5 października ubiegłego roku doszło do jak dotąd największej niespodzianki w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy z udziałem Motoru. Żółto-biało-niebiescy pokonali wówczas na wyjeździe "Kolejorza" 2:1 po dwóch golach autorstwa Samuela Mráza. Ponad sześć miesięcy później lublinianie chcieli ponownie napsuć krwi jednemu z faworytów do mistrzostwa Polski, tym razem przed własną publicznością.
W wyjściowym składzie gospodarzy znaleźli się zawodnicy, których nie było w kadrze lubelskiej drużyny podczas pierwszego ze spotkań z Lechem. Między słupkami zadebiutował bowiem bramkarz Gasper Tratnik, a w pomocy znalazł się Jakub Łabojko. Ponadto zupełnie inną pozycję w rundzie wiosennej zbudował w Motorze skrzydłowy Bradly Van Hoeven, który jesienią dostawał niewiele szans na grę. Tym razem Holender przyczynił się do zdobycia bramki, ale... dla rywali. Gdy upływał pierwszy kwadrans gry filigranowy piłkarz, przecinając zagranie gości, niefortunnie posłał futbolówkę w pole karne do Patrika Waalemarka. Szwed wykorzystał to w bardzo ładnym stylu i otworzył wynik niedzielnej rywalizacji.
W pierwszej połowie przyjezdni górowali nad "Motorowcami" praktycznie w każdym aspekcie gry. Lech udokumentował przewagę drugim trafieniem, które padło po świetnie przeprowadzonej kontrze. Na listę strzelców wpisał się Mikael Ishak i ekipa z Wielkopolski prowadziła w Lublinie 2:0.
– Jest to na pewno inny mecz, niż ten, który wygraliśmy w Poznaniu, ale chcemy po przerwie odmienić jego losy i narzucić swój styl gry. Wierzę, że nas na to stać – mówił w przerwie przed kamerami Canal+ środkowy obrońca Arkadiusz Najemski.
Po zmianie stron rezultat ustalony w pierwszej połowie utrzymywał się do 69. minuty rywalizacji. Wówczas gola kontaktowego strzelił wprowadzony z ławki Michał Król. Piłkarz pochodzący z Bychawy trafił do siatki po stałym fragmencie gry dla żółto-biało-niebieskich.
Niespełna kwadrans później Król był bardzo bliski zanotowania asysty, ale po jego podaniu inny z rezerwowych, Piotr Ceglarz ostemplował jedynie słupek bramki rywali. Kapitanowi Motoru do wyrównania zabrakło jedynie centymetrów. Ostatecznie, pomimo faktu, że żółto-biało-niebiescy przeważali w końcówce i byli w stanie stworzyć okazje bramkowe, to trzy punkty pojechały do Poznania. – Myślę, że druga połowa była znacznie lepsza w naszym wykonaniu i szkoda, że to nie wystarczyło do wywalczenia remisu. Niestety jednak w pierwszej połowie nie zagraliśmy na swoim poziomie – stwierdził w rozmowie z Canal+ autor trafienia na 1:2.
Do końca bieżącego sezonu podopiecznym trenera Mateusza Stolarskiego pozostało sześć kolejek. W najbliższej lublinianie zmierzą się na wyjeździe z Widzewem Łódź. Spotkanie zaplanowano w sobotę, 19 kwietnia o godzinie 17:30.
Motor Lublin - Lech Poznań 1:2 (0:2)
Bramki: Król 69 - Waalemark 15, Ishak 37
Motor: Tratnik – Luberecki, Bartoš, Najemski, F. Wójcik, Łabojko (67 Samper), Simon (46 Caliskaner), Wolski, Ndiaye (78 Ceglarz), Van Hoeven (46 Król), Mráz (78 Augustin)
Lech: Mrozek – Gurgul, Milić, Salamon (59 Mońka), Cartensen, Gholizadeh, Jagiełło, Kozubal, Haakans, Waalemark (58 Lisman), Ishak (85 Fabiema)
Żółte kartki: Jagiełło
Sędziował: Yusuke Araki (Japonia)
Widzów: 15 200
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.