Czy spodziewał się pan, że po pięciu seriach spotkań Motor będzie liderem ekstraligi, z kompletem zwycięstw?
Mateusz Cierniak: - Szczerze mówiąc, to nie. Wprawdzie wiedziałem, że nasz zespół ma duży potencjał, jednak przy absencji Grigorija Łaguty i po kontuzji Dominika Kubery sądziłem, że możemy mieć problemy. Okazało się, iż nawet przy kadrowych kłopotach możemy wygrywać, w dodatku także na torach przeciwników.
Wasza siła bierze się z...
- Moim zdaniem każdy w naszej drużynie jeździ na miarę swoich możliwości. A nawet jeżeli ktoś ma słabszy dzień, to są inni koledzy, którzy biorą na siebie ciężar rywalizacji. Dotychczas byliśmy w stanie wypełnić luki.
W barwach lubelskiej ekipy jeździ pan drugi sezon. Wiadomo, że jednemu z najzdolniejszych juniorów złożono propozycje z wielu klubów. Co zdecydowało o wyborze Motoru?
- Było kilka powodów, a jednym z ważniejszych... szkoła. Na rok przed maturą nie chciałem zmieniać otoczenia. Lublin jest najbliżej Tarnowa, zatem była możliwość kontynuowania nauki w gronie kolegów. Nie musiałem burzyć życia. A poza tym podoba mi się klimat w lubelskim zespole. Świetnie się w nim pracuje, panuje bardzo dobra atmosfera. I oczywiście znakomici kibice.
A kwestie finansowe? Propozycja Motoru była najkorzystniejsza?
- Z perspektywy czasu, mogę już o tym powiedzieć. Były lepsze oferty, lubelska nie była najwyższa. Zdecydowały wcześniej wymienione czynniki. Obaj z tatą nie jesteśmy zachłanni. Krok po kroku staramy się iść do celu, czyli coraz lepszych wyników sportowych. Wszystko ma swój czas, a w Lublinie, w silnym zespole, jest też możliwość podnoszenia umiejętności.
Jak pan godzi naukę ze sportem?
- Nie jest źle. Egzaminy praktyczne zdałem a początek maja był bardzo szalony. Z jednej strony starty, z drugiej – egzaminy maturalne. Czwartego maja zdawałem maturę z języka polskiego i tego samego dnia, po egzaminie, startowałem w Tarnowie w zawodach. Szóstego maja matura z podstawowego angielskiego, a wieczorem ligowy mecz w Lublinie z Unią Leszno. Po tym spotkaniu pojechałem na Łotwę, na kolejne zawody. Wróciłem w niedzielę, a w poniedziałek kolejny maturalny egzamin. Kończę osiemnastego maja rozszerzonym egzaminem z geografii i w tym samym dniu będę startował w Lublinie w "młodzieżówce". Niezła karuzela, ale najważniejsze, że daję radę. Wydaje mi się, że egzaminy poszły dobrze. Wyniki poznam w lipcu.
Którą szkołę pan kończy?
- Technikum CKZiU w Mościcach Tarnowie, profil klasy – technik mechanik samochodowy. Dobre miejsce. Dwie minuty od stadionu.
Co dalej? Gdzie zamierza pan kontynuować naukę?
- Jeszcze nie wiem. Kiedy byłem w gimnazjum marzyła mi się Akademia Wychowania Fizycznego. Teraz może wybiorę inną drogę. Na pewno chciałbym studiować, ale decyzję podejmę dopiero po sezonie. Najpierw muszę poczekać na wyniki matur.
Wracając do sportu. Czy ma pan jakieś specjalne, indywidualne metody treningu, stosuje pan dietę, na którą młode pokolenie zwraca coraz większą uwagę?
- Poza torem lubię biegać i tak wyglądają moje indywidualne ćwiczenia. A dieta? Nic specjalnego. Ale od dwóch lat nie jem mięsa. Wziąłem przykład z Wiktora Lamparta (kolega klubowy i także junior Motoru – przyp. red.).
Odstawienie mięsa to nic specjalnego? Ja do dziś nie potrafię zdobyć się na tak radykalne posunięcie...
- Początkowo i ja myślałem, że nie dam rady. Ale szybko się przyzwyczaiłem, a co ważniejsze, zacząłem odkrywać nowe smaki. Dziś jem potrawy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Zacząłem doceniać warzywa i znakomicie się z tym czuję.
Wiktor Lampart to najlepszy zespołowy kolega?
- Myślę, że z każdym zawodnikiem Motoru mam dobry kontakt, ale z Wiktorem jesteśmy prawie rówieśnikami i siłą rzeczy mamy podobne pomysły na spędzenie wolnego czasu. Raźniej jest wybrać się na rolki albo wspólny wypad w góry.
Pański tata był świetnym żużlowcem. Jaką rolę dziś pełni w "drużynie" Mateusza Cierniaka?
- Tata zawsze będzie tatą i niezależnie jak daleko zajdę, będzie odgrywał ważną rolę. Cały czas pomaga mi przy przygotowaniu sprzętu. W trakcie zawodów biega po parku maszyn, zajmując się mechaniką. Mam w nim duże wsparcie.
Kto, oczywiście poza tatą, jest pańskim żużlowym idolem?
- Niezmiennie Tai Woffinden. Zawsze podobał mi się jego styl jazdy. Dlatego byłem podekscytowany, kiedy w ubiegłym roku mogłem się z nim ścigać. Spełniło się jedno z moich marzeń. A na koniec sezonu oblewaliśmy się szampanem. Mega przeżycie. Wprawdzie w poprzednim sezonie nie wygrałem z Anglikiem, ale byłem blisko. O ile dobrze pamiętam, wyprzedził mnie na ostatnim okrążeniu. W tym roku miałem większą frajdę, ponieważ wygrałem z Woffindenem dwukrotnie podczas przedsezonowych sparingów z ekipą z Wrocławia.
Początek tegorocznej rywalizacji nie jest zbyt pomyślny dla Woffindena...
- Jestem pewny, że zacznie jeździć tak jak nas do tego przyzwyczaił. Umiejętności przecież nie zatracił. Może to kwestia silników. Przynajmniej mówi się o tym. Jestem pewny, że będzie jeszcze okazja, aby zmierzyć się na torze.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: spółka VOSTI sponsorem Speedway Motor Lublin
Z jakich silników pan korzysta?
- Od trzech sezonów mam w motocyklach silniki od pana Rysia Kowalskiego. I cały czas jestem zadowolony.
Co chce Pan poprawić w swojej jeździe?
- W porównaniu z poprzednim rokiem znacznie poprawiłem starty, ale nad tym elementem trzeba stale pracować. Poza tym staram się poprawić sylwetkę. Ona cały czas ewoluuje. Mam nadzieję, że będzie się zmieniała wraz z nabytym doświadczeniem.
Najbliższe plany indywidualne?
- Jeden już zrealizowałem. Awansowałem do mistrzostw świata juniorów jako pełnoprawny uczestnik. Bardzo chciałbym uzyskać też jak najlepszy wynik z drużyną Motoru. Innych celów sobie nie wyznaczam. Wezmę to co los przyniesie.
Życzę realizacji planów i bezkolizyjnej jazdy...
- Dziękuję. Dla żużlowca najważniejszym jest, aby omijały go kontuzje. Ze słabszą formą można sobie poradzić, gorszy sprzęt można wymienić na lepszy. Kiedy brakuje zdrowia, problem jest poważniejszy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.