– To był mecz momentów. Myślę, że w ostatecznym rozrachunku remis jest uczciwym wynikiem. Dwie drużyny stworzyły sobie sytuacje, w których mogły zdobyć bramki. My nawet jedną strzeliliśmy. Niestety, chyba był minimalny spalony, bo sędzia długo go sprawdzał. Jeżeli chcesz być skuteczny w ekstraklasie, to musisz wykorzystać swój moment. Te momenty miały Motor i GKS Katowice. Najbardziej żałuję wejścia w drugą połowę, bo weszliśmy w nią mocno, wypracowaliśmy sobie dwie-trzy sytuacje. Myślę, że powinniśmy na dzień dobry po przerwie objąć prowadzenie. Niestety, to się nie udało, potem inicjatywę przejął rywal, który miał jedną sytuację, kiedy próbował trafić do naszej siatki chyba czterokrotnie, ale się wybroniliśmy. To był ważny moment dla nas, ponieważ jeżeli nie możesz strzelić bramki, to jej nie strać. To był dla nas 17 lub 18 mecz Motoru na zero "z tyłu" od 1 stycznia 2022 roku. W tym czasie wygraliśmy 15 razy i trzy spotkania zremisowaliśmy. W Katowicach przyszedł czas na remis. Na pewno żałujemy, że wracamy z tylko jednym punktem, ale zamierzamy dalej konsekwentnie pracować, bo nie przegraliśmy też trzeci raz z rzędu. Mam nadzieję, że zagramy z Puszczą Niepołomice w następnej kolejce równie dobrze, ale że będziemy skuteczniejsi – podsumował szkoleniowec żółto-biało-niebieskich.
Stolarski został zapytany na konferencji prasowej, dlaczego po nieco ponad godzinie gry z boiska został zdjęty Mbaye Jacques Ndiaye. Senegalczyk był bowiem jednym z najgroźniejszych zawodników lubelskiego zespołu i strzelił gola, którego ostatecznie nie uznano. – Dawał bardzo dużo jakości, wygrywał dużo pojedynków i sporo pracował w defensywie. Jego wartości motoryczne znacznie się jednak obniżały, przez co nie mogliśmy tak skutecznie pressować. Widzieliśmy, że tracimy go motorycznie, więc postanowiliśmy wpuścić Michała Króla, który podobną zmianę dał z Lechią w Gdańsku i praktycznie zapewnił nam trzy punkty, dając asystę. To była planowana zmiana. Mieliśmy napędzać akcje Jacquesem i to się udawało, a później wpuścić Michała, który też jest w dobrej formie. Chcieliśmy w ten sposób zaskoczyć przeciwnika. Wpuściliśmy też Wójcika za Stolarskiego, a trójkąt: Wójcik-Wolski-Michał Król generuje dużo sytuacji bramkowych. Taki był plan taktyczny. Zobaczymy na wideo, na ile było to zasadne, ale taką decyzję podjęliśmy i podałem dwa-trzy argumenty, dlaczego tak się stało – powiedział 31-latek.
Poruszona została także kwestia wpływu dwutygodniowej pauzy Motoru w lidze. Przypomnijmy, że mecz poprzedniej kolejki z Jagiellonią Białystok został przełożony na wniosek klubu z Podlasia. – Nie szukam wymówek, tylko staram się zaadaptować do sytuacji. Jagiellonia miała prawo do tego, by przełożyć spotkanie, walcząc w europejskich pucharach. Nie pozostało nam po prostu nic innego, jak stworzyć tak mikrocykl, żeby zawodnicy nie wypadli z rytmu. Ciężko było zorganizować sparing, bo wszystkie ligi ruszyły, więc zorganizowaliśmy grę wewnętrzną, która miała utrzymać nas w rytmie meczowym. Jak widać, to nie był zły mecz Motoru, oczywiście zawsze są niedociągnięcia, ale ta przerwa nie spowodowała, że wypadliśmy z rytmu – stwierdził Stolarski.
Trenerowi Motoru zadano także pytanie, czy jego drużynie lepiej gra się na obcych stadionach, ponieważ w dwóch dotychczasowych meczach w delegacji, lublinianie nie stracili w ekstraklasie bramki. – Ogólnie lepiej punktujemy na wyjazdach, takie są fakty. Nie chciałbym jednak tworzyć mitu, że z naszym stadionem jest coś nie tak. Nie jesteśmy zespołem, który adaptuje się do gry u siebie, a inaczej gra na wyjazdach. Jeżeli mamy grać, tak jak z Koroną Kielce w drugiej połowie, oczywiście nie będąc do końca zadowolonym z remisu, ale w kontekście wielu wykreowanych sytuacji i dużego prawdopodobieństwa strzelenia bramki, to chcę kontynuować drogę, którą obraliśmy. Nie mam wpływu na finalizację zawodników, ale patrzę czy tendencja jest wznosząca. Mogę wpłynąć na to, żebyśmy kreowali więcej okazji i byli bardziej stabilni – przyznał szkoleniowiec pochodzący z Krakowa.
CZYTAJ TAKŻE: Motor połączył siły z uczelnią
Na koniec opiekun żółto-biało-niebieskich odniósł się do tezy, że "ekstraklasa chyba nie jest taka straszna Motorowi, skoro aktualnie zespół ma na koncie trzy mecze z rzędu bez porażki". – Jestem dumny z zawodników. Patrząc na drużynę, kiedy mam wątpliwości, jak ich widzę, to nie mam żadnego strachu. Od dwóch lat, odkąd jestem w Motorze, drużyna lekko się zmieniła, bo paru graczy odeszło lub dołączyło. Ważne, żeby nowi piłkarze pasowali do zespołu pod kątem mentalnym, grania do końca i o zwycięstwa, ale i ludzkim oraz relacji. Mam czasami zwątpienia, jestem tylko człowiekiem i różne rzeczy się dzieją, ale ta drużyna napędza mnie i siebie nawzajem. Mając takich chłopaków, sztab i wsparcie prezesa, patrzę w przyszłość z optymizmem, nie zapominając o kibicach, którzy znowu stawili się na meczu w dużej liczbie i zawsze z nami są – podkreślił trener.
CZYTAJ TAKŻE: Liga Mistrzów w Lublinie już jesienią? To możliwe!
W następny weekend ekipa z Lublina podejmie na własnym stadionie Puszczę Niepołomice. Konfrontację z tym przeciwnikiem zaplanowano 24 sierpnia o godzinie 14:45.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.