życiu. Drugi zarzut dotyczy tego, że używając przemocy i przytrzymując dziewczynkę doprowadziła ją do obcowania płciowego. - Kobieta nie przyznała się do tych czynów - powiedział nam prokurator Wójcik.

Wydarzenia z Zamościa były zaskoczeniem dla wszystkich. Ani policja, ani prokuratura nie otrzymywały dotąd sygnałów, żeby w tej rodzinie miało dziać się źle. Nie było przemocy domowej. Matka sama mieszkała z córką, ojciec dziewczynki pracował za granicą. Kiedy dowiedział się o dramacie, wrócił do kraju. Podejrzanej grozi dożywocie.